W 111-letniej historii w ekstraklasie grali tylko rok. Teraz wracają. "Nie zamierzamy na tym poprzestać"

Jakub Seweryn
Na ten moment kibice w Radomiu czekali przez 36 lat. W sobotę o 20:00 do tego miasta wróci piłkarska ekstraklasa. I to w jakim stylu! Radomiak Radom zmierzy się z mistrzem Polski Legią Warszawa. - W Radomiu był ogromny głód piłki na wysokim poziomie - mówi trener Radomiaka Dariusz Banasik. - Wspólnie wywalczyliśmy ten awans, ale nie zamierzamy na tym poprzestać. Chcemy w tej lidze zagościć na dłużej - deklaruje w rozmowie ze Sport.pl.

Radomiak Radom. Klub o bogatej 111-letniej historii, a jednocześnie klub jednego sezonu w ekstraklasie. Trudno to sobie wyobrazić, ale takie są fakty. Duże miasto o ponad 210 tysiącach mieszkańców tylko przez rok mogło się cieszyć z posiadania drużyny w piłkarskiej najwyższej klasie rozgrywkowej.

Zobacz wideo "Podolski to jest już trochę taki miś z Krupówek. Ale to jest piękna historia"

Sezon 1984/85 pamięta jednak w Radomiu niewielu. I choć był to jedyny sezon Radomiaka w ekstraklasie, to fajerwerków wielu w nim nie było. Wprawdzie Radomiak u siebie przegrał tylko dwa mecze, to aż dziesięć porażek wyjazdowych sprawiło, że zespół szybko pożegnał się z elitą. W Radomiu nie zdołał jednak wygrać ani późniejszy mistrz Górnik Zabrze (1:1), ani wicemistrz Legia Warszawa (1:1), a równie silny Widzew Łódź przegrał 0:1.

Tym razem ma być lepiej

Teraz Radomiak pierwsze mecze w ekstraklasie także rozgrywa z potentatami. W pierwszej kolejce zremisował w Poznaniu z Lechem 0:0, w pierwszym spotkaniu w Radomiu podejmie aktualnego mistrza Legię.

- W Radomiu był ogromny głód piłki na wysokim poziomie. Gdy przychodziłem do Radomiaka, był on w drugiej lidze i już wtedy było czuć bardzo duże zainteresowanie. Na mecze przychodziło bardzo wielu kibiców, którzy prowadzili żywiołowy doping. Można powiedzieć, że atmosfera była południowa i dla mnie jako trenera to też było zaskoczenie – opowiada w rozmowie ze Sport.pl trener Radomiaka, Dariusz Banasik.

- Po tych 36 latach kibice tak bardzo pragnęli tego sukcesu, że stanowili dla nas ogromne wsparcie. Czekali na tak dobry zespół, który osiągnie taki wynik. Spotykając się z nimi, wszyscy mówili, że tak dobrej drużyny, jak teraz ma Radomiak, od dawna nie mieli i jak nie teraz awansować, to kiedy? Wspólnie wywalczyliśmy ten awans, ale nie zamierzamy na tym poprzestać. Chcemy w tej lidze zagościć na dłużej. Budujemy ten zespół ze wsparciem kibiców i miasta po to, aby w tej ekstraklasie coś pokazać – dodaje.

Mimo jednego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej, Radomiaka śmiało można traktować jako debiutanta.- Zdecydowana większość kibiców w Radomiu nie ma szans tego pamiętać, tylko ci starsi. Dla większości na stadionie będzie to pierwszy kontakt z ekstraklasą. Wcześniej tu były co najwyżej tylko np. sparingi z Legią, bo nawet w Pucharze Polski rzadko kiedy udawało się zagrać w Radomiu z zespołem z ekstraklasy. Nawet ostatni mecz z Lechem trzeba było przenieść do Sosnowca, bo stadion był nieprzygotowany do organizacji tego spotkania – mówi Szymon Janczyk, pochodzący z Radomia dziennikarz „Weszło".

Janczyk zgadza się z trenerem, że kibice w Radomiu są 12. zawodnikiem Radomiaka. - Rzeczywiście, ten doping w Radomiu niesie się naprawdę dobrze. Ten stadion jest mały, trybuny są blisko siebie i nawet jak wchodzi tu tylko 4 tysiące kibiców, to atmosfera jest naprawdę dobra i są oni dużym wsparciem dla drużyny.

Debiut za nimi, czas na przyjazd mistrza

W pierwszej kolejce Radomiak zdołał sprawić pierwszą niespodziankę, remisując w Poznaniu. - Z wyniku jesteśmy zadowoleni, z gry troszeczkę mniej, szczególnie w pierwszej połowie. Mieliśmy swój plan na ten mecz, chcieliśmy przede wszystkim zagrać na „zero z tyłu", grać dobrze w obronie i wyprowadzać kontrataki. Wydaje mi się, że cel został zrealizowany. Cieszymy się z tego punktu – komentuje Banasik.

- Ekstraklasa to zdecydowanie wyższy poziom niż pierwsza liga. Cieszymy się, że mogliśmy zagrać na tak wspaniałym stadionie, choć mogliśmy się pokusić o jeszcze większą niespodziankę. Z drugiej strony, sami nie wiemy, na co stać nasz zespół. Jesteśmy w fazie budowy, przychodzą nowi zawodnicy, których musimy poznać. Naszym celem jest teraz zbieranie jak największej liczby punktów, bo wydaje mi się, że z każdą kolejką będziemy coraz lepsi – dodaje trener beniaminka.

Teraz poprzeczka idzie jeszcze w górę, bo w pierwszym meczu ekstraklasy w Radomiu od 36 lat będzie aktualny mistrz Polski, warszawska Legia. - Podchodzimy do tego meczu ze spokojem. Wiemy, że będzie to dla wszystkich duże wydarzenie, natomiast sezon jest długi i nie interesuje nas to, żeby wygrać z Legią, a potem przegrać z połową ligi. To jest dla nas kolejny mecz, do którego jednak musimy się odpowiednio przygotować, również mentalnie. Chcemy zrobić niespodziankę – zapowiada Dariusz Banasik.

Dla samego szkoleniowca Radomiaka będzie to wyjątkowy mecz, gdy przez kilka lat był on trenerem w akademii warszawskiego klubu. - Z pewnością jest to dla mnie dodatkowe wyzwanie, tym bardziej, że znam kilku zawodników, którzy w niej do dziś występują. Ale to też po prostu kolejny mecz – zaznacza.

Sportowo lepiej niż organizacyjnie. „Klub się uczy"

O ile sportowo Radomiak pokazał w Poznaniu, że jest gotowy do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, to organizacyjnie wygląda to na razie zdecydowanie gorzej. Sprzedaż biletów na pierwszy mecz z Legią Warszawa odbywała się tak chaotycznie, że wywołała sporą złość wśród kibiców z Radomia, którą tylko pogłębiały absurdalne komunikaty klubu.

- Myślę, że sportowo sobie poradzimy, a jeśli chodzi o organizację, to zdajemy sobie sprawę , że wymagania są dużo większe. Jesteśmy beniaminkiem, więc to wszystko nie będzie od razu idealnie funkcjonować. Klub się uczy, ale jestem przekonany, że z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej – uspokaja trener Banasik.

To niejedyna wpadka związana z organizacją pierwszego od 36 lat meczu ekstraklasy w Radomiu. - Na stadionie miała być też dodatkowa trybuna, ale służby nie zdążyły dopuścić jej do użytku – dodaje Szymon Janczyk. Jak się okazuje, na ważnych meczach i tak często na trybunach było więcej niż oficjalne 4000 kibiców.

- Nieoficjalnie mówi się, że ten obiekt często jest przepełniony, zresztą tak to wyglądało na wielu ważnych meczach. Na meczu z Siarką Tarnobrzeg o wejście do pierwszej ligi, czy w barażach o ekstraklasę nie było gdzie szpilki wcisnąć, a ludzie gromadzą się nie tylko na stadionie, ale też wokół niego, bo stamtąd też można coś tam zobaczyć. Za to wszystko odpowiedzialny jest jednak nie klub, a MOSiR, a wiadomo, jak to bywa w miejskich spółkach... - tłumaczy Janczyk, który jednak przyznaje, że sytuacja organizacyjna w beniaminku i tak wygląda lepiej niż w poprzednich sezonach.

- W przeszłości Radomiak miewał problemy finansowe, szczególnie tuż przed pandemią zrobiło się gorąco. Teraz jest pod tym względem wyraźnie lepiej, co też przekłada się na dłuższe kontrakty oferowane przez klub, a to pozwala na większą stabilizację w drużynie oraz możliwość sprzedaży zawodnika w przyszłości za większe pieniądze. Z pewnością pion sportowy czy sztab szkoleniowy mogłyby zostać bardziej rozbudowane, ale i tak nie ma na co narzekać, bo i pod tym względem klub działa w ostatnim czasie zdecydowanie bardziej profesjonalnie – wyjaśnia dziennikarz.

- Gorzej za to wygląda kwestia liczby pracowników klubu. Nie brakuje ludzi zarządzających, ale tych do zwykłego działania i owszem. Marketing, media społecznościowe, biuro prasowe... To ostatnie tworzy np. tylko rzecznik prasowy klubu, ale jeszcze więcej braków jest w kwestii marketingu, gdzie klub zupełnie nie wykorzystuje ostatnich sukcesów sportowych. Kwestie sportowe w Radomiaku są na dobrym poziomie, ale jeśli chodzi o kwestie organizacyjne czy marketingowe, do ideału jest daleko – podsumowuje.

„Cele? Zawsze można je zweryfikować, ale najważniejsze jest utrzymanie"

Jakie cele stawiają sobie w Radomiu? Tutaj trudno uzyskać konkretną odpowiedź. - Gdy awansowaliśmy do pierwszej ligi, postawiliśmy sobie za cel utrzymanie, a po rundzie jesiennej byliśmy na czwartym miejscu. Cele można zawsze zweryfikować, natomiast jesteśmy beniaminkiem i dla nas najważniejsze jest to, aby za rok także być w tej lidze. Nie chcemy jednak walczyć o utrzymanie do ostatniej kolejki. Chcemy być drużyną, która będzie ciągle iść do przodu i nie będzie odstawała od stawki. Powiem więcej, sprowadzamy takich zawodników, którzy mogą w tej lidze namieszać. Trudno jednak powiedzieć, jak ten zespół będzie funkcjonował, bo jest ponad dziesięciu nowych piłkarzy, których trzeba odpowiednio wkomponować i zgrać, aby otrzymać optymalne efekty. Teraz liczy się dla nas budowa zespołu, zbieranie punktów i gra o jak najwyższe lokaty – zaznacza trener Dariusz Banasik.

Jak się okazuje, w tej kwestii nie ma zgodności wśród kibiców Radomiaka. - W Radomiu oczekiwania są bardzo zróżnicowane. Część kibiców myśli, że skoro w poprzednim sezonie udało się Warcie Poznań wedrzeć się do ligowej czołówki, to i Radomiak powinien wykonać taką „szarżę". Mistrz pierwszej ligi, ciekawe wzmocnienia – to sprawia, że niektórzy oczekują czegoś więcej niż utrzymania. Generalnie jednak dominuje spokój i świadomość, że najważniejsze jest bezpieczne pozostanie w tej lidze na kolejny rok. A gdy to się już uda, to będzie można powalczyć o więcej – mówi Szymon Janczyk.

Droga Radomiaka do ekstraklasy nie była bezbolesna. Już jako beniaminek pierwszej ligi zespół trenera Banasika był bliski awansu, ale w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał finał baraży z Wartą Poznań. Sam szkoleniowiec przyznaje jednak, że te doświadczenia bardzo pomogły drużynie osiągnąć cel w kolejnym sezonie.

- Byliśmy przede wszystkim mądrzejsi o ten rok spędzony w pierwszej lidze. Wykorzystałem to, aby natchnąć drużynę, że musimy robić wszystko, aby tym razem nie znaleźć się w barażach i wywalczyć bezpośredni awans – tłumaczy.

- W barażach decyduje jeden mecz, dyspozycja dnia, czasami nawet przypadek czy błąd sędziowski. Górnik Łęczna, który miał serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa, potrafił złapać zwyżkę formy na baraże i to on awansował do ekstraklasy, a nie ŁKS Łódź czy Arka Gdynia, które moim zdaniem były zdecydowanie lepszymi drużynami w trakcie całego sezonu. Po przegranych barażach, nauczeni doświadczeniem, nawet zawodnicy nie chcieli przeżywać tego raz jeszcze, dlatego w końcówce przycisnęliśmy i odnosiliśmy praktycznie same zwycięstwa – opowiada Banasik.

"Joga bonito" i "Pan Sławek"

Jak już wspominał trener Banasik, budowa ekstraklasowej drużyny w Radomiu wciąż trwa. Na uwagę zasługuje jednak to, że wśród letnich transferów jest wielu tzw. „południowców". Radomiak ściągnął latem Portugalczyków Luisa Machado i Goncalo Silvę, Brazylijczyków Mauridesa i Rhuana, a także Wenezuelczyka Mario Rondona. Do tego wykupiony z FC Sion został świetnie spisujący się w 1. lidze stoper Raphael Rossi, czym Radomiak pobił swój rekord transferowy. Jak się okazuje, nie ma w tych działaniach ani odrobiny przypadku.

Wynika to z naszego stylu gry, a także tego, że Polacy mają wymagania zdecydowanie wyższe od poziomu, jaki prezentują. Doszliśmy do wniosku, że Polaków mamy w klubie całkiem niezłych i zostawiliśmy wszystkich, którzy wywalczyli awans. Dlatego też skupiliśmy się na zawodnikach doświadczonych, którzy mają dobre CV, i technicznych, bo taki futbol chcemy grać – tłumaczy Dariusz Banasik.

- Nie ukrywam, że dużo łatwiej nam teraz przekonać tych zawodników do przyjazdu do Radomia. Gdy pół roku temu chcieliśmy Machado, to nie było nawet mowy, aby do nas przyszedł, do pierwszej ligi. Udało nam się za to ściągnąć Raphaela Rossiego, który okazał się strzałem w dziesiątkę na boisku i teraz pomaga nam na tym rynku. Zna zawodników, ma kolegów. Przykładem tego jest choćby Goncalo Silva, środkowy obrońca z Belenenses, który grał razem z Raphaelem na środku obrony. Jeśli chodzi o Mauridesa, to nam podpowiedział, że jest to zawodnik, który ostatnio nie grał, bo miał jakieś przejścia, ale był on najtrudniejszym rywalem, przeciwko któremu grał. Udało się namówić tych zawodników do transferu do polskiej ligi i ściągnąć do Radomiaka, co wydawało się niemożliwe. Nasze ruchy transferowe są jednak przemyślane. Ukierunkowaliśmy się na piłkarzy z odpowiednią jakością, dlatego szukaliśmy zawodników w lidze brazylijskiej i portugalskiej czy też tych, którzy w przeszłości grali w tych ligach – opowiada trener Radomiaka.

W czym tkwi największy atut Radomiaka? - Powiedziałbym, że w trenerze, ale byłbym strasznie nieskromny - żartuje Banasik. - A tak poważnie, to myślę, że naszą siłą jest obecnie przede wszystkim dobra atmosfera, zgranie zespołu, sztabu szkoleniowego i pracowników klubu. Nie jest nas dużo, ale tworzymy monolit, co się przekłada na zespół. Wszyscy idziemy w jednym kierunku, mając wspólną wizję, a z trenerskiego doświadczenia wiem, że nie zawsze tak jest. Czasami w różnych klubach każdy – trener, dyrektor sportowy i prezes - ma swoje pomysły i powstaje z tego tylko zamieszanie. W Radomiaku jest inaczej, a rozpoczynam tu już czwarty sezon – analizuje szkoleniowiec beniaminka.

Szymon Janczyk dostrzega zarówno spory potencjał drużyny, jak i zagrożenia dla niej w pierwszych meczach ekstraklasy. - Jest potencjał na to, aby w Radomiu powstała drużyna, które będzie umiała pograć w piłkę i nie ograniczać się do najprostszych sposobów, aby regularnie punktować. Dariusz Banasik ma grupę zawodników, którzy potrafią grać ofensywną piłkę, charakteryzujących się dużą kreatywnością, szybkością i dobrym dryblingiem. Myślę, że kadra Radomiaka daje trenerowi Banasikowi możliwość stosowania różnych wariantów gry, w zależności od przeciwnika. W dodatku sam trener bardzo dużą wagę przykłada do stałych fragmentów gry – zarówno w obronie, jak i ataku – mówi Janczyk i dodaje:

- Z kolei problemem na początku może być brak doświadczenia zawodników Radomiaka w ekstraklasie i dostosowanie się do drużyny do warunków ligi. Musi się ona szybko nauczyć, że błędy, które w pierwszej lidze często uchodziły na sucho, teraz będą bardzo kosztowne.

Drużyna Radomiaka Radom ma jednak jednego asa w rękawie, który odróżnia ją od pozostałych klubów ekstraklasy. Jest nim... hotel w centrum Radomia, w którym mieszka większość drużyny Dariusza Banasika. Co ciekawe, jest on własnością prezesa i jednego ze współwłaścicieli klubu, którego kibice piłkarscy mogą kojarzyć z telewizji. Jest nim oczywiście Sławomir Stempniewski, czyli znany i lubiany „Pan Sławek" - do niedawna eksperta sędziowskiego telewizji Canal+ Sport, w przeszłości sędzia.

- Można powiedzieć, że jesteśmy tutaj na całorocznym zgrupowaniu. Właściciele Radomiaka mają hotel w centrum Radomia, w którym mieszka wielu zawodników. Oczywiście, nie wszyscy piłkarze tu mieszkają, ale to nie zmienia faktu, że dzięki temu mamy bardzo dobry kontakt z zawodnikami. Widzimy się non-stop, jemy razem posiłki i myślę, że to ma bardzo duży wpływ na dobrą atmosferę w naszym zespole, co, miejmy nadzieję, przełoży się również na nasze dobre występy w ekstraklasie – podsumowuje Dariusz Banasik.

Mecz Radomiak Radom – Legia Warszawa już w sobotę o godzinie 20:00. Relacja na żywo w Sport.pl.

Więcej o: