To miał być hitowy transfer Wisły. Nagle zmienił decyzję, potem "popłynął" w wywiadzie

Wisła Kraków zatrudniła Tomasza Pasiecznego na stanowisko dyrektora sportowego. Kandydatem był też Artur Płatek i wbrew temu, co mówił w wywiadzie dla Interii, to nie czas był głównym powodem tego, że do tego transferu ostatecznie nie doszło.

Wisła Kraków przygotowuje się do kolejnego sezonu. Zespół po odejściu Petera Hyballi pozostał bez trenera, odeszło też kilku piłkarzy. Oprócz tego władze Wisły szukały dyrektora sportowego. Stanowisko to pozostawało nieobsadzone od 2019 roku, kiedy zrezygnował z niego Arkadiusz Głowacki. Dla włodarzy Wisły, ale też i kibiców, było to ważne stanowisko, bo krakowski klub kiepsko wyglądał na rynku transferowym. Wielu nowych piłkarzy okazywało się niewypałami, na skutek czego przez ostatnie dwa sezonu wiślacy bronili się przed spadkiem z ligi. W następnych rozgrywkach liga się powiększa, ale z Ekstraklasą pożegnają się już trzy zespoły, a nie tylko jeden. To oznacza, że margines błędu jest już bardzo niewielki.

Zobacz wideo Jak wygląda sytuacja finansowa Wisły Kraków? "To normalna część życia w piłce nożnej"

Dyrektor sportowy miał pomóc Wiśle dźwignąć się z marazmu i doskoczyć przynajmniej do górnej połowy tabeli. Media informowały, że władze Wisły rozmawiały z kilkoma kandydatami na to stanowisko, a jednym z nich był Artur Płatek – dyrektor sportowy Górnika Zabrze. Do tego transferu ostatecznie nie doszło. Artur Płatek opowiedział o tym w rozmowie z Interią niejako potwierdzając to, że rozmowy rzeczywiście były prowadzone, ale na przejście do Wisły było już za późno.

- Czas sprawił, że nie pracuję obecnie w Wiśle Kraków. O takich rzeczach rozmawia się wcześniej, a nie w momencie, kiedy trzeba planować i przygotowywać zespół pod nowy sezon. Niemniej mam bardzo dobry kontakt z właścicielami. To ludzie rozumiejący futbol, więc rozumieli moje argumenty. Czas był jednak czynnikiem kluczowym w naszych rozmowach. Mam ważną jeszcze przez rok umowę z Górnikiem. Dlatego podziękowałem  – powiedział Artur Płatek.

Artur Płatek mógł być dyrektorem sportowym Wisły. Dlaczego do tego nie doszło?

Jak się okazuje, trochę inny pogląd na całą sprawę mają w Krakowie. Tam uważają, że Artur Płatek trochę "popłynął". Jak dowiedział się Sport.pl, to wcale nie czas był decydującym czynnikiem tego, że Artur Płatek nie przeszedł do Wisły. Z naszych informacji wynika, że obie strony rozmawiały ze sobą już od dłuższego czasu, wymieniając się pomysłami, materiałami i prezentacjami. Sam Płatek był zainteresowany pracą w Wiśle, miał nawet złożyć już wypowiedzenie w Górniku. Co się więc zmieniło?

Jak informowały media, Artur Płatek popadł w konflikt z ówczesnym szkoleniowcem Górnika, Marcinem Broszem. W pewnym momencie stało się jasne, że jeden z nich opuści klub, natomiast drugi będzie kontynuował swoją misję. Sytuacja kilkukrotnie się zmieniała. Kiedy Płatek negocjował z Wisłą wydawało się, że to trener pozostanie na swoim stanowisku. Doszło jednak do kolejnego zwrotu akcji – ostatecznie to Marcin Brosz pożegnał się z klubem. To miało zadecydować o tym, że Artur Płatek zmienił swoją decyzję i postanowił pozostać w Górniku. Nowym szkoleniowcem Górnika został Jan Urban. W Krakowie uważają, że Płatek przedstawił inną wersję wydarzeń, aby usprawiedliwić się przed kibicami Górnika.

Wisła Kraków nie została jednak na lodzie. W poniedziałek ogłosiła, że nowym dyrektorem sportowym klubu został Tomasz Pasieczny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.