Maciej Skorża dostał potężną władzę w Lechu Poznań. "Mam decydujący głos"

- Dla mnie wystarczające jest to, jak określono rolę trenera strukturach. To ja mam decydujący głos przy decyzji, czy dany piłkarz do nas trafi, czy nie - twierdzi Maciej Skorża w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty. Szkoleniowiec Lecha Poznań odniósł się także do swoich zapowiedzi walki po podwójną koronę w przyszłym sezonie i transferu Tymoteusza Puchacza.

Lech Poznań ma za sobą fatalny sezon. Poznaniacy zajęli dopiero 11. miejsce w ekstraklasie, pomimo że sezon rozpoczął się dla nich całkiem dobrze. Jesienią jeszcze za kadencji Dariusza Żurawia grali w fazie grupowej Ligi Europy jako pierwszy polski zespół od ponad trzech lat. Z powodu kiepskich wyników w Poznaniu doszło w kwietniu do zmiany trenera i obowiązki te przejął Maciej Skorża. 

Zobacz wideo Jak wygląda zakulisowy rynek transferowy? Na to pytanie odpowiada raport PZPN [Studio Biznes]

Skorża nie uleczył Lecha tuż po przejęciu sterów w drużynie. Ciężko w tym przypadku mówić o "efekcie nowej miotły". W swoich pierwszych sześciu spotkaniach drużyna prowadzona przez 49-letniego szkoleniowca wygrała tylko dwukrotnie, raz zremisowała i trzykrotnie przegrała. W dodatku strzeliła zaledwie osiem bramek i tyle samo straciła, a spośród tych trzech porażek dwie odniosła z drużynami rozpaczliwie walczącymi o utrzymanie. 

"Lech musi bić się o tytuł" Maciej Skorża snuje plany na nowy sezon. 

Maciej Skorża przygotowuje się już do nowego sezonu i w bojowym nastroju planuje pierwsze przetasowania w drużynie. Ostatnio udzielił wywiadu portalowi WP SportoweFakty, w którym opowiedział o swoich kompetencjach w klubie, planach na przyszły sezon czy transferze Tymoteusza Puchacza.

- Dla mnie wystarczające jest to, jak określono rolę trenera w tych strukturach. To ja mam decydujący głos przy decyzji, czy dany piłkarz do nas trafi, czy nie. Nie muszę odgrywać roli wielkiego menedżera, który ułoży klub od początku do końca. Nie o to chodzi, bo Lech ma w wielu obszarach świetnie poukładaną pracę. To duży klub, a pozycję, jaka mi przypadła, uważam za wystarczającą do realizowania moich pomysłów - powiedział Skorża o swojej roli w decyzjach podejmowanych przez klub.

Szkoleniowiec Lecha nie ukrywał, że kiedy przyszedł do klubu, był bardzo zaskoczony sytuacją Tymoteusza Puchacza. - Wszedłem do klubu w pewnym momencie i kiedy zderzyłem się z sytuacją, że zawodnik z ważną umową jedzie gdzieś na rozmowy, byłem w szoku. Dlatego natychmiast zaprosiłem go na rozmowę.  Poznałem wszystkie aspekty i zrozumiałem, że wygląda to trochę inaczej, niż myślałem. Tymek miał zgodę klubu na odejście po sezonie przy dobrej ofercie i ja to akceptuję - przyznał trener. 

Skorża odniósł się także do swojej wypowiedzi, w której mówił, że Lech będzie w przyszłym sezonie walczył o podwójną koronę. - Jestem zdziwiony, że moje słowa odbiły się aż takim echem. Może za długo mnie nie było w kraju. Czy Valtteri Bottas jeżdżący w Mercedesie nie ma mówić, że walczy o mistrzostwo świata Formuły 1? Lech jest w naszej lidze w podobnym położeniu. Musi bić się o tytuł. Każdy sezon, który nie zakończy się takim sukcesem, będzie wywoływał niedosyt. To podobna sytuacja jak w Legii Warszawa - zakończył. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.