Georgios Giakoumakis to postać do niedawna w futbolu niemal anonimowa. Na początku kariery niemal nie strzelał, nawet niewiele grał. W 2017 r. po raz pierwszy przekroczył barierę 10 goli w sezonie. Strzelił 11 dla Plataniasu. Wcześniej trafiał po kilka razy w sezonie. To wystarczyło, żeby odejść do AEK Ateny.
"Zawsze odbieram telefon". Tak odkryto Giakoumakisa
Tam, co ciekawe, trafił do siatki tylko raz. Ale był to gol, dzięki któremu kibice go zapamiętają na zawsze – zwycięskie trafienie w 93. minucie w derbach z Olympiakosem. Poza tym przez półtora roku zagrał w 30 ligowych meczach, zwykle wchodząc z ławki. AEK zaczął więc wypożyczać bezproduktywnego piłkarza – najpierw do OFI Kreta, gdzie strzelił dwa gole, a potem do Górnika Zabrze.
W Polsce Grek nie robił złego wrażenia, ale i nie imponował. W 12 spotkaniach strzelił trzy gole, wszystkie spadkowiczom (dwa z ŁKS i jeden z Koroną). To jednak wystarczyło, żeby Górnik wyraził chęć wykupienia Giakoumakisa. Do tego jednak nie doszło. Dzisiaj można się jedynie zastanawiać, co by było, gdyby został on w Zabrzu na dłużej.
Giakoumakis wrócił do Grecji, ale znów był niechciany i odszedł do VVV Venlo – klubu z holenderskiej ekstraklasy. Jak na anonimowego piłkarza przystało, nie kosztował wiele. Była to kwota między 100 a 200 tys. euro. Sprowadził go człowiek z przeszłością w Ekstraklasie – Stan Valckx, były dyrektor Wisły.
VVV Venlo to mały klub, który ma ograniczony budżet. Valckx nie ma siatki skautów i musi polegać również na poleceniach od agentów. "Zawsze odbieram telefon" – mówi, cytowany przez "New York Times". Musi być kreatywny i podejmować ryzyko. W marcu zeszłego roku odebrał telefon i dostał zaproszenie do Polski, aby obejrzeć Giakoumakisa. Valckx sprawdził statystyki Greka. Nie były one imponujące, ale Valckx i tak postanowił przyjechać do Polski i obejrzeć piłkarza. Duży wpływ na to miały materiały, z których Holender wywnioskował, że Grek może pasować do stylu gry zespołu. Venlo gra częściej na własnej połowie, niż na połowie przeciwnika. Potrzebowali więc napastnika, który będzie umiał ciężko pracować dla zespołu. Giakoumakis spełniał te warunki.
Valckxa w Polsce spotkało małe rozczarowanie – nie mógł wejść na stadion z powodu koronawirusowych obostrzeń. Mecz Górnika obejrzał w barze. Spodobało mu się to, co zobaczył i następnego dnia spotkał się z piłkarzem w hotelu. Po rozmowie był już przekonany, że warto na niego postawić.
- Patrząc tylko na statystyki pewnie trudno go było docenić. Nas bardziej interesowała jednak jego gra. Giakoumakis ma siłę, ciężko pracuje na boisku, dobrze się porusza, jest wysoki, ale też szybki. Już kiedyś pokazał w Plataniasie, że wie, jak strzelić gole. Statystyki nie mówią wszystkiego. Zawsze musisz porozmawiać z takim chłopakiem, dowiedzieć się, co go napędza, jaką ma motywację i osobowość. W tych kwestiach Giakoumakis też zrobił na mnie dobre wrażenie – opowiadał Valckx na łamach holenderskiego "Volkskrant". Ciekawostką jest to, że argumentem za pozyskaniem Giakoumakisa miała być jego radość po rzadko strzelanych golach. "New York Times" pisze, że ówczesnemu trenerowi zespołu spodobało się to, że Grek miał tendencję do celebrowania goli razem z kolegami z drużyny, a nie samemu.
Valckx może dziś przyjmować zasłużone gratulacje. Nie sztuką jest pozyskać gracza, który ma dobre liczby i zapłacić za niego konkretną cenę. Sztuką jest postawić na nieoczywiste rozwiązanie, które w przyszłości może zaprocentować. Istotne jest, żeby pozyskać piłkarza nie tylko dobrego, ale i odpowiedniego. Takiego, który wpasuje się do zespołu. To właśnie zrobił Stan Valcx. - Podoba mi się ofensywny styl gry drużyn z Eredivisie. Chciałbym się w niej sprawdzić, być ważną częścią zespołu - mówił Giakoumakis po ogłoszeniu transferu do Venlo. Wtedy zaczęła się jego rewelacyjna seria.
Super snajper
W debiucie przeciwko FC Emmen zdobył hat-tricka, a jego zespół wygrał 5:3. W dwóch kolejnych meczach nie trafił, a potem strzelił siedem goli w ośmiu meczach. W samym styczniu strzelił 11 goli, czyli więcej, niż wynosił jego rekord życiowy w całym sezonie. Dwukrotnie w tym miesiącu strzelił cztery gole w jednym meczu. Ostatecznie licznik zatrzymał się na 30 meczach i 26 bramkach. Strzelił 60 proc. goli całego zespołu. Giakoumakis zostanie królem strzelców Eredivisie (sezon jeszcze trwa, do rozegrania zostały baraże o puchary i utrzymanie, ale Grek ma już zbyt dużą przewagę).
A to wszystko w zespole, który spadł z ligi. VVV Venlo to bohater największej kompromitacji w tym sezonie Eredivisie, a może i w całej Europie. 24 października zespół z Giakoumakisem w składzie przegrał z Ajaksem aż 0:13. 13 maja, w rewanżu, Venlo przegrało 1:3, co pogrzebało ich szanse na utrzymanie. Honorową bramkę zdobył Giakoumakis.
Mało prawdopodobne, by Giakoumakis został w klubie. O Greka pytają najlepsze kluby w kraju, ale są też zapytania z zagranicy, z Premier League. Usługami Greka miałoby być zainteresowane Norwich City, które w tym sezonie wywalczyło awans do angielskiej ekstraklasy. Mówi się też o zapytaniach z Southampton.
Skąd ta przemiana? Wielu było takich, którzy przepadli
Niektórzy przestrzegają przed pułapką, którą może okazać się transfer Giakoumakisa. W "New York Times" czytamy, że Eredivisie ma długą tradycję napastników, którzy mają jeden bardzo udany sezon, a potem przepadają. Poza wyjątkami pokroju Ruuda van Nistelrooya, Luisa Suareza czy Klaasa-Jana Huntelaara, taką drogę przebyli chociażby Georgios Samaras, Vincent Janssen czy Afonso Alves. – Zastanawiasz się, dlaczego to zawsze dzieje się akurat tam. To dlatego, że wszystkie zespoły chcą grać "po holendersku". Nawet w mniejszych klubach panuje przekonanie, że musisz grać ładnie. Wszyscy chcą robić to samo, choć nie wszyscy potrafią. To młoda liga i młodnieje z każdym rokiem. Stoperzy w wieku 19-20 lat nie są tu rzadkością. 26-latek jest weteranem. A młodzi piłkarze robią błędy. Jak popatrzysz na zespoły z dołu tabeli w Hiszpanii czy w Niemczech, to tracą one może 50 goli w 30 meczach. Tutaj jest to 60 albo 70 – mówi w "New York Times" Arnold Bruggink, ekspert ESPN i były gracz m.in. PSV Eindhoven.
Wydawać się może, że Giakoumakis zawdzięcza osiągnięcia sprzyjającemu środowisku. I jest w tym dużo prawdy, choć trzeba zaznaczyć, że nie jest tak, że każdy napastnik błyszczy w Eredivisie, albo każdy klub ma napastnika, który jest bramkostrzelny. Najlepszym strzelcem Ajaksu jest Dusan Tadić, czyli nominalny pomocnik. Pomocnikami są także najlepsi strzelcy Feyenoordu, Heraklesa i AZ Alkmaar. Strzelanie goli to nie jest cecha wrodzona i Giakoumakis o tym powinien wiedzieć. W wieku 26 lat zaczął strzelać seriami, a wcześniej nie miał się czym pochwalić.
Fani ekstraklasy albo plują sobie w brodę, albo wyśmiewają zabrzan, że puścili takiego gracza. Górnik ostatecznie nie zdecydował się na wyłożenie ok. 200 tys. euro na wykupienie tego piłkarza. Zamiast tego jakiś czas później do Zabrza trafił Richmond Boakye, który na razie zawodzi, a pobiera sporą pensję. Czy nie lepiej było te pieniądze zainwestować w Giakoumakisa?
Być może wcale nie. Być może Górnik nie był dla niego klubem odpowiednim. Nie był zespołem, który przykryłby wady Greka, a uwypuklił jego zalety. Może po prostu Giakoumakis nie pasował do drużyny tak, jak pasuje do VVV Venlo. To nie jest rzadki przypadek w futbolu, że dany gracz w jednym miejscu kompletnie zawodzi, a w innym nagle rozkwita. A jak będzie w następnym przystanku Giakoumakisa?