- To nie był dla nas przyjemny wieczór - powiedział Czesław Michniewicz przed meczem, kiedy reporter Canal+ przypomniał mu grudniową porażkę ze Stalą (2:3), która jeśli w niedzielę pokonałaby już pewną mistrzostwa Legię po raz kolejny, byłaby już pewna utrzymania w ekstraklasie. - Chcemy po prostu zagrać dobry mecz - dodawał Włodzimierz Gąsior.
Ale nie był to zbyt przyjemny mecz do oglądania. A przynajmniej w pierwszej połowie, gdzie obie drużyny może tworzyły sobie sytuacje, próbowały strzelać, ale nie były to skuteczne próby. Do przerwy najlepszą okazję miała Stal, ale Legia miała też w bramce Cezarego Misztę, który w 19. minucie powstrzymał Macieja Domańskiego, a w 32. dobrze odbił piłkę do boku po strzale Petteriego Forsella.
Forsell dalej próbował po przerwie, ale Legia również. I to ona powinna prowadzić już w 46. minucie, kiedy Filip Mladenović aż złapał się za głowę po tym, jak nie wykorzystał doskonałej okazji, z kilku metrów nie trafił w bramkę. Na kolejną tak dobrą okazję trzeba było czekać do 80. minuty, kiedy rezerwowy Kacper Kostorz mógł zapewnić Legii zwycięstwo. I pewnie by zapewnił, gdyby nie Rafał Strączek, który przerzucił piłkę nad poprzeczką.
Legia, która zdobyła mistrzostwo Polski na trzy kolejki przed końcem, w ostatnim meczu sezonu podejmie Podbeskidzie, czyli drugiego beniaminka, który też walczy o utrzymanie. Podobnie jak Stal, która mogła utrzymać się już w niedzielę. Pod jednym warunkiem, że pokonałaby Legię.
Ale nie pokonała i po 29 kolejkach ma trzy punkty więcej od Podbeskidzia, więc w ostatnim meczu sezonu wystarczy, że zremisuje na wyjeździe ze Śląskiem. Jeśli przegra, a Podbeskidzie pokona Legię, to ekipa z Bielska utrzyma się w lidze dzięki lepszemu bilansowi meczów bezpośrednich. Wszystkie spotkania ostatniej kolejki ekstraklasy rozegrane zostaną 16 maja o 17.30.