Były prezes Wisły Kraków o niestandardowych relacjach w szatni. "Dwóch dziennikarzy od razu o tym tweetuje"

- W Wiśle jak na biurku prezesa rozleje się kawa, to dwóch dziennikarzy od razu o tym tweetuje, a trzeci pisze czy zalanie kilku dokumentów może mieć wpływ na najbliższy mecz - opisuje specyfikę pracy w uratowanym przed upadkiem klubie Piotr Obidziński. Były prezes Wisły Kraków zaznacza, że punkt w derbach z Cracovią (0:0) należy szanować. Zwraca uwagę, że głębokie kryzysy Wisła przeplata znakomitymi passami.

Jeden punkt w pięciu meczach - to kwietniowy bilans Wisły Kraków. Ten punkt przyszedł po czterech porażkach z rzędu w prestiżowym starciu z Cracovią. Zdaniem pełniącego niedawno funkcje prezesa Wisły Kraków remis w derbach (0:0) trzeba szanować. Również dlatego, że to Cracovia miała w tym spotkaniu lepsze sytuacje.

- Wspaniałe obroniony rzut karny Hancy, czy sytuacja sam na sam właśnie z Mateuszem Lisem, którą miał Marcos Alvarez, to były doskonałe okazje dla Cracovii – przypomina Piotr Obidziński. - Punkt oddala Wisłę od miejsca spadkowego, więc z tego powodu jest dobry. Derby to trudne gatunkowo spotkanie, co działa na korzyść drużyny, która akurat jest w kryzysie. Szanuję, że w tak ważnym meczu Peter Hyballa postawił na dwóch młodych graczy: Konrada Gruszkowskiego i Piotra Starzyńskiego - mówi Obidziński. - A sam mecz? W pierwszej połowie było, jak to zwykle w ważnych meczach, sporo wzajemnego badania się i obie drużyny nie chciały się zbytnio odkryć, a w drugiej miałem nadzieję, że Wisła będzie miała więcej dobrych okazji – dodaje nasz rozmówca.

Zobacz wideo Piotr Obidziński wskazał swój największy błąd w Wiśle Kraków

"Ciągłe bycie na świeczniku”, czyli rozlana kawa na biurku prezesa

Pytany przez nas czy kwiecień był jednym z najtrudniejszych w tym sezonie czasem dla Wisły, zwraca uwagę na specyfikę funkcjonowanie klubu z Reymonta, który przyzwyczaja kibiców do wzlotów, ale też upadków.

- Spirala emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych w Wiśle jest większa niż w innych drużynach ekstraklasy. Wynika to z jej najnowszej historii, ze spuścizny 115 lat tradycji i z rzesz kibiców. W uratowanej od upadku Wiśle jest tak, że ona przechodzi głębsze niż przeciętne kryzysy mentalne, ale też potrafi wstawać z kolan nakręcając wręcz niewyobrażalny "flow" wewnątrz i na zewnątrz i wtedy zaczyna regularnie wygrywać nawet z nominalnie mocniejszymi od siebie - podkreśla były prezes. Te emocje istniejące wokół kluby obrazuje zresztą przykładem.

- W Wiśle jak na biurku prezesa rozleje się kawa, to dwóch dziennikarzy od razu o tym tweetuje, a trzeci już pisze artykuł czy zalanie kilku dokumentów może mieć wpływ na najbliższy mecz. I nie chodzi mi o sam wyciek informacji, bo on ma zwykle miejsce w dużych klubach. Bardziej o publiczne zwracanie uwagi na wszystko, co się tam dzieje, rozbijanie spraw na czynniki pierwsze, ciągłe bycie na świeczniku i nakręcanie emocji, jakie wszelkie klubowe wydarzenia budzą. Kluczowa staje się w takim otoczeniu umiejętność podejmowania racjonalnych decyzji, jednoczenie zachowując ich bezwzględną transparentność, która ze względu na historię klubu jest absolutnie konieczna - obrazuje to człowiek, który w Białej Gwieździe najpierw był prokurentem, a przez sezon pełnił obowiązki prezesa.

Szatnia Wisły? "Specyficzna ze względu na strukturę"

W ostatnim czasie sporo emocji wzbudzały niektóre głosy z Krakowa. Szczególnie te wskazujące, na coraz trudniejszą sytuację na linii trener - piłkarze. Pisał o tym w swoim artykule Piotr Majchrzak, ujmując to, że niemiecko-holenderski szkoleniowiec "ma po swojej stronie coraz mniej żołnierzy".

- Szatnia Wisły jest specyficzna ze względu na strukturę właścicielską klubu. Piłkarze mogą mieć w niej niestandardowe relacje i zwiększoną percepcję na różne szczegóły czy niuanse i stąd nawet drobiazgi mogą powodować pewne zagubienie albo odwrotnie: większą pewność - mówi Obidzińśki.

Te niestandardowe relacje, to zapewne fakt, że w szatni jest trener drużyny, ale także jej właściciel - piłkarz. Choć to szkoleniowiec ma wpływ na grę i codzienne sportowe decyzje, to fakt czy ten trener dalej te decyzje będzie podejmował, zależy już m.in. od Kuby Błaszczykowskiego. W szatni Wisły nawet trochę podświadomie zawodnicy Wisły często patrzą zatem w dwie strony. Szczególnie ostatnio, bo jeden z ratowników Wisły i kapitan drużyny jest przez Hyballę przestawiony na boczny tor. Z Zagłębiem Lubin i Cracovią Błaszczykowski zagrał po kilka minut, co trudno jest kibicom i komentatorom zrozumieć.

Gol Kamila Podlińskiego.Wisła rozbita! Fatalna seria trwa. Gol w 96. min. i niespodzianka w Białymstoku!

Co z Hyballą? 

- Jak ktoś jest gotowy na 5 minut, to jest też pewnie gotowy na minut 15. Tej jakości, doświadczenia potrzebnego w meczu derbowym Kuba pewnie mógłby na boisko trochę wnieść. Natomiast oczywiście nie znam raportów medycznych - przyznaje Obidziński.

Czy zdaniem człowieka kierującego niegdyś Wisłą Hyballa w Krakowie zostanie do końca swego kontraktu? Ten trwa jeszcze rok.

- Ostatnie sprawozdanie finansowe Wisły, które widziałem, dotyczyło roku 2020, a więc mocno specyficznego roku globalnie. Nie wiem, jak dokładnie teraz wygląda płynność klubu i szczegółowy excel płynnościowy, który z teamem kiedyś opracowaliśmy. Mogę jedynie zakładać po transferach, że budżet jest trochę większy niż w czasach największego kryzysu. Stad nie wiem, na co stać teraz Wisłę. Natomiast do sprawy obrania drogi, trzeba by pewnie podejść metodycznie i strategicznie. Usiąść i wyliczyć różne scenariusze i ich prawdopodobieństwa. Od scenariusza, że z Hyballą zbudujemy całkowicie nowy team, który zdominuje wszystkich gegenpressingiem po powrót do mozolnego wychodzenia z długów z ryzykiem walki o utrzymanie. Określić i zakomunikować jakąś wybraną wizję, potencjalne ścieżki dojścia do niej dostosować do stanu portfela i wybrać tą najbardziej prawdopodobną - mówi Obidziński. Przypomina, że finanse Wisły to będzie temat delikatny dla Białej Gwiazdy jeszcze przez co najmniej kilka lat.

"Wychodzenie z długu powinno zająć co najmniej 5 lat"

- Zawsze mówiłem, że wychodzenie z długu powinno zająć co najmniej 5 lat. Przez ten czas trzeba operować niskim budżetem, tak żeby z ligi nie spaść i tak, by po każdym sezonie zostawało parę milionów na plusie na długi. W przypadku zbyt dużego ryzyka spadku minimalizować to ryzyko wypożyczając na chwilę świetnych piłkarzy. Rok pandemii oczywiście się nie liczy, a nawet pewnie powoduje konieczność dodania dodatkowego sezonu na powrót do sytuacji sprzed koronawirusa. Zajmując się znów zawodowo doradzaniem globalnym korporacjom, często powtarzam klientom skupionym na "gaszeniu pożarów" to, co kiedyś powiedział generał Dwight Eisenhower: Jak przychodzi zrealizować plan bitwy, to ten wybrany przed bitwą zwykle staje się bezużyteczny, ale sam proces planowania i szukania rozwiązań, okazuje się bezcenny - mówi nasz rozmówca, wierząc w to, że właściciele klubu dokonają decyzji na podstawie dokładnego przeanalizowania sprawy.

W kwietniu Wisła więcej punktów już nie zdobędzie. Następny mecz gra 1 maja. O punkty w kolejnej kolejce będzie jej jednak ciężko. Biała Gwiazda wybierze się do Warszawy na mecz z Legią, liderem ekstraklasy, natomiast tydzień później czeka ją kolejne prestiżowe starcie, tym razem z Lechem. Na razie Wisła jest 13. w tabeli. Ma punkt przewagi nad Cracovią i pięć punktów nad kolejnym Podbeskidziem. Ostatnia drużyna w zestawieniu – Stal Mielec, gra swoje spotkanie w niedziele.

Więcej o: