Sezon zbliża się do końca, a kluby niewalczące o utrzymanie lub puchary mogą podsumowywać rozgrywki. Ale nie Wisła i Cracovia. Krakowskie drużyny w sobotę rozegrają derby, których stawką jest o zachowanie honoru po fatalnym sezonie.
"Bogato" nie znaczy "dobrze"
- Zaczynamy działać na bogato – mówił w maju 2019 r. Janusz Filipiak w rozmowie z Gazetą Krakowską. W lidze zCracovia zajęła właśnie czwarte miejsce, co dało jej prawo gry w eliminacjach do europejskich pucharów. Z tych co prawda Cracovia szybko odpadła, ale uwaga kibiców skupiła się na ekstraklasie. Fani liczyli na pierwszy medal mistrzostw Polski od 1952 r., a może o coś więcej.
Po niespełna dwóch latach od deklaracji Janusza Filipiaka o "działaniu na bogato" okazuje się, że bogato wcale nie znaczy dobrze. Cracovia dopiero w ostatnich kolejkach oddaliła od siebie widmo spadku z ligi po wygranych z Lechem, Wisłą Płock i remisie z Legią. Forma Cracovii z sezonów pod wodzą Probierza to na razie historia wspinania się na szczyt i zjazdu po równi pochyłej. W pierwszym sezonie Cracovia zajęła 9. miejsce. Potem czwarte, a następnie siódme, a w tym na razie nie wiadomo które, ale na pewno gorsze niż przed rokiem. Nie uda się również powtórzyć sukcesu w Pucharze Polski, Raków wyeliminował Cracovię w półfinale.
Fani są źli i wytykają klubowi coraz więcej. Gra, na którą ciężko patrzeć po niemal czterech latach pracy Michała Probierza. Tabun zagranicznych graczy, którzy nie podnoszą poziomu, a kosztują. Pogarszające się wyniki. Konflikty z kluczowymi piłkarzami jak Wdowiak, Gol, Covilo czy Hernandez. A mimo to w wywiadzie dla Onetu prezes Filipiak oznajmił, że z sezonu jest zadowolony. - To dziwny sezon, ale w sumie jestem zadowolony. Nie rozumiem opinii, że u innych wygląda to dużo lepiej. Zdobyliśmy jeden punkt mniej od Lecha i gdyby nie pięć odjętych, to bylibyśmy w środku tabeli – utrzymuje.
Gdyby Cracovii oddać pięć ujemnych punktów, to ich pozycja poprawiłaby się raptem o jedną lokatę. Z 13. miejsca wskoczyliby na 12., które aktualnie zajmuje Wisła Kraków. Niewiele lepiej, a już na pewno nie na tyle, żeby uspokoiło to kibiców.
Spragnieni sportowych sukcesów kibice Cracovii z pewnością wybaczyliby wiele, gdyby ich zespół na dobre zadomowił się w czołówce i zdobywał trofea. Cały projekt pod wodzą Michała Probierza wyglądał jak parcie na wynik tu i teraz. Można to było zrozumieć. Kibice Cracovii przez kilkanaście lat żyli w cieniu lokalnego rywala, tułając się po dolnych rejonach tabeli, po drodze zaliczając nawet spadek z ekstraklasy. Raz utrzymali się dzięki temu, że licencji na grę w ekstraklasie nie dostał ŁKS. Od lat ich klub jest dobrze poukładany finansowo, ma bogatego właściciela, nowy stadion. Ale nadal nie może wskoczyć na poziom, do którego aspiruje. W listopadzie zeszłego roku, po porażce z Legią, Probierz nie wytrzymał i wdał się w dyskusje z kibicami Cracovii na Twitterze, poniekąd wypominając im to, że przed jego przyjściem klub nie mógł pochwalić się sukcesami w ostatnich latach. – Kiedy cieszyłeś się ze zdobycia przed Probierzem? Chyba nigdy – napisał jednemu z nich szkoleniowiec. – Ciekawe, czy trener się przyzna, że z... wszystko – zastanawiał się inny użytkownik i szybko doczekał się kontry od Probierza. – No tak, z... wszystko. Tyle pucharów i mistrzów wcześniej zdobyłeś, że Probierz wszystko sp...
Janusz Filipiak apeluje o spokój. "Będziemy mieli mistrza"
Wszystkie inwestycje profesora Filipiaka, o których mówił w 2019 r. Gazecie Krakowskiej (opłacani gracze w CLJ, sprzęt do monitorowania treningu, większa liczba trenerów), dały na razie Puchar Polski, ale i rzeszę zagranicznych piłkarzy, którzy niczym szczególnym się nie wyróżniają. To powtarzający się zarzut wobec Cracovii. Jakub Kosecki, który przyszedł zimą, w wywiadach bronił trenera. Przypomniał, że nikt nie wyrzucał Probierzowi gry zagranicznym składem, gdy Cracovia sięgała po Puchar Polski. I poniekąd miał rację.
Czy Probierz będzie kontynuował misję w przyszłym sezonie? - Trener Probierz bardzo chce wygrywać, a po przegranym meczu puściły mu nerwy. Po dwóch dniach sam poprosił o trochę spokoju, dostał go i to jest cała tajemnica. Nie ma w tej historii drugiego dna – tak o jego niedoszłej dymisji wypowiedział się profesor Filipiak w wywiadzie dla Onetu. Ponadto szkoleniowiec zdaje się powoli opanowywać kryzys, który dotknął drużynę. - Wiem, że kibic oczekuje przede wszystkim dobrych wyników, dlatego zawsze walczymy o mistrzostwo i Puchar Polski. Będziemy mieli tego mistrza. Jestem o tym przekonany. Trzeba tylko trochę spokoju – przekonuje Janusz Filipiak. Na razie Cracovia jest dalej celu, niż była przed czterema laty.
W Wiśle niekończący się sezon przejściowy
Po drugiej stronie Błoń też marzą o sukcesach, ale przede wszystkim pragną spokoju. Fani Wisły Kraków chcieliby zobaczyć drużynę środka tabeli, najlepiej z wychowankami w składzie, których można z zyskiem oddać i wyjść z wieloletnich długów. Zamiast tego przy Reymonta trwa niekończący się sezon przejściowy.
Pierwszy wystartował w 2018 r. Ówczesne władze klubu - dzisiaj przebywające w areszcie - przyznały, że wykonały skok na puchary, który zakończył się niepowodzeniem. Marzenia trzeba było odłożyć, a zespół przez sezon przejściowy miał poprowadzić Maciej Stolarczyk. Historię tamtego sezonu znają wszyscy fani Wisły - klub znalazł się na krawędzi upadku i cudem istnieje dalej w ekstraklasie. Oczywiście, bałagan w klubie, który zarządzający sprzątali ledwie od pół roku, zaowocował tym, że kibice otrzymali kolejny "sezon przejściowy". Drużyna miała być budowana na nowo. Ale zbudowano ją tak, że teraz w Krakowie szykuje się kolejna rewolucja, a zespół uwikłał się w rozpaczliwą walkę o utrzymanie.
Tegoroczne rozgrywki miały być wreszcie krokiem naprzód. A wyszło podobnie jak rok temu. Wisła zajmuje odrobinę lepsze miejsce, a o spadek nie musi się martwić głównie dzięki temu, że z ligi spada jeden zespół, a nie trzy.
Dyrektor sportowy potrzebny od zaraz?
Na forach internetowych i na Twitterze przez wszystkie przypadki odmieniane jest wyrażenie "dyrektor sportowy". Kibice, choć doceniają wkład Jarosława Królewskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i Jakuba Błaszczykowskiego w ratowanie Wisły, to zauważają, że sportowo zespół wygląda coraz słabiej i kusi los. To ma odzwierciedlenie w liczbach. Wisła ma 28 punktów po 26 meczach. Rok temu miała ich 31. Dwa lata temu 38, a trzy lata temu 37.
Wpływ na to mają zupełnie nieudane transfery. W klubie odpowiada za nie komitet transferowy, ale kibice zarzucają klubowi, że nie wiadomo, kto w nim zasiada, odpowiedzialność jest rozmyta, a przede wszystkim – komitet kiepsko wykonuje swoją pracę. O żadnym transferze nie można powiedzieć na razie, że był udany od początku do końca. Nawet jeżeli jakiś piłkarz prezentował wysoką formę, to w trakcie sezonu gubił ją.
Efektem tego jest kolejny kryzys sportowy. A za kulisami znowu jest niespokojnie. Peter Hyballa nie okazał się cudotwórcą i nie wyniósł Wisły na wyższy poziom. Początek rundy był w wykonaniu Wisły znakomity, ale wkrótce przyszło załamanie. Spotkanie z Zagłębiem było czwartą kolejną porażką. Wpływ na takie wyniki może mieć też atmosfera w szatni. Ta, według doniesień medialnych, coraz bardziej gęstnieje. Peter Hyballa traci zaufanie zawodników. Jak informuje Piotr Majchrzak ze Sport.pl, "z Hyballą nie ma dyskusji", a trener zdaje się wdawać w konflikt z Jakubem Błaszczykowskim. Sytuacja w Krakowie jest trudna, bo nikt nie może przewidzieć, jak Wisła będzie wyglądała w przyszłym sezonie. Wielu zawodnikom kończą się kontrakty, a według słów wiceprezesa klubu Macieja Bałazińskiego, o kilku innych były zapytania z innych klubów. Przede wszystkim nie jest pewne to, czy zespół od następnego sezonu poprowadzi Peter Hyballa.
201. derby Krakowa jawią się jako starcie dwóch mocno poobijanych w tym sezonie klubów. Dwóch projektów sportowych, które zdecydowanie nie działają tak, jak powinny. Na cztery kolejki przed końcem oba zespoły mają w miarę bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Cracovia ma sześć punktów więcej od Stali i Podbeskidzia, a Wisła siedem. Beniaminkowie mają jednak przed sobą trudny terminarz i mało prawdopodobne jest, aby zdołały dopaść którykolwiek z krakowskich klubów. Te wolałyby już myśleć o tym, jak zrehabilitować się w następnym sezonie. Ale przed nimi jeszcze kilka spotkań, w tym to najważniejsze, w którym można choć w części odzyskać zaufanie kibiców. Nawet kiedy sezon jest nieudany, a tak jest w przypadku obu zespołów i nic tego już raczej nie zmieni, to kibic może z lekkim uśmiechem przypomnieć sobie, że przynajmniej z najważniejszej rywalizacji jego zespół wyszedł zwycięsko. Kiedy na forach prześledzi się przewidywania kibiców obu zespołów na start sezonu ekstraklasy, to można znaleźć wpisy fanów, którzy za jeden z ważniejszych celów na ten rok wybierają minimum cztery punkty w derbach. Albo dwa zwycięstwa.
Derby to zarzut do Probierza
O tym, jaką wagę fani Cracovii przywiązują do derbów, przekonał się Michał Probierz. Na forach fani często wytykają mu jego dotychczasowe dokonania w tej kwestii. Siedem meczów, jedno zwycięstwo, jeden remis i aż pięć porażek, z czego trzy na własnym obiekcie. W dyskusjach fanów w tematach o trenerze czasami przejawia się tęsknota za Jackiem Zielińskim. Zieliński w 2016 r. poprowadził Cracovię do czwartego miejsca, a jego zespół oglądało się z przyjemnością. Rok później nastąpiło całkowite załamanie i krakowski zespół zajął dopiero 14. miejsce – ostatnie niezagrożone spadkiem. Mimo tego niektórzy fani ciepło wspominają szkoleniowca. Dlaczego? Bo na cztery derbowe pojedynki dwa wygrał, a dwa zremisował. Co ważniejsze, w 2015 r. zwyciężył na stadionie przy Reymonta, co było pierwszą wygraną Cracovii na tym obiekcie od 20 lat. Probierz też raz wygrał na Reymonta, ale ta wygrana pozostaje w cieniu pozostałych klęsk.
Emocji nie brakuje. Nawet dla postronnego kibica
Po poprzednim meczu kibice i media dyskutowały o kontrowersjach sędziowskich i zachowaniu profesora Filipiaka, który wyzywał arbitrów z loży. Ale był też złoty strzał Sergiu Hanki, który dał Cracovii wygraną w derbach na stadionie rywala, na co patrzyło 33 tys. kibiców gospodarzy. Był świetny mecz, który Wisła wygrała 3:2, a na stadionie nie zabrakło tym razem fanów gości. Tam także nie obyło się bez kontrowersji sędziowskich. Był mecz, na którym zjawiły się głównie dzieci, bo za wybryki z poprzedniego meczu przy Kałuży zakaz wstępu otrzymali dorośli kibice Cracovii. Była rzadko spotykana w derbach deklasacja, kiedy Wisła pokonała Cracovię 4:1, był dramatyczny mecz, w którym wiślacy nie byli w stanie nic stworzyć, przegrywali 0:1, ale w drugiej połowie czerwoną kartkę zobaczył obrońca Cracovii. Potem był błysk geniuszu Carlitosa i samej końcówce wygraną wyrwali wiślacy. A to tylko przykłady z ostatnich lat. Nie wspominając już o przypadkach, kiedy derby wykreowały bohaterów, czasami nieoczywistych, jak Nourdin Boukhari, Koen van der Biezen, Miroslav Covilo czy Mariusz Jop.
Facet od hot-doga najlepszym trenerem mentalnym
Derbowa atmosfera udzieliła się Peterowi Hyballi, który w Wiśle debiutował właśnie meczem z Cracovią. Konferencję prasową szkoleniowiec rozpoczął od płomiennej przemowy, w której zapewnił, że wie, jak ważny to jest mecz dla wiślackiej społeczności. Opowiedział też anegdotę, która naładowała go pozytywną energią i wprawiła w dobry nastrój, który Hyballa zaprezentował na konferencji.
- W zeszłym tygodniu byłem głodny. Jadłem hot-doga w supermarkecie. Nie zawsze zwracam uwagę na zdrowe żywienie. Wziąłem dużo keczupu i musztardy. I nagle zostałem rozpoznany przez jakiegoś mężczyznę. Powiedział mi: "trenerze, wierzymy w ciebie i nasz zespół". Na koniec powiedział, żebyśmy walczyli w meczu z Cracovią. Dodał, żebym nie był w złym humorze. Nie zdążyłem zapytać o imię, ale dodał mi dużo energii i siły. A ja sam w sobie mam dużo energii. Ale gość od hot-doga był dla mnie trenerem mentalnym. Chciałbym mu podziękować - powiedział Hyballa.
- Zagramy dla wszystkich tych, którzy nie będą mogli być na stadionie. Dla wszystkich tych, którzy będą stać na autostradzie przez osiem godzin. Pielęgniarek, które spędzają 20 godzin w szpitalach, walcząc z koronawirusem. Dla piekarza, który musi wstawać o drugiej w nocy, żeby zarobić parę groszy. Dla tych wszystkich, którzy mają o wiele gorzej w życiu niż my. Dla nich będziemy walczyć, grać, i starać się wygrać. To są nasi fani – zapowiedział Peter Hyballa.
- W derbach zawsze jest walka i dużo tematów. Nawet o meczu z Płockiem się za dużo nie mówiło. Pewność siebie zawodników jest na wyższym poziomie i to jest dla nas najistotniejsze. Widać po zawodnikach, że zeszła presja. Graliśmy dużo spokojniej i to dobry prognostyk na końcówkę rundy. Nie mnie oceniać zespół przeciwnika. Każdy ma problemy i bardziej zajmuję się swoim podwórkiem – powiedział z kolei Michał Probierz.
Mecz Wisły Kraków z Cracovią odbędzie się w sobotę o godzinie 20 na stadionie przy Reymonta.