Najważniejszym wydarzeniem towarzyszącym pierwszemu spotkaniu 27. kolejki ekstraklasy była inauguracja części nowego stadionu w Częstochowie. Mocno oszczędnościowy wariant obiektu Rakowa furory wielkiej nie robi, ale został dopuszczony do rozgrywania meczów najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Po raz pierwszy od powrotu do ekstraklasy drużyna Marka Papszuna wreszcie zagrała u siebie, a mierzyła się ze Śląskiem Wrocław prowadzonym przez Jacka Magierę, czyli wychowanka Rakowa.
Pierwsza część spotkania przypominała mecz sparingowy. Na boisku działo się niewiele, a że na nowym obiekcie Rakowa dotąd stoi zaledwie jedna trybuna, momentami można było odnieść wrażenie, że ogląda się przedsezonowy sparing.
Po tym jak z uderzeniami z dystansu Bena Ledermana i Mateusza Praszelika spokojnie poradzili sobie bramkarze obu drużyn, w pierwszej połowie najbliżej strzelenia gola był Vladislavs Gutkovskis. Łotewski napastnik Rakowa najpierw w akcji indywidualnej uderzył celnie z ostrego kąta na bramkę Michała Szromnika, jednak ten nie dał się zaskoczyć. Niedługo później, po płaskim dośrodkowaniu Patryka Kuna, niepilnowany Łotysz otrzymał piłkę pięć metrów przed bramką przeciwnika, ale w doskonałej sytuacji popełnił błąd techniczny i przy opanowaniu piłki ta uderzyła w jego rękę.
Po przerwie już w pierwszych pięciu minutach było groźniej pod obiema bramkami, niż w całej pierwszej połowie. Druga część spotkania rozpoczęła się od doskonałej sytuacji Dino Stigleca, który słabszą prawą nogą fatalnie spudłował z kilku metrów po dośrodkowaniu Mateusza Praszelika. Chwilę później skuteczniejsi okazali się piłkarze Rakowa, a konkretnie David Tijanić. Wprowadzony na boisko w przerwie Słoweniec otrzymał piłkę w polu karnym po dobrej akcji Frana Tudora i Vladislavsa Gutkovskisa, po czym potężnym strzałem od słupka pokonał Michała Szromnika i otworzył wynik spotkania.
Śląsk próbował szybko przejąć inicjatywę i odpowiedzieć, jednak piłkarzy Jacka Magiery stać było jedynie na dobrze rozegrany stały fragment gry, po którym uderzenie głową Israela Puerto obronił Dominik Holec. Po drugiej stronie boiska gospodarze mieli dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem Śląska. Vladislavs Gutkovskis po efektownej akcji indywidualnej posłał jednak piłkę nad poprzeczką, a po świetnym ataku zespołowym Rakowa David Tijanić przegrał pojedynek z Michałem Szromnikiem.
W 73. minucie z dobrej strony pokazał się inny rezerwowy Rakowa, Jakub Arak. Napastnik gospodarzy wyszedł sam na sam z Michałem Szromnikiem i został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Konrada Poprawę. Sędzia Paweł Raczkowski nie miał innego wyjścia, jak tylko pokazać młodemu obrońcy Śląska czerwoną kartkę, przez co goście do końca spotkania musieli grać w dziesięciu.
Raków tę przewagę liczebną zdołał wykorzystać. Na pięć minut przed końcem podstawowego czasu gry kontratak gospodarzy skutecznie wykończył Marcin Cebula. Były piłkarz Korony Kielce świetnie poradził sobie w polu karnym z byłym zawodnikiem Manchesteru United, Łukaszem Bejgerem, i wygrał pojedynek z Michałem Szromnikiem, podwyższając wynik na 2:0. Dorobek Cebuli w tym sezonie to już 6 goli i 7 asyst.
W samej końcówce trzecią bramkę dla gospodarzy mógł strzelić jeszcze Jakub Arak, ale jego strzał głową kapitalnie obronił bramkarz Śląska. Dobrej sytuacji w ostatniej akcji meczu nie wykorzystał także Kamil Piątkowski i rezultat już się nie zmienił. Raków wygrał w Częstochowie ze Śląskiem Wrocław 2:0 i jest już bardzo, bardzo bliski zapewnienia sobie miejsca na podium na koniec sezonu 2020/21 ekstraklasy.
Bramki: Tijanić 48', Cebula 85'.
Raków: Holec - Piątkowski, Niewulis, Arsenić - Tudor, Sapała (46' Tijanić), Lederman (63' Schwarz), Kun - Cebula (87' Malinowski), Gutkovskis (71' Arak), Wdowiak (71' Lopez).
Śląsk: Szromnik - Bejger, Poprawa, Puerto - Janasik, Lewkot (60' Makowski), Mączyński, Stiglec (68' Zylla) - Pich (81' Pawłowski), Praszelik (60' Sobota) - Piasecki (60' Exposito).
Żółte kartki: Lederman, Piątkowski - Piasecki, Puerto.
Czerwona kartka: Poprawa (73', Śląsk, za faul taktyczny).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)