Miarka się przebrała? Wiele na to wskazuje. Bogdan Zając może lada dzień zostać zwolniony ze stanowiska trenera Jagiellonii Białystok. Po trzech porażkach z rzędu i dwóch zdobytych punktach w ostatnich sześciu spotkaniach jego pozycja wisi na włosku. I to mimo faktu, że przez bardzo długi czas były asystent Adama Nawałki wydawał się mieć ogromne poparcie ze strony zarządu.
Tyle że Jagiellonia pod wodzą Zająca nie tylko się nie rozwija, ale wręcz notuje regres. Od początku sezonu na jej grę trudno patrzeć, ale to w Białymstoku mogli wybaczyć, dopóki zgadzały się wyniki. Po rundzie zakończonej na 6. pozycji i kolejnym okresie przygotowawczym pod okiem Bogdana Zająca wiosną gra białostockiej drużyny jest jeszcze gorsza, a i skończyło się szczęście do osiągania korzystnych rezultatów. W ostatnich sześciu spotkaniach Jagiellonia zdobyła tylko dwa punkty i dwie bramki. W ostatnich trzech kolejkach trzykrotnie przegrywała w kiepskim lub dramatycznym stylu, nie strzelając ani jednego gola. Co więcej, nie jest to kwestia skuteczności, bo dobre sytuacje piłkarzy Zająca w ciągu tych 270 minut można policzyć na palcach jednej ręki.
A trener Jagiellonii problemu nie widzi. - W końcu było kolorowo. I o to mi chodzi, żeby było kolorowo. Dzisiaj pokazaliśmy, że będziemy się jeszcze bić - mówił po porażce w fatalnym stylu z Pogonią (0:1). Problem w tym, że jest duże prawdopodobieństwo, że "bić" się będą jedynie jego zawodnicy. Po trzeciej przegranej z rzędu, po której Jagiellonia może spaść nawet na 13. miejsce w tabeli (aktualnie jest 12.), w klubie z Białegostoku jest niezwykle nerwowo i już w najbliższych dniach może zapaść decyzja o zmianie szkoleniowca.
Trener Bogdan Zając w 21 ligowych meczach Jagiellonii zdobył z tą drużyną 25 punktów, co daje średnią 1,19 punktu na mecz. Od 13 lat, czyli od sezonu, w którym Jagiellonia była beniaminkiem rozgrywek, żaden trener nie punktował aż tak źle. A złośliwi mogą przypomnieć, że ze swojej gry Jagiellonia Zająca zasłużyła na jeszcze mniejszy dorobek.