Michał Probierz zirytował kibiców Cracovii. "Chyba w kierunku I ligi"

- Zmierzamy w dobrym kierunku - mówił Michał Probierz po niedzielnej porażce z Zagłębiem (2:4). A kibice Cracovii po nim dopowiadali: "Tak, chyba w kierunku I ligi".

- Powiedzmy to otwarcie: czeka nas bardzo trudna przeprawa, by utrzymać się w ekstraklasie. Głupio to brzmi - wiem, bo Cracovia z takim zespołem, z takim trenerem i z takim budżetem nie powinna walczyć o utrzymanie, ale takie są realia. I trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, porozmawiać jak mężczyźni. Ja jestem tu krótko, ale też jestem jednym z bardziej doświadczonych zawodników i spróbuję pomóc. Tym bardziej że takiemu klubowi jak Cracovia naprawdę to nie przystoi - mówił dosadnie Jakub Kosecki po niedzielnej porażce Cracovii z Zagłębiem (2:4).

Zobacz wideo Lewandowski znowu to zrobił! Polak goni legendarny rekord Muellera [ELEVEN SPORTS]

Dla Koseckiego, który po 2,5 roku wrócił do ekstraklasy, był to debiut w nowym zespole. W niedzielę dostał od trenera 25 minut. I nawet Probierz po meczu go chwalił, że dał dobrą zmianę. Ale ta zmiana i tak wniosła niewiele, bo Cracovia przegrała kolejny mecz. Szósty w tym sezonie i już trzeci w tym roku. W 2021 pozostaje jedyną drużyną bez zwycięstwa, bo w pięciu tegorocznych meczach zdobyła dwa punkty i cały czas osuwa się w tabeli. Po 19 kolejkach ma o jeden punkt więcej od przedostatniego Podbeskidzia i o trzy więcej od ostatniej Stali, która ma rozegrany jeden mecz mniej.

Niecodzienna sytuacja w Cracovii

Probierz rok w ekstraklasie zaczął od porażki z Wartą (0:1). I pewnie byłby to mecz bez większej historii, gdyby nie pomeczowa konferencja, na której pojawił się tylko po to, by poinformować, że rezygnuje z funkcji trenera i wiceprezesa Cracovii. Po jego słowach przy Kałuży zaczęły się nerwowe dwa dni. Nikt w klubie nie chciał komentować decyzji Probierza, na oficjalnej stronie nie pojawił się nawet zapis z tej konferencji, a sam Probierz tylko lakonicznie poinformował "Przegląd Sportowy", że jego decyzja jest nieodwołalna. Szybko jednak zmienił zdanie, bo po niespełna 72 godzinach wydał oświadczenie, w którym przepraszał kibiców Cracovii i informował, że zostaje.

"Moja pierwotna decyzja była podyktowana tylko i wyłącznie względami natury osobistej. Tym samym pragnę zdementować pojawiające się w przestrzeni publicznej doniesienia, sugerujące jakoby u jej źródła leżał rzekomy konflikt z wiceprezesem Jakubem Tabiszem czy samym profesorem Januszem Filipiakiem. Przeciwnie - okazane mi przez zarząd w tym trudnym momencie zaufanie i wsparcie stało się podstawą zmiany mojej decyzji o rezygnacji" - wyjaśniał w oświadczeniu.

Probierz dostał wtedy od klubu kilka dni wolnego. Pisało się nawet, że w kolejnym ligowym spotkaniu z Pogonią drużynę poprowadzi jego asystent Grzegorz Kurdziel, ale pojechał do Szczecina. I nawet wciąż był tym samym Probierzem, który pokrzykiwał na piłkarzy, dyskutował z arbitrami. Słowem: żył przy ławce. Problem w tym, że tego życia nie tchnął w zespół, który nie oddał ani jednego celnego strzału i przegrał z Pogonią 0:1. - Moja dymisja i wydarzenia z tego tygodnia nie miały wpływu na to, co działo się na boisku - tłumaczył po tamtym spotkaniu.

Najpierw zirytował się Probierz

A potem przyszły kolejne spotkania. Cracovia trzy dni później nawet uporała się z Wartą w 1/8 Pucharu Polski (1:0), ale ta wygrana w lidze jej nie poniosła, bo tutaj na zwycięstwo czeka od 12 grudnia i od wygranego 2:0 meczu z Górnikiem. - Ja rozumiem, że kibice mogą mieć pretensje za to, jak zaczęliśmy ten rok, ale walczymy. Poza tym wielu już chyba zapomina, że ten sezon zaczęliśmy z minus pięcioma punktami [to kara dla Cracovii za korupcję - więcej tutaj] - przypominał Probierz po remisie z Podbeskidziem (1:1) i przed remisem ze Stalą (0:0), kiedy przy okazji mocno zirytowały go też pytania o obcokrajowców.

"Czy problemów na boisku nie pogłębia różnorodność narodowa w składzie, czy balans między polskimi i zagranicznymi zawodnikami nie został zaburzony?" - padło wtedy pytanie. No i się zaczęło. - To jest takie bardzo fajne dogadywanie i odpowiadanie o Probierzu. Już mnie to zaczyna naprawdę irytować. Zaczynam się z tego śmiać. Bo jeśli teraz w innych klubach gra podobna liczba obcokrajowców, to jakoś nie słyszę narzekania. Tylko słyszę, że Probierz wystawia - denerwował się.

I dalej mówił z irytacją: - Popatrzmy może najpierw na to, że wszyscy 16, 18-latkowe wyjeżdżają i nie ma skąd tych chłopaków brać, dlatego bierzemy swoich. Jak Jasiu Ziewiec, rocznik 2004, zadebiutował u nas w meczu z Wartą, to jakoś nikt nie zwrócił uwagi. Nie było ochów i achów jak w innych zespołach, gdzie jak wchodzi szesnastolatek, to jest wielkie halo. Bardzo bym więc prosił, by niektórzy - bo to już zaczyna mnie denerwować - od Probierza się odżegnali. Niech patrzą na wszystkie zespoły, a nie tylko tam, gdzie ja jestem.

Teraz irytują się kibice Cracovii

Ale akurat w Cracovii tych obcokrajowców jest sporo. Najwięcej w całej lidze, bo w kadrze jest ich aż 21 (licząc ze zdyskwalifikowanym Davidem Jablonskim), z czego czterech Słowaków, trzech Brazylijczyków, dwóch Rumunów, dwóch Chorwatów i dwóch Niemców oraz po jednym Holendrze, Bułgarze, Kosowianinie, Bośniaku, Czechu, Hiszpanie, Portugalczyku i Ukraińcu. Portal ekstrastats.pl wyliczył, że w żadnym innym zespole odsetek Polaków w wyjściowym składzie nie jest aż tak mały, jak w Cracovi - średnio 2,56 na mecz.

- Ja nie mam nic do polskich zawodników, bo już słyszę, że mam coś do Polaków. Zaczyna mnie denerwować to dopowiadanie sensacji - irytował się dwa tygodnie temu Probierz. W ostatnich dniach był już jednak spokojniejszy. Przed niedzielnym meczem z Zagłębiem mówił, że jest dużym optymistą, a po meczu - mimo porażki - że wszystko w jego drużynie idzie w dobrym kierunku. Nie irytował się, ale swoimi słowami zirytował kibiców, którzy po wypowiedzi Probierza zaczęli dopowiadać, że chyba chodziło mu o kierunek I ligi.

Więcej o: