Po zwycięstwie w Lubinie nad Zagłębiem (2:1) piłkarze Rakowa chcieli pokazać, że słabszy okres w postaci trzech porażek na początku 2021 roku jest już za nimi. W pierwszej części gry to jednak Podbeskidzie potwierdzało, że pod wodzą Roberta Kasperczyka stało się solidnym zespołem ekstraklasy. Beniaminek potrafił skutecznie zneutralizować groźną ofensywę Rakowa, która nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji stuprocentowej pod bramką Michala Peskovicia.
Druga połowa z kolei rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Po strzale Petara Mamicia piłka nawet przekroczyła linię bramkową, ale wcześniej zagrywający do Chorwata zawodnik Podbeskidzia wygarnął ją zza linii końcowej, co czujnie dostrzegli sędziowie z wracającym po fatalnym spotkaniu Wisła - Piast Krzysztofem Jakubikiem na czele.
W 53. minucie padł jedyny gol w tym spotkaniu. Znakomicie z rzutu wolnego uderzył Ivi Lopez i choć Michal Pesković jakimś cudem zdołał obronić ten strzał, to nie popisali się jego obrońcy, którzy pozwolili Andrzejowi Niewulisowi na skuteczną dobitkę.
Podbeskidzie potrafiło przycisnąć, ale swojej przewagi nie udokumentowało golem. Dopiero w samej końcówce pod bramką Dominika Holca zrobiło się naprawdę groźnie, gdy Serhij Miakuszko z rzutu wolnego uderzył w mur, a po dobitce jednego z zawodników drużyny gości piłka o centymetry minęła słupek.
Raków Częstochowa wygrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0 i umocnił się na trzecim miejscu w tabeli ekstraklasy. Beniaminek z kolei musi spoglądać na sobotni mecz Stali Mielec z Lechią Gdańsk, bo przy zwycięstwie gospodarzy znowu znajdą się w strefie spadkowej.