Legia w końcu zaczęła zaskakiwać rywali. "Też będziemy kombinować"

- Nie jest to dla mnie wielkie wydarzenie, bo nie przywiązuję wagi do obecnego ustawienia - mówi Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa, która w ostatnich spotkaniach zaczęła grać trójką obrońców.

Zaczęło się trzy tygodnie temu od meczu z Rakowem (2:0), a potem to samo było w spotkaniu pucharowym z ŁKS-em (3:2) i ligowych meczach z Jagiellonią (1:1) i ostatnio z Wisłą Płock (5:2), po którym zespół Czesława Michniewicz został liderem. - Grając trójką z tyłu, ale też trójką z przodu, Legia jest odpowiednio zabezpieczona w obronie i w ataku. I choć wiadomo, że żaden system nie gwarantuje sukcesu, to ja akurat lubię to ustawienie. Od trzech lat testuje je w mojej akademii, gdzie wszystkie drużyny grają trójką z tyłu. Teraz po Rakowie i Górniku w ekstraklasie zaczyna też grać tak Legia. I wychodzi to jej całkiem nieźle, a nawet lepiej niż nieźle, co moim zdaniem wynika też z faktu, że jej obecna kadra jest dobrze skrojona właśnie pod systemy 3-5-2 i 3-4-3 - uważa ekspert Canal+ Maciej Murawski.

Zobacz wideo Niemieckie media oceniły tę bramkę Lewandowskiego jako "gol marzenie" [ELEVEN SPORTS]

Legia zaczęła od Dubaju

Zdaniem Murawskiego oba te systemy pozwalają Legii uwypuklić atuty i ukryć słabsze strony. - Dobrze to było widać w ostatnim meczu z Wisłą, kiedy wahadłowi mieli dużo miejsca, a dwie dziesiątki, czyli w tym wypadku Luquinhas i Kapustka - którzy w taktyce Michniewicza dobrze czują się w środkowej strefie, ale są też trochę skrzydłowymi, na bokach też podchodzą do pressignu - sprawiali rywalom duże problemy. Trener Sobolewski na pewno próbował przygotować swój zespół na to ustawienie, ale były w tym meczu naprawdę długie fragmenty, kiedy jego zawodnicy i tak się gubili. Nie za bardzo wiedzieli, kto za kogo odpowiada: czy skrzydłowi za wahadłowych, czy za bocznych obrońców - analizuje.

Ale gubiła się też Legia. Pod koniec pierwszej połowy, kiedy przy prowadzeniu 3:0 dała sobie strzelić dwa gole. - Bo to jest ustawienie, nad którym trzeba pracować. Naprawdę dużo pracować, by wyrabiać sobie nawyki i automatyzmy - dodaje Murawski.

I Legia pracuje. Od zimowego zgrupowania w Dubaju, gdzie za szlifowanie nowej taktyki na treningach odpowiadał Alessio De Petrillo. To nowy asystent Michniewicza, który trafił do Legii w styczniu. Jego przyjście nie zrobiło na nikim wrażenia, bo De Petrillo wcześniej samodzielnie pracował tylko w Serie C, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym we Włoszech. Przy Łazienkowskiej jednak od razu był przedstawiany jako wielki specjalista od systemów taktycznych z ponad 18 lat doświadczeniem.

Nieudany eksperyment Legii

I to doświadczenie chyba teraz procentuje, bo Legia udanie zmieniła system. Po nieudanych doświadczeniach sprzed trzech i pół roku, kiedy po raz ostatni grała w ustawieniu z trójką obrońców. Albo inaczej: próbowała grać. Na początku sezonu 2018/19 próbował trener Dean Klafurić, ale szybko się z tego wycofał. Po porażce 0:2 ze Spartakiem Trnawa w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. - No i tutaj znowu dochodzimy do momentu, że to ustawienie wymaga czasu i pracy. Wtedy być może tego zabrakło. To był krótki eksperyment, nieudany, do którego doszła także nagonka w mediach, bo Klafuriciowi obrywało się w prasie za to, że kombinuje z ustawieniem Legii - przypomina Murawski.

- My też będziemy kombinować, bo to nie jest dla mnie wielkie wydarzenie, że gramy teraz trójką obrońców - zbył najpierw pytanie o taktykę Michniewicz. I dopiero po chwili dodał: - Taki klub jak Legia musi mieć zespół, który będzie znał różne systemy taktyczne. Dziś gramy trójką, ale za moment możemy grać piątką albo bez klasycznego napastnika, co też rozważamy - zdradził trener Legii i przy okazji dodał, że cały czas widzi mankamenty w grze. - Najważniejsze, by nie widzieli ich nasi przeciwnicy, by jak najpóźniej połapali się w tym, gdzie mamy słabsze punkty. Dlatego zamierzamy cały czas modelować nasze ustawienie. W zależności od przeciwnika, ale też od dyspozycji naszych piłkarzy.

"Legia od dawna w Białymstoku nie zagrała tak dobrego spotkania"

W Legii wciąż niegotowy do gry jest Tomas Pekhart. Najskuteczniejszy strzelec w tym sezonie (15 goli) wypadł ze składu tuż przed ostatnim meczem z Wisłą. Michniewicz na piątkowej konferencji prasowej zdradził, że czeski napastnik nie pojedzie też na spotkanie do Zabrza (sobota, 20). I nawet później zasugerował, że Legia z Górnikiem może wystąpić bez klasycznego napastnika, czyli zapewne bez Rafaela Lopesa, który w meczu z Wisłą zastępował Pekharta. - Już jesienią na treningu przed którymś ze spotkań próbowaliśmy Luquinhasa na pozycji napastnika. W tamtym momencie nie wyglądało to dobrze, ale dziś Luquinhas gra zdecydowanie bliżej bramki i uczestnicy niemal w każdej akcji, a nawet sam wbiega z piłką w pole karne. Dlatego nie wykluczam, że w przyszłości, być może nawet tej niedalekiej, będą takie fragmenty w naszych meczach, kiedy będziemy ustawiać się bez typowego napastnika - powiedział trener Legii.

Ale brak Pekharta, co już pokazał ostatni mecz z Wisłą, wcale nie musi być dla Legii problemem. - To też był element zaskoczenia dla Wisły. Za jakiś czas to się pewnie skończy. Zespoły w ekstraklasie, choć teraz się męczą, nauczą się grać przeciwko Legii. Więc dobrze, że trener Michniewicz już teraz mówi o poszukiwaniu nowych rozwiązań. Bo ja w gruncie rzeczy się z nim zgadzam, że samo ustawienie nie jest aż tak ważne. Dużo istotniejsza jest praca z piłkarzami i poświęcenie czasu na analizę taktyczną, dzięki czemu oni później wiedzą, jak mają zachowywać się na boisku w danych sytuacjach. Widać, że chyba w Legii sporo nad tym pracują - budowana jest świadomość zawodników i to procentuje. A potwierdzają to ostatnie mecze. Nawet ten z Jagiellonią, co prawda zremisowany 1:1, ale Legia w Białymstoku od dawna nie zagrała tak dobrego spotkania - kończy Murawski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.