"Czy problemów na boisku nie pogłębia różnorodność narodowa w składzie, czy balans między polskimi i zagranicznymi zawodnikami nie został zaburzony?" - padło w pewnym momencie pytanie od jednego z dziennikarzy. No i się zaczęło. - To jest takie bardzo fajne dogadywanie i odpowiadanie o Probierzu. Już mnie to zaczyna naprawdę irytować. Zaczynam się z tego śmiać. Bo jeśli teraz w innych klubach gra podobna liczba obcokrajowców, to jakoś nie słyszę narzekania. Tylko słyszę, że Probierz wystawia - zdenerwował się trener Cracovii.
I dalej mówił z irytacją: - Popatrzmy może najpierw na to, że wszyscy 16, 18-latkowe wyjeżdżają i nie ma skąd tych chłopaków brać, dlatego bierzemy swoich. Jak Jasiu Ziewiec, rocznik 2004, zadebiutował u nas w meczu z Wartą Poznań, to jakoś nikt nie zwrócił uwagi. Nie było ochów i achów jak w innych zespołach, gdzie jak wchodzi szesnastolatek, to jest wielkie halo. Bardzo bym więc prosił, by niektórzy - bo to już zaczyna mnie denerwować - od Probierza się odżegnali. Niech patrzą na wszystkie zespoły, a nie tylko tam, gdzie ja jestem.
Ale akurat w Cracovii tych obcokrajowców jest sporo. W kadrze aż 20, z czego czterech Słowaków, trzech Brazylijczyków, dwóch Rumunów, dwóch Chorwatów i dwóch Niemców oraz po jednym Holendrze, Kosowianinie, Bośniaku, Czechu, Hiszpanie, Bułgarze i Ukraińcu. - Ja nie mam nic do polskich zawodników, bo już słyszę, że mam coś do Polaków. Zaczyna mnie irytować to dopowiadanie sensacji - powtarzał dalej Probierz.
I sam wskazał na 20-letniego Patryka Zauchę, który zagrał od początku w ostatnim meczu z Podbeskidziem (1:1), ale został zdjęty przez Probierza już w 33. minucie. - On po prostu nie wytrzymał tego meczu. Nie ma co na niego zwalać całej winy, bo jako drużyna zagraliśmy słabo, ale on też musi sobie zdawać sprawę, że jak już wprowadzam Polaków - czego przecież wszyscy wokoło się domagają - to nikt im tego miejsca nie zabiera, oni sami muszą je sobie wywalczyć - mówił Probierz.
Probierz rok w ekstraklasie zaczął od porażki z Wartą (0:1). Zaraz po tym spotkaniu zrezygnował z funkcji trenera oraz wiceprezesa Cracovii, ale jego dymisja nie została przyjęta. Poprowadził zespół w dwóch kolejnych spotkaniach: z Pogonią (0:1) i Podbeskidziem (1:1). I teraz w piątek poprowadzi ze Stalą, która jest ostatnia w tabeli, ale traci do 14. Cracovii tylko trzy punkty. - Ja rozumiem, że kibice mogą mieć pretensje za to, jak zaczęliśmy ten rok, ale walczymy. Poza tym wielu już chyba zapomina, że ten sezon zaczęliśmy z minus pięcioma punktami - przypomniał Probierz.
I dodał: - Jeśli ktoś chce mnie pouczać na temat piłki, to przypominam, że 15 lat prowadzę zespoły ekstraklasy, a wcześniej sam w niej grałem przez 17 lat. Nie jestem z pierwszej łapanki. Dlatego irytuje mnie, jak słyszę opinie niektórych ekspertów, którzy wcześniej pracowali jako dyrektorzy sportowi i im nie wychodziło, a teraz oceniają kogoś, kto przez 15 lat coś zrobił, solidnie pracuje i wychował wielu piłkarzy. Ktoś taki mnie będzie oceniał? Niech najpierw spojrzy w lustro i sam sobie odpowie na pytanie, czy swoją robotę kiedyś wykonał dobrze