Stal Mielec poniosła ósmą porażkę w tym sezonie i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W ostatniej kolejce ekstraklasy piłkarzom Leszka Ojrzyńskiego nie pomógł strzelony już w szóstej minucie meczu gol Kolewa. Dla bułgarskiego napastnika było to niezwykle ważne trafienie, ponieważ czekał na nie od sierpnia 2018 r.
- Cieszę się, że Aleksandyr Kolew strzelił bramkę, bo dawno się mu się taka rzecz nie przytrafiła, ale dla mnie najważniejsza jest drużyna, a my dziś przegraliśmy - powiedział w poniedziałek trener Stali Mielec.
To pierwszy gol 28-latka w barwach Stali. Poprzednią bramkę Kolew zdobył, gdy był jeszcze piłkarzem Arki Gdynia. Dokładnie w 5. kolejce sezonu 2018/19, Arka wygrała z Wisłą Płock 3:1. Od tego czasu Kolew grał w Rakowie oraz Kajsarze Kyzyłorda. Bułgar wrócił do Stali w styczniu, dotychczas rozegrał dwa mecze.
Zespół Leszka Ojrzyńskiego nie wygrał żadnego z trzech ostatnich spotkań. - Nie mieliśmy nawet szans, żeby postarać się odrobić stratę. Całe szczęście, że liga się jeszcze nie kończy, trzeba wyciągnąć wnioski, patrzeć w przyszłość z optymizmem - dodał trener.
Stal ma szansę na wyjście z sytuacji, bo ma do rozegrania zaległe spotkanie z Wisłą Płock. W przypadku wygranej piłkarze Ojrzyńskiego awansują co najmniej na 15. miejsce w tabeli, a do strefy spadkowej trafi Podbeskidzie Bielsko-Biała, które ma zaledwie dwa punkty przewagi nad zespołem z Podkarpacia.