Aleksander Buksa odejdzie z Wisły Kraków! Klub czuje się oszukany. "Sprawa jest zamknięta"

Aleksander Buksa odejdzie z Wisły Kraków po zakończeniu sezonu! Chociaż 15 stycznia, czyli po ukończeniu 18. roku życia, zawodnik miał podpisać z klubem kontrakt do czerwca 2023 roku, to ostatecznie odejdzie z niego już tego lata. - Nie tli się już żadna nadzieja - w rozmowie z portalem Interia.pl mówi przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły Kraków Tomasz Jażdżyński, który opisuje też kulisy negocjacji z zawodnikiem i jego otoczeniem.

Aleksander Buksa to jeden z największych talentów w polskiej piłce. Został nawet wybrany przez prestiżowy magazyn "Guardian" jako jeden z 60 najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia na świecie. W sierpniu Wisła Kraków poinformowała, że przedłużyła kontrakt 17-latka do lata 2023 roku. 

Zobacz wideo Piotr Obidziński wskazał swój największy błąd w Wiśle Kraków

Później okazało się jednak, że była to jedynie ustna umowa, jaką zawodnik i jego otoczenie zawarli z klubem. Powód był prosty: niepełnoletni Buksa nie mógł związać się z Wisłą Kraków taką umową. Kontrakt miał zostać jednak podpisany w styczniu 2021 roku, kiedy piłkarz skończy 18 lat.

"Porozumienie z Aleksandrem Buksą i z jego ojcem Adamem obowiązuje do czerwca 2023 roku. Uzgodnione zostały wszystkie szczegóły i obydwie strony zgodziły się poinformować publicznie o ustaleniach w sierpniu 2020 roku. Kontrakt na umówiony okres zostanie przez Aleksandra Buksę  podpisany ze względów formalnych w styczniu 2021 roku, kiedy zawodnik osiągnie pełnoletność" - czytaliśmy w oficjalnym oświadczeniu klubu.

Aleksander Buksa odejdzie z Wisły Kraków

Teraz jednak okazało się, że Buksa nowego kontraktu nie podpisze i odejdzie z klubu wraz z końcem obecnego sezonu, czyli wtedy, gdy wygaśnie jego obecna umowa. Oznacza to, że Wisła Kraków nie zarobi na młodym napastniku ani grosza.

- Nie tli się już żadna nadzieja. Aleksander Buksa został wezwany w miniony piątek przez zarząd, aby zrealizować obietnicę, którą złożył wraz z ojcem i podpisać kontrakt w takiej wersji, w jakiej został w sierpniu ubiegłego roku uzgodniony. I odmówił podpisu. W związku z czym żadnych dalszych rozmów z Aleksandrem Buksą prowadzonych nie będzie. Sprawa jest zamknięta. Wypełni kontrakt do czerwca, a następnie odejdzie - na portalu Interia.pl. mówi przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły Kraków Tomasz Jażdżyński.

Jażdżyński opisuje też kulisy negocjacji z zawodnikiem i jego najbliższym otoczeniem. - Pierwsze porozumienie nastąpiło, a przynajmniej nam się tak wydawało, mniej więcej w wakacje 2019 roku, kiedy strony umówiły się na relatywnie wysoką kwotę, z której 100 procent przypadnie klubowi, a wszystko co powyżej niej będzie podzielone 50 na 50 pomiędzy klub a zawodnika. Rozpoczęły się rozmowy o kształcie kontraktu, ale opornie to szło. Zbliżał się koniec września, a Aleksander Buksa miał umowę tylko do końca roku 2019. W związku z czym władze klubu, zgodnie z posiadanymi uprawnieniami z umowy, przekazały zawodnikowi i jego opiekunom dokument z opcją przedłużenia. Z niezrozumiałych dla nas wtedy przyczyn ruch ten został uznany przez drugą stronę jako wrogi i wypaczający zasady, podczas gdy to jest standardowa procedura - po prostu klub wysyła zawodnikowi przedłużenie kontraktu, jeśli ma zapisaną taką opcję - mówi Jażdżyński.

"Umawiający się podali sobie ręce i kontrakt został podpisany"

W dalszej części wywiadu przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły Kraków tłumaczy kolejne etapy negocjacji, w które włączył się Jakub Błaszczykowski. Według Jażdżyńskiego mediacje reprezentanta Polski doprowadziły do porozumienia między stronami, jednak umowa gorsza dla klubu nie mogła zostać podpisana. Dlaczego?

- Usłyszeliśmy, że przeszkodą jest to, iż klub jeszcze nie należy do naszej trójki (Tomasz Jażdżyński, Jarosław Królewski, Jakub Błaszczykowski - red.) i że ryzyko negatywnego obrotu sytuacji, gdy ten klub zostanie przejęty przez kogoś nieodpowiedzialnego jest zbyt duże... Ja zawsze myślałem, że zawodnicy podpisują kontrakty z klubami, a nie właścicielami, ale trudno. Byliśmy wówczas w trakcie negocjacji ze stowarzyszeniem TS Wisła i nawet w ich trakcie dawaliśmy do zrozumienia, że czas biegnie i za chwilę mogą nastąpić nieodwracalne straty. Nawiązywaliśmy właśnie do tej sprawy - wyjaśnia Jażdżyński.

I kontynuuje: Dlatego znów zwróciliśmy się do pana Buksy: podpisujmy kontrakt zawierający ustalone warunki. Wtedy okazało się, że jednak nie możemy go podpisać, bo jest pandemia koronawirusa. A to powoduje zagrożenie, że liga może nie dograć sezonu do końca i klub popadnie w tarapaty... Po drodze były też oczywiście argumenty, że możemy spaść z ekstraklasy, ale widmo spadku na szczęście w miarę szybko przestało straszyć. Dograliśmy więc do końca sezonu i w wakacje zaczęło się precyzowanie zapisów trzyletniego kontraktu, z bardzo wysoką podwyżką i z pieniędzmi za podpis na umowie. Gdy wszystko zostało uzgodnione, pan Adam Buksa zorientował się, że jednak nie może złożyć podpisu, bo klauzula odstępnego w kontrakcie juniorskim w przypadku wrogich działań ze strony klubu może zostać podważona. 

- Oczywiście nawet przez moment nie mieliśmy takiej intencji, ale w związku z tym niuansem prawnym uznał, że możemy zawrzeć kontrakt tylko na rok, czyli przedłużyć o pół roku ten, który obowiązywał do końca 2020. Jednocześnie usłyszeliśmy zapewnienia, że oczywiście jesteśmy umówieni na trzy lata, a syn podpisze przedłużenie kontraktu, gdy tylko 15 stycznia 2021 roku skończy 18 lat. My oczywiście znów zgodziliśmy się na takie rozwiązanie, bo cóż innego mieliśmy zrobić? Umawiający się podali sobie ręce i kontrakt został podpisany.

Gdy klub i piłkarz informowali o przedłużeniu u mowy do 2023 roku, rzeczywisty kontrakt obowiązywał o dwa lata krócej. Według relacji Jażdżyńskiego wydawało się, że styczniowy podpis będzie tylko formalnością, jednak w praktyce okazuje się, że Buksa odejdzie z klubu mimo wcześniejszych ustaleń.

Jarosław Królewski: Wisła Kraków nie może sobie pozwolić na pewną narrację

- Są pewne wartości, których nie da się kupić. Poradzimy sobie i bez tego rodzaju potencjalnych "wpływów" - natomiast taki klub jak Wisła Kraków na pewną narrację pozwolić sobie nie może, również z szacunku do historii i wybitnych postaci z przeszłości, którzy go reprezentowali - napisał Jarosław Królewski, współwłaściciel piłkarskiej spółki.

Więcej o: