Kolejny beznadziejny mecz i bilans 1:15. "Musimy złapać się za jaja". Nie pomogło

Wisła Płock pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 w ostatnim meczu w ekstraklasie w 2020 roku. Beniaminek ligi kończy rok z bilansem bramkowym 1:15 w czterech ostatnich spotkaniach.

0:11 - taki bilans bramkowy miało Podbeskidzie Bielsko-Biała po trzech ostatnich meczach w lidze. Pod koniec listopada beniaminek ekstraklasy przegrał 0:2 ze Śląskiem Wrocław, a w kolejnych meczach pokonywały go Lech Poznań (0:4) oraz Piast Gliwice (0:5). Beznadziejne wyniki i ostatnie miejsce w tabeli sprawiły, że w poniedziałek z posady trenera zespołu zwolniony został Krzysztof Brede.

Zobacz wideo Kontrowersyjny wybór na podium Ikony Futbolu 2020. "Kimmich powinien być na jego miejscu" [SEKCJA PIŁKARSKA #75]

Zmiany w sztabie szkoleniowym miały wstrząsnąć zespołem i przełożyć się na pozytywny wynik już w piątkowym meczu z Wisłą Płock. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, bo już do przerwy Podbeskidzie przegrywało aż 0:3. Bohaterem pierwszej połowy został Mateusz Szwoch, który asystował przy bramkach Patryka Tuszyńskiego, Alana Urygi oraz Dusana Lagatora.

Kolejny beznadziejny mecz Podbeskidzia

- Musimy złapać się za jaja i przestać popełniać błędy - mówił w przerwie meczu zawodnik Podbeskidzia, Bartosz Jaroch. Obrońca beniaminka apelował do całej drużyny, jednak zapomniał o sobie. Tuż po przerwie Jaroch został ukarany żółtą kartką, a w 61. minucie drugą, przez co przedwcześnie zakończył mecz w Płocku, osłabiając drużynę. 

Goście jednak się nie załamali. Osiem minut po czerwonej kartce dla Jarocha, Podbeskidzie zdobyło honorową bramkę. Na strzał zdecydował się Kamil Biliński, a piłka po drodze odbiła się od Lagatora i zmyliła Krzysztofa Kamińskiego.

Wydawało się, że Podbeskidzie uratuje twarz w Płocku, jednak jego nieszczęścia się nie skończyły. W 77. minucie, po podaniu Giorgiego Merebaszwiliego, debiutancką bramkę w ekstraklasie zdobył Mateusz Lewandowski. Pięć minut przed końcem meczu Podbeskidzie zostało jeszcze mocniej osłabione. Tym razem drugą żółtą kartkę zobaczył Michał Rzuchowski.

Ostatni raz Wisła Płock strzeliła cztery gole w ekstraklasie 4 października 2019 roku, kiedy też 4:1 pokonała u siebie Arkę Gdynia. Piątkowy wynik oznacza, że obecny rok Podbeskidzie kończy z dramatycznym bilansem bramkowym 1:15 w czterech ostatnich meczach ekstraklasy. Beniaminek ligi jest na ostatnim miejscu w tabeli z zaledwie 9 punktami na koncie. 

Wisła Płock odskoczyła Podbeskidziu na siedem punktów i rok zakończy z 16 punktami. Na razie zespół Radosława Sobolewskiego zajmuje 11. miejsce, jednak wciąż przeskoczyć go może Piast Gliwice. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.