Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Raków nie zwalnia tempa. Zespół z Częstochowy pokazał, że nie bez powodu jest rewelacją obecnego sezonu Ekstraklasy. W niedzielny wieczór bez większych kłopotów ograł Jagiellonię (3:2). Zwycięstwo gospodarzy mogło być bardziej efektowne, bo kontrolowali oni przebieg meczu praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty.
Raków dominował nawet bez Iviego
Raków był ostatnio w dołku. Po znakomitym starcie sezonu częstochowianie zaczęli odczuwać trudy sezonu. Tracili punkty z Wisłą (0:0) i Lechem (3:3), w końcówce wymęczyli zwycięstwo z Wartą (1:0), by przed tygodniem ulec Śląskowi (0:1) i stracić pozycję lidera Ekstraklasy. Dużo mówiło się o kryzysie drużyny Marka Papszuna, ale te hasła były przedwczesne, bo ta w niedzielę pokazała, na co ją stać.
Dominacja Rakowa zaczęła się tuż po rozpoczęciu meczu. Już w pierwszej minucie znakomitą okazję miał David Tijanić, ale fatalnie przestrzelił. Gospodarze zneutralizowali wszystkie atuty Jagiellonii, która do przerwy nie oddała ani jednego strzału, a też w obronie nie radziła sobie zbyt dobrze. Częstochowianie nawet bez Iviego Lopeza (siedział na ławce, wszedł w 84. minucie) kreowali szansę za szansą. W 38. minucie Igor Sapała zdobył nawet bramkę, jednak arbiter po wideoweryfikacji dopatrzył się spalonego i anulował gola.
Raków po przerwie nie stracił impetu. Po sześciu minutach gry w polu karnym padł Tijanić, sędzia podyktował jedenastkę, a na gola zamienił ją Petr Schwarz. Nie było to najlepsze spotkanie. Gra była szarpana, obu ekipom brakowało spokoju, ale w tym nie najgorzej odnalazła się Jaga. W 69. minucie, po bodaj pierwszej konkretnej akcji gości, Maciej Makuszewski z najbliższej odległości zdobył kontaktową bramkę. Po chwili wyrównać mógł Jakov Puljić, ale kapitalnie interweniował Branislav Pindroch. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. Na kwadrans przed końcem Makuszewski sfaulował Patryka Kuna, a jedenastkę pewnie wykorzystał Schwarz. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył będący w bardzo dobrej formie Jesus Imaz, ale to było wszystko, na co było stać drużynę gości.
Raków dotrzymuje kroku Legii
Jagiellonia kolejny raz rozczarowała i nie zagrała na miarę potencjału. Kibice z Białegostoku w mediach społecznościowych domagali się zwolnienia trenera Bogdana Zająca, za kadencji którego Duma Podlasia zatraciła efektowny styl. Tego samego nie można powiedzieć o Rakowie, najskuteczniejszej drużynie w lidze. Częstochowianie dotrzymują tempa Legii, która w sobotę ograła w Krakowie Wisłę (2:1). Wojskowi mają nad ekipą Papszuna ledwie dwa punkty przewagi, co powinno zapewnić nam interesującą walkę o mistrzostwo.