- Ja już nie wiem, kiedy jest ręka, a kiedy jej nie ma, bo w sumie chyba nikt tego nie wie. Decyduje sędzia, ale każdy w danym momencie mówi, jak jest. Ale ja nie wiem. Ja się na tym nie znam, nie jestem sędzią - mówił Michał Probierz, który zaraz po meczu z Legią był gościem Ligi+ Extra. Wcześniej w programie pojawił się jednak Sławomir Stempniewski - ekspert sędziowski, który wyjaśnił, że Cracovii nie należał się rzut karny. - W tej sytuacji oceniamy ułożenie ręki, ona była praktycznie przy ciele, czyli była naturalnie ułożona i dlatego Piotr Lasyk nie podyktował karnego - wytłumaczył Stempniewski.
Emocje były jednak duże, bo to była sytuacja już z samej końcówki, z ostatnich sekund meczu. A nawet już po meczu, bo sędzia Piotr Lasyk zakończył spotkanie i dopiero po gwizdku sprawdzał, czy Tomas Pekhart zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Przepisy mówią jednak jasno, że mógł to zrobić, bo do ewentualnego błędu doszło w trakcie meczu. I jeśli ten potencjalny błąd został zasygnalizowany przez VAR nawet po gwizdku - czy to kończącym mecz, czy pierwszą połowę - arbiter miał prawo, kiedy piłkarze byli jeszcze na boisku, wrócić do tej sytuacji i rozpatrzyć ją zgodnie z procedurami VAR, które obowiązują w trakcie gry.
- Widzę rękę, która powiększa obrys ciała i która idzie w kierunku piłki. Dodatkowo widzę strzał. Sędzia VAR widział to samo i uznał to za poważny błąd arbitra. Sędzia Lasyk niestety nie zmienił swojej decyzji. Dlaczego? - pyta na Twitterze sędzia Łukasz Rogowski, który ma inne zdanie od Stempniewskiego.
- Sytuacja z rzutem karnym? Trudno mi powiedzieć, byłem daleko od akcji. Jedyną rzecz, o którą miałem pretensje do sędziego, to fakt, że było grubo po czasie. Sędzia powiedział, że doliczył 30 sekund za żółtą kartkę dla jednego z trenerów Cracovii, a my cały czas graliśmy. A po gwizdku nie wiedzieliśmy dokładnie, co się stało. Denerwowaliśmy się, że wygrana nam ucieknie w ostatniej akcji meczu. Na szczęście sędzia wszystko sprawdził i niczego nie zauważył. Wygraliśmy zasłużenie, z czego się cieszymy - powiedział po meczu Czesław Michniewicz.
Legia wygrała 1:0 (po golu Filipa Mladenovicia z 51. minuty), a rzut karny dla Cracovii nie został podyktowany. Ale mógł. Jak pod koniec września, w trzeciej kolejce Premier League, kiedy sędzia Chris Kavanagh najpierw zakończył mecz, a następnie po kilku minutach i konsultacji z VAR podyktował jedenastkę dla Manchesteru United w meczu z Brighton. A podyktował dlatego, że dopatrzył się zagrania ręką Neala Maupaya przy strzale Harry'ego Maguire'a. Czerwone Diabły wykorzystały rzut karny, dzięki czemu wygrały spotkanie 3:2.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a