- Czy ostatnie zwycięstwo z Legią w Superpucharze sprawia, że przewaga psychologiczna będzie po naszej stronie? Z jednej strony tak, bo to zawsze fajnie, jak wygrywasz w takich meczach. Ale trzeba pamiętać, że w Legii będzie duża chęć rewanżu. Musimy być na to przygotowani. Tym bardziej że znam dobrze Czesława Michniewicza i wiem, że będzie próbował nas czymś zaskoczyć - przekonywał Michał Probierz, trener Cracovii.
Legia w niedzielę niczym nie zaskoczyła, ani tym bardziej nie zachwyciła, ale jeszcze przed meczem wiedziała, że jeśli pokona Cracovię, zostanie liderem ekstraklasy. Wyprzedzi w tabeli o jeden punkt Raków Częstochowa, który w tej kolejce zremisował 3:3 z Lechem Poznań.
Do przerwy zespół Michniewicza, choć miał przewagę - grał ofensywnie, dynamicznie i kreował sobie sytuacje - też remisował z Cracovią. Zaraz po przerwie gola mógł strzelić Filip Mladenović. I strzelił, ale Karola Niemczyckiego pokonał dopiero w drugiej próbie - w 51. minucie - bo wcześniej, w 48. trafił w poprzeczkę. Nowy piłkarz Legii, który przyszedł latem z Lechii Gdańsk, jest ostatnio w dobrej formie. Od początku listopada, doliczając występy Mladenovicia w reprezentacji Serbii, w sześciu meczach strzelił trzy gole i dołożył do tego aż pięć asyst.
W niedzielę bramka Mladenovicia dała Legii zwycięstwo, ale nerwy były do samego końca. Dosłownie, bo sędzia Piotr Lasyk zakończył spotkanie, ale po nim jeszcze konsultował z VAR, czy w ostatniej akcji Tomas Pekhart nie zagrywał piłki ręką we własnym polu karnym. Konsternacja trwała kilka minut, ale arbiter ostatecznie nie podyktował jedenastki. Trzy punkty zdobyte w Krakowie sprawiają, że Legia jest nowym liderem ekstraklasy. W następnej kolejce podejmie Piasta (niedziela, 17.30), a Cracovia zagra na wyjeździe z Wisłą Płock (piątek, 18).
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .