Wisła Kraków tłumaczy i przeprasza kibiców ws. Buksy. Zagadkowe oświadczenie

- Nam jest naprawdę przykro, że wiele osób poczuło się wprowadzonych w błąd. Wszystkich przepraszam za nerwy. Ale niestety nic więcej nie mogę napisać - oświadczył na twitterze współwłaścicel Wisły Kraków, Tomasz Jażdżyński. To ostatnia odpowiedź, jaką kibice otrzymali w związku z zamieszaniem wokół kontraktu największego młodego talentu Wisły, Aleksandra Buksy.

Wideo pochodzi z serwisu VOD:

Zobacz wideo eSekcja - Polska wygrała z Holandią

Latem Wisła z dumą ogłosiła, że 17-letni Buksa przedłużył kontrakt z klubem do 2023 roku. Choć młody zawodnik na ten moment nie jest kluczowym graczem w pierwszej drużynie krakowskiego klubu, uchodzi za jeden z większych polskich talentów, na którym w niedalekiej przyszłości Wisła może zarobić duże pieniądze. Pieniądze, których tonąca w długach Biała Gwiazda bardzo potrzebuje. Dlatego właśnie podpisanie nowego kontraktu było tak ważne, bo gwarantowało Wiśle mocną pozycję w negocjacjach z zainteresowanymi usługami Buksy klubami.

Buksa za pół roku może odejść za darmo

Problem w tym, że - jak poinformował serwis meczyki.pl, a później potwierdziła także "Gazeta Wyborcza" - umowa Buksy, wbrew zapewnieniom klubu, obowiązuję tylko do czerwca przyszłego roku. Owszem, znajduje się w niej zapis, że w styczniu, gdy chłopak będzie miał już skończone 18 lat, może przedłużyć kontrakt do 2023 roku, ale nie musi tego robić. Zresztą wszystko wskazuje na to, że Buksa z klauzuli nie skorzysta i odejdzie z Wisły albo zimą, co sprawi, że krakowianie zarobią na nim niewielką kwotę, albo - co gorsze - po zakończeniu sezonu, kiedy będzie mógł zmienić klub za darmo.

W rozmowie z "Wyborczą" sugerował to nawet Jerzy Kopiec, współpracownik Piniego Zahaviego, nowego agenta Buksy (tego samego, który prowadzi interesy Roberta Lewandowskiego). - Pan Adam Buksa [ojciec Aleksandra, który wcześniej prowadził rozmowy w sprawie kariery syna - przyp. red.] miał dużo zapytań od agentów nie tylko z polskiego rynku. Wybrał jednak Zahaviego, a nie po to nawiązuje się współpracę z jednym z największych agentów na światowym rynku, by przedłużać kontrakt z klubem, ale po to, by dopiąć transfer - przyznał bez ogródek "Wyborczej" Kopiec.

Wisła Kraków się tłumaczy

W następstwie tej informacji kibice Wisły skrytykowali klubowych działaczy, zarzucając im kłamstwo o długości kontraktu Buksy. Na twitterze całą sprawę skomentował współwłaściciel krakowskiego klubu Tomasz Jażdżyński, ale jego wykrętne tłumaczenia z pewnością nie uspokoiły sympatyków Białej Gwiazdy: - Nam jest naprawdę przykro, że wiele osób poczuło się wprowadzonych w błąd. Wszystkich przepraszam za nerwy. Ale niestety nic więcej nie mogę napisać. Czas na pełne informacje i ewentualne kolejne przeprosiny, wraz z wyjaśnieniem za co, przyjdzie w styczniu.

Wcześniej w oficjalnym komunikacie Wisła sugerowała, że taka, a nie inna konstrukcja kontraktu Buksy spowodowana została "względami formalnymi". Komentarz Jażdżyńskiego zdaje się jednak tej interpretacji przeczyć, podobnie jak słowa Kopca, który w rozmowie z "Wyborczą" podkreślał, że jest zdziwiony komunikatami klubu, bo obecnie umowa piłkarza obowiązuje tylko do 2021 roku, a jej ewentualne przedłużenie jest jedynie opcją, a nie czymś pewnym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.