Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Igor Lewczuk i Tomas Pekhart grali w meczu Legii Warszawa z Wartą Poznań, mimo że źle się czuli i mieli objawy, które mogły sugerować zakażenie koronawirusem. Po spotkaniu o sytuacji obu zawodników mówił trener Czesław Michniewicz, który stwierdził, że w klubie "spodziewają się najgorszego". Po konferencji prasowej klub zdecydował się jeszcze doprecyzować słowa szkoleniowca.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy rzecznika Warty Poznań, Piotra Leśniowskiego. - Czekamy na stanowisko Komisji Ligi. Ono jest dla nas kluczowe, podobnie jak wyniki badań u piłkarzy Legii. To także będzie rzutowało na ocenę tej sytuacji. Miesiąc temu to my byliśmy w podobnej sytuacji i mieliśmy podejrzenie co do objawów u niektórych zawodników właśnie przed meczem z Legią, gdy ten został przełożony. Byliśmy w kontakcie z PZPN i Komisją Medyczną, wtedy to zakończyło się odwołaniem meczu. Wydaje mi się, że postąpiliśmy odpowiedzialnie, bo nie chcieliśmy narażać zawodników drużyny rywali. Jesteśmy w kontakcie z prawnikiem, bo wiemy, w jaki sposób ta sprawa nas dotyczy. Punktem wyjścia, jeśli chodzi o stronę sportową będzie decyzja Komisji Ligi - poinformował nas Leśniowski. I dodał: "Wśród piłkarzy Warty nic niepokojącego do tej pory nie było zgłaszane. Ale piłkarze słyszeli wypowiedź trenera Michniewicza i było to odebrane nerwowo. Wiadomo, że sprawa dotyczy ich zdrowia".
- Sprawa stanu zdrowia dwóch graczy Legii oraz ich udziału w meczu z Wartą jest badana, klub został poproszony o wyjaśnienia. Te informacje oraz inne istotne dla sprawy okoliczności będą ocenione przez Zespół Medyczny PZPN i Ekstraklasę pod kątem zgodności z procedurami medycznymi - poinformowała w komunikacie Ekstraklasa S.A. A Podręcznik Ekstraklasy na obecny sezon o sprawie Tomasa Pekharta mówi jasno: W przypadku wystąpienia podejrzenia choroby COVID-19 u zawodnika lub zawodników, służby medyczne organizatora zawodów powinny posiadać opracowaną procedurę postępowania w takiej sytuacji. Procedura powinna obejmować:
- Jeden z pomiarów temperatury przed spotkaniem u Igora Lewczuka wskazywał około 37 stopni. Trudno to nazwać nawet stanem podgorączkowym. Sprawdzaliśmy to potem jeszcze kilka razy i za każdym razem wynik był już na normalnym poziomie. Tak samo było po meczu. Zdarza się, że po wysiłku gracze mają podwyższoną temperaturę ciała. W przypadku naszego obrońcy pomiar był w pełni normalny. (...) Podchodzimy do całej sytuacji na spokojnie i błyskawicznie reagujemy. Nie wyciągałbym pochopnych wniosków. Przy wysiłku, nos jest czasami zatkany, czucie jest przez to gorsze. W całej sytuacji z Tomasem Pekhartem bardziej chodziło o zaburzenia niż o całkowity zanik zmysłu. Kluczowy jest też fakt, że nie prezentował żadnych objawów związanych z koronawirusem - wyjaśniał dla TVP Sport po meczu lekarz Legii, Filip Latawiec.