Burza po meczu Legii z Wartą. "To się nadaje na posiedzenie Komisji Ligi"

Igor Lewczuk i Tomas Pekhart grali w meczu Legii Warszawa z Wartą Poznań, mimo że źle się czuli i mieli objawy, które mogły sugerować zakażenie koronawirusem. - To się nadaje na posiedzenie Komisji Ligi - napisał działający dla Ekstra Stats Mateusz Januszewski na Twitterze. Są także pierwsze wyjaśnienia decyzji o pozostawieniu piłkarzy na boisku w drugiej połowie.

Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Wartę Poznań 3:0 w zaległym meczu szóstej kolejki ekstraklasy. Drużyna mistrza Polski awansowała na trzecie miejsce w tabeli. Najważniejsza kwestia odnośnie tego spotkania została jednak przedstawiona dopiero po jego zakończeniu. 

Zobacz wideo Świetne interwencje Drągowskiego w meczu z Romą [ELEVEN SPORTS]

W Legii zagrało dwóch zawodników, którzy źle się czuli w trakcie meczu. Pekhart zgłaszał problem w przerwie meczu

Wtedy Czesław Michniewicz poinformował, że zagrało w nim dwóch zawodników, którzy nie czuli się najlepiej - Igor Lewczuk oraz Tomas Pekhart. Obaj mieli objawy, które mogły sugerować zakażenie koronawirusem. - Spodziewamy się najgorszego - stwierdził szkoleniowiec cytowany przez TVP Sport.

Pojawił się większy fragment wypowiedzi szkoleniowca. - Tuż przed meczem Igor Lewczuk miał gorączkę, ale z racji, że nie mieliśmy nikogo na jego miejsce, to spróbował zagrać. Bardzo jestem mu wdzięczny, że wybiegł na boisko. Z kolei Tomas Pekhart zgłosił w przerwie brak węchu, a także czuł zimno - mówił Michniewicz cytowany przez legionisci.com. 

- To się nadaje na posiedzenie Komisji Ligi - napisał cytujący wypowiedzi Michniewicza na Twitterze Mateusz Januszewski z Ekstra Stats. 

Pierwsze wyjaśnienia ze strony Legii. "Lewczuk po rozgrzewce miał 36,6"

Są także pierwsze wyjaśnienia w sprawie występu w spotkaniu obu zawodników. - Lewczuk przed rozgrzewką miał temperaturę 37, a po rozgrzewce 36,6. Pekhart przed meczem nic nie zgłaszał, a w przerwie mówił, że dziwnie się czuje i nie czuje smaku napoju, który pił - napisał na Twitterze relację osób związanych z Legią, dziennikarz "Gazety Wyborczej", Radosław Nawrot. 

- Każdy zawodnik ma przed meczem badaną temperaturę. Nie inaczej było w przypadku Igora Lewczuka. Jeden z pomiarów wskazywał około 37 stopni. Trudno to nazwać nawet stanem podgorączkowym. Sprawdzaliśmy to potem jeszcze kilka razy i za każdym razem wynik był już na normalnym poziomie. Tak samo było po meczu. Zdarza się, że po wysiłku gracze mają podwyższoną temperaturę ciała. W przypadku naszego obrońcy pomiar był w pełni normalny. (...) Podchodzimy do całej sytuacji na spokojnie i błyskawicznie reagujemy. Nie wyciągałbym pochopnych wniosków. Przy wysiłku, nos jest czasami zatkany, czucie jest przez to gorsze. W całej sytuacji z Tomasem Pekhartem bardziej chodziło o zaburzenia niż o całkowity zanik zmysłu. Kluczowy jest tez fakt, że nie prezentował żadnych objawów związanych z koronawirusem - mówił dla TVP Sport lekarz Legii, Filip Latawiec.

- Niepojęte. Zastanawiająca jest też szczerość trenera. Nie zdaje sobie sprawy z tego co się wydarzyło czy o co chodzi? - napisał dziennikarz TVP Sport, Maciej Łuczak. Wśród kibiców po meczu zrobiła się burza. piszą o "niepotrzebnych wypowiedziach trenera", "kuriozalnej decyzji o pozostawieniu zawodników na boisku" czy "świadomym narażaniu na niebezpieczeństwo nie tylko swoich piłkarzy, ale także sędziego czy drużyny przeciwnej". Domagają się kary za nieodpowiedzialność Legii. 

Legia ma rozegrać kolejny mecz ekstraklasy w niedzielę, 8 listopada. Zmierzy się wtedy w hitowym, domowym spotkaniu z Lechem Poznań. Jego początek zaplanowano na godzinę 15:00. 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.