32-letni Ivan Obradović przyszedł do Legii Warszawa latem zeszłego roku, kiedy na gwałt szukano lewego obrońcy. Był to zawodnik z imponującym CV - mający w życiorysie grę w La Liga czy występ na mundialu w RPA w 2010 roku. Zanim trafił Warszawy, przez 5,5 roku grał w Belgii, z czego przez cztery lata w Anderlechcie. Przy Łazienkowskiej też obiecywano sobie po nim wiele, ale Obradović więcej czasu spędzał w gabinetach lekarskich. Jesienią zeszłego roku kilka razy usiadł na ławce rezerwowych, ale Aleksandar Vuković swojego rodaka nie wpuścił na boisko choćby na minutę.
Legia chciała pozbyć się piłkarza już zimą. Przy Łazienkowskiej chcieli oddać go nawet za darmo. Wszystko, byle pozbyć się jego wysokiej umowy (Obradović zarabiał rocznie ok. 400 tys. euro). Udało się to dopiero latem. Pod koniec czerwca, kiedy klub poinformował, że rozwiązał kontrakt z piłkarzem za porozumieniem stron.
Obradović nowego klubu szukał ponad trzy miesiące i w końcu go znalazł. Związał się właśnie roczną umową z Partizanem Belgrad, w którym zaczynał przygodę z piłką, a potem awansował do pierwszej drużyny, z którą sięgnął po trzy mistrzostwa Serbii i dwa krajowe puchary.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl
Przeczytaj też:
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .