- Jesteśmy blisko optymalnej formy. Treningi we wtorek i poniedziałek pokazały, że zawodnicy potrzebowali odpoczynku po dwóch tygodniach obozu. Na tych zajęciach jakość była duża i jestem dobrej myśli. A wręcz jestem przekonany, że w meczu w Lubinie zobaczymy to, czego oczekujemy - mówił Dariusz Żuraw, szkoleniowiec Lecha.
I w pierwszej połowie w Lubinie zobaczyliśmy dobrze grającego Lecha, a długimi fragmentami nawet bardzo dobrze. Zresztą to w ogóle był dobry mecz, bo Zagłębie też miało okazje. W pierwszej połowie dwie stuprocentowe. Obie zmarnowane przez Samuela Mraza, nowego napastnika Zagłębia (wypożyczonego na rok z opcją pierwokupu z Empoli), który w Lubinie ma zastąpić Bartosza Białka.
Lech latem też szukał zastępcy dla napastnika - Christiana Gytkjaera, który odszedł do Włoch. - Mikael Ishak to inny zawodnik niż Gytkjaer, on był lisem pola karnego, piłka go szukała - analizował przed meczem Żuraw. Trener Lecha nie chciał powiedzieć, czy Ishak strzeli w tym sezonie tyle samo goli, ile Gytkjaer w poprzednim (24). Ale jednego już strzelił. W piątek, w doliczonym czasie do pierwszej połowy, kiedy mocnym i płaskim strzałem ze skraju pola karnego nie dał szans Dominikowi Hładunowi.
W drugiej połowie Lech nadal miał przewagę, ale to Zagłębie strzelało gole. Niemal identyczne. Najpierw w 82. minucie Damjan Bohar dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego na głowę Lubomira Guldana, który pokonał Filipa Bednarka. A w 87. zrobił to samo, z tą różnicą, że posłał piłkę z drugiego narożnika i nie na głowę Guldana, a na głowę Saszy Balicia.
Po tym golu trener Żuraw tylko z niedowierzaniem pokręcił głową i to samo mógł zrobić po meczu, bo Zagłębie w premierowym spotkaniu nowego sezonu ekstraklasy pokonało Lecha 2:1. W następnej kolejce lubinianie podejmą Wartę (28 sierpnia, godz. 18), a Lech zagra u siebie z Wisłą Płock (30 sierpnia, 17.30).
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .