Kapustka opowiada anegdotę o Lewandowskim: "Dzwoni telefon. Nieznany numer z Niemiec"

- Robert Lewandowski dał mi wskazówkę, przestrzegł: "Pamiętaj, staraj się jak najmniej czytać o sobie. Teraz jest dobrze, ale może być też dużo gorzej. A wtedy będziesz miał ciężko, żeby się przestawić". Nie do końca rozumiałem, co chciał mi przekazać. To znaczy wiedziałem, że ma rację, ale musiałem tego doświadczyć - mówi Bartosz Kapustka w "Przeglądzie Sportowym".

Bartosz Kapustka wrócił do ekstraklasy po czterech latach w Leicester. Nieudanych. Albo jak mówi sam piłkarz: "nie takich, jakie sobie wymarzyłem". A marzenia były rozbudzone u wszystkich, bo Kapustka trafił do Premier League zaraz po udanych dla siebie mistrzostwach Europy we Francji. I jeszcze bardziej udanym sezonie dla Leicester, które trzy miesiące wcześniej zdobyło jedyne w ponad 130-letniej historii mistrzostwo Anglii.

Zobacz wideo Bartosz Kapustka w Legii. "Vuković potrafi odbudować piłkarzy"

Bartosz Kapustka zdradził, jaką wskazówkę dostał od Roberta Lewandowskiego

Ale to w zasadzie był koniec dobrych wiadomości. Przede wszystkim dla Kapustki, który przez cztery lata zagrał trzy mecze w pierwszej drużynie Leicester. W ostatnich sezonach bywał wypożyczany do Freiburga i do drugoligowego belgijskiego Oud-Heverlee Leuven (satelickiego klubu Leicester), gdzie też nie grał za wiele. Ostatnim klubem, gdzie zaliczył w sezonie więcej niż 20 występów, była Cracovia. I właśnie do tych czasów wraca teraz Kapustka w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z "Przeglądu Sportowego".

- Opowiem o historii, o której jeszcze nie mówiłem. Mieszkając jeszcze na Wielickiej, obiekcie klubowym Cracovii, jechałem akurat do kina w centrum handlowym Bonarka. Byłem już po dwóch czy trzech zgrupowaniach reprezentacji Polski. Na telefonie wyświetlił się nieznany numer z Niemiec. Zazwyczaj nie odbieram takich połączeń, ale wtedy nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po drugiej stronie był Robert Lewandowski. Wtedy dużo wokół mnie się działo, byłem chłopakiem, który pojawił się znikąd - mówi Kapustka.

I opowiada dalej: - Robert dał mi wtedy wskazówkę, przestrzegł: "Pamiętaj, staraj się jak najmniej czytać o sobie. Teraz jest dobrze, ale może być też dużo gorzej. A wtedy będziesz miał ciężko, żeby się przestawić". Nie do końca rozumiałem, co chciał mi przekazać. To znaczy wiedziałem, że ma rację, ale musiałem tego doświadczyć. Było rewelacyjnie, było gorzej. Robert zwracał mi uwagę, żebym skupiał się na tym, co myślę, trenerach, najbliższych osobach. Przejmowanie się opiniami innych do niczego dobrego nie zaprowadzi.

Bartosz Kapustka: Nie muszę wiedzieć o wszystkim, co się dzieje na świecie

Kapustka teraz mówi, że już nie przejmuje się opiniami innych, ograniczył korzystanie z mediów społecznościowych. - Na początku życia w Anglii, kiedy nie miałem kontaktu z rodziną, przyjaciółmi, rzeczywiście spędzałem więcej czasu w telefonie. Dużo czytałem, wyświetlały się też komentarze na mój temat. Teraz mogę powiedzieć, że to do mnie nie dochodzi, świadomie zrezygnowałem z Twittera. Wiedziałem, że nawet korzystając z niego mądrze tak naprawdę tracę czas. Nie muszę wiedzieć o wszystkim, co się dzieje na świecie. Nie chcę zagłębiać się w życie innych i słuchać, co inni myślą na mój temat - przyznaje piłkarz.

Kapustka tydzień temu podpisał z Legią kontrakt do czerwca 2022 roku, który zawiera opcję przedłużenia o kolejny sezon. - Nigdy nie byłem tak głodny piłki jak teraz. Jeśli zdrowie dopisze, wszystko będzie w porządku. Transfer był przeprowadzony bardzo skrupulatnie. Byłem do niego przekonany, klub również. Organizacyjnie Legia jest na poziomie topowych klubów i ma duże ambicje, podobnie jak ja. Znam wielu zawodników grających przy Łazienkowskiej i jestem przekonany, że Legia to dla mnie dobre miejsce do gry - mówił 23-latek po podpisaniu umowy.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .



Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.