Piotr Stokowiec odpowiedział na atak Marco Paixao. "To absurdalne"

Piotr Stokowiec odpowiedział na zarzuty Marco Paixao, który nazwał trenera "wielkim rasistą". - Marco jest jednym z zawodników, którzy nie potrafili odejść z klubu z klasą i który bezpodstawnie rzuca jakieś oszczerstwa. Nie dostosował się do zasad, które od początku uzgodniłem z drużyną - powiedział szkoleniowiec Lechii Gdańsk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Kilka dni temu Marco Paixao, były piłkarz Lechii udzielił głośnego wywiadu portalowi Futbolnews.pl. Portugalski napastnik ujawnił w nim, że podczas gry w Gdańsku miał bardzo złe relacje z trenerem Piotrem Stokowcem, który miał zawodnika bardzo źle traktować. - Ludzie z zewnątrz nie widzieli tego, co działo się w szatni. Uważam Piotra Stokowca za wielkiego rasistę! W żadnym klubie, w całym moim życiu, nie miałem takich problemów z trenerem jak wtedy z nim. Już od samego początku zauważyłem jego postawę, po prostu chciał mnie wyrzucić z drużyny. Wymyślił nawet karę finansową, żeby mnie poniżyć. Dzięki Bogu, nie jestem osobą, która pozwala siebie poniżać. W zespole byli jednak zawodnicy, którzy dali mu się upokorzyć - powiedział Paixao.

Zobacz wideo Flavio Paixao o transferze gwiazdy Lechii Gdańsk: "Prawie płakałem "

Kiedy dziennikarz dopytał, w jaki sposób objawiał się wspomniany rasizm, Portugalczyk nie chciał jednak wchodzić w szczegóły. Zdradził tylko, że pewnego razu ze Stokowcem prawie pobił się w szatni i że po tym zdarzeniu postanowił skorzystać z usług prawnika. - Gdybym nie otrzymał od niego instrukcji, jak postępować, podjąłbym wtedy kilka złych decyzji - przyznał Paixao.

Po czym dodał: - Moje ostatnie trzy miesiące w Lechii były okropne. Miałem potem problemy natury psychologicznej, więc powrót do Polski teraz byłby dla mnie bardzo trudny. Poza tym jestem szczęśliwy w Turcji.

Mocny komentarz Stokowca na słowa Marco Paixao. "To jest absurdalne"

Na łamach "Przeglądu Sportowego" trener Lechii Gdańsk, Piotr Stokowiec, postanowił skomentować słowa Marco Paixao. - Dla mnie jest to tak absurdalne i wyssane z palca, że nawet nie wiem, jak się do tego odnieść - powiedział Stokowiec.

- Marco jest jednym z zawodników, którzy nie potrafili odejść z klubu z klasą i który bezpodstawnie rzuca jakieś oszczerstwa. Nie dostosował się do zasad, które od początku uzgodniłem z drużyną. Jego sytuacja była specyficzna, miał kilka tygodni do zakończenia kontraktu i zażądał gigantycznych pieniędzy, których klub nie był w stanie mu zapewnić. Ostatecznie jednak odszedł za nieprzestrzeganie reguł, które zostały wprowadzone w zespole. Myślę, że w tym przypadku pewne granicy zostały mocno przekroczone, dlatego mocno zastanawiam się nad powzięciem kroków prawnych, bo na pewno tej sprawy tak nie zostawię - dodał trener Lechii.

Marco Paixao, który w Gdańsku zostawił brata bliźniaka Flavio (występuje w Lechii do dziś), dwa lata temu podpisał kontrakt z tureckim klubem Altay SK. W Polsce był wtedy za to krytykowany, ale odejście do drugoligowego beniaminka okazało się strzałem w dziesiątkę. W ciągu dwóch lat Paixao w Turcji dwukrotnie sięgał po koronę króla strzelców drugiej ligi: w pierwszym sezonie strzelił dla Altay 29 goli, w drugim - 23.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.