Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
2:0 i 3:0. To zwycięstwa Warty nad Radomiakiem w sezonie ligowym. - Te wyniki kompletnie nie mają znaczenia - mówił jednak trener Warty Piotr Tworek. Nie przywiązywał do nich większej wagi też Dariusz Banasik. - Naszym atutem jest przygotowanie motoryczne. Dużo nad tym pracujemy, choć nie mamy trenerów zajmujących się tym elementem gry. Nasz rywal z Poznania ma starszych zawodników, mogą się wolniej regenerować po wtorkowym meczu z Bruk-Betem - mówił trener Radomiaka w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Ale zmęczenia po Warcie, która w piątek podejmowała Radomiaka w Grodzisku Wielkopolskim, widać nie było. A przynajmniej nie na początku, kiedy było wręcz odwrotnie: to piłkarze Warty prezentowali się lepiej, zepchnęli rywali na własną połowę. A statystyka strzałów po pół godziny gry mówiła tutaj wszystko: Warta - pięć, Radomiak - zero.
Ale choć gospodarze dochodzili do sytuacji, to w bramkę przed przerwą trafili tylko raz. Poza tym pierwszą naprawdę groźną akcję w tym meczu miał Radomiak - w 39. minucie, kiedy Leandro podał do Mateusza Cichockiego. Środkowy obrońca, zamiast strzelać od razu, przyjął piłkę w polu karnym. Niepotrzebnie, ale to i tak była najlepsza sytuacja w pierwszej połowie, bo Adrian Lis, choć zdążył się przygotować, z trudem obronił strzał Cichockiego.
W drugiej połowie obraz gry się zmienił. To Radomiak miał przewagę, zaczął grać wysokim pressingiem, skracał pole i zaraz po przerwie zamknął Wartę na własnej połowie. No i też nie trafiał w bramkę. Trafiła za to Warta, ale dopiero po decyzji sędziego Bartosza Frankowskiego, który w 66. minucie - po konsultacji z VAR - uznał, że Dawid Abramowicz w polu karnym popychał Łukasz Spławskiego. Jedenastkę wykorzystał Mateusz Kupczak.
Po tym golu trener Banasik zareagował. Wpuścił na boisko napastnika Macieja Górskiego (za defensywnego pomocnika Adama Banasiaka). I Radomiak próbował, ale choć oddawał strzały, wciąż nie trafiał w bramkę. Za to znowu trafiła Warta. Znowu trafił Kupczak. I znowu z rzutu karnego - w 83. minucie, też po interwencji VAR, po której sędzia Frankowski uznał, że Cichocki jednak faulował Michała Jakóbowskiego.
Po drugim straconym golu trener Banasik nie wytrzymał. Zaczął głośno krytykować sędziego, który wyrzucił go na trybuny. A Warta do końca meczu broniła się mądrze - wybijała Radomiaka z rytmu, często faulując. I wygrała 2:0. Po 25 latach znowu zagra w ekstraklasie. Jest trzecim i ostatnim beniaminkiem, bo wcześniej bezpośredni awans wywalczyły Podbeskidzie Bielsko-Biała i Stal Mielec.
Przeczytaj też:
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .