• Link został skopiowany

Legia potwierdza, że Artur Boruc jest już w Warszawie. "To dla nas idealny bramkarz"

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to niemożliwe, ale teraz Artura Boruca od powrotu na Łazienkowską dzielą tylko badania medyczne i podpisanie kontraktu. - Negocjacje są dopiero przed nami, ale Artur już jest w Warszawie i liczymy na to, że się dogadamy. Na pewno z obu stron jest taka wola - słyszymy w Legii.
FOT. KUBA ATYS

Artur Boruc w Legii? Na pewno bardzo byśmy chcieli, bo to człowiek, który zawsze jest tutaj mile widziany. Jest bardzo ważną i istotną postacią dla Legii i jej historii. Problem w tym, że to mało realne. A jego sytuacja oraz fakt, że szukamy bramkarza, nie są ze sobą do końca powiązane. Artur dalej rywalizuje na bardzo wysokim poziomie. Okej, gra ostatnio mniej, ale cały czas jest w Premier League. Jeżeli byłaby możliwość ściągnięcia go do Legii, to na pewno byłaby to wartość dodana. Ale w momencie, gdy jest to tak mało realne, nie ma co tak dużo o tym mówić - to słowa Aleksandara Vukovicia z początku lipca.

Zobacz wideo Lech może sprowadzić kolejnego piłkarza. "Lech powinien mieć trzeciego napastnika"

"Negocjacje kontraktowe są jeszcze przed nami"

Od tego czasu wiele się jednak zmieniło, bo Bournemouth, czyli klub Boruca w niedzielę spadł z Premier League i choć 40-letni bramkarz, jak wynika z naszych informacji, zaczął rozmowy z Legią już wiele tygodni temu, to dopiero ten fakt szeroko otworzył furtkę do jego powrotu.

O tym, że Boruc po 15 latach może wrócić na Łazienkowską, jako pierwszy w piątek napisał serwis Legia.Net. Nam udało się potwierdzić w klubie, że Boruc jest już w Warszawie, gdzie jeszcze w piątek ma przejść badania medyczne. - Negocjacje kontraktowe są dopiero przed nami, ale liczymy na to, że się dogadamy. Na pewno z obu stron jest taka wola - słyszmy w Legii, z którą Boruc miałby się związać roczną umową.

"Boruc to w tej chwili dla nas idealny bramkarz"

Sprowadzenie bramkarza jest najważniejszym priorytetem Legii Warszawa w letnim oknie transferowym. W zespole Vukovicia po sprzedaży Radosława Majeckiego do AS Monaco zostali 35-letni Radosław Cierzniak i 21-letni Wojciech Muzyk. Poszukiwany był przede wszystkim doświadczony bramkarz, przy którym dalej rozwijać miałby się Muzyk, ale też wracający z wypożyczenia do pierwszoligowego Radomiaka 18-letni Cezary Miszta. A może nawet przede wszystkim Miszta, bo przy Łazienkowskiej wiele osób mówi, że w swoim wieku jest nawet on lepszy od Majeckiego. I to przede wszystkim on zapowiadany jest jako jego następca, ale jeszcze nie w tym sezonie, bo choć Miszta uchodzi za wielki talent, to zdaniem wielu osób w klubie nie jest jeszcze gotowy, by od razu wskoczyć do bramki Legii. A szczególnie teraz, latem, kiedy zespół czekają ważne spotkania w walce o Ligę Mistrzów.

- Boruc to w tej chwili dla nas idealny bramkarz, który swoje już w życiu przeszedł i w tym kluczowym momencie sezonu, który przypadnie w tym roku na sierpień i wrzesień, kiedy grać będziemy o fazę grupową, będzie umiał wytrzymać presję i w trudnych chwilach zmotywować nasz zespół. Dlatego liczymy na to, że się dogadamy. Pewnie w weekend, a po weekendzie oficjalnie ogłosimy ten transfer - słyszymy przy Łazienkowskiej.

Powrót Boruca po 15 latach

Boruc był bramkarzem Legii w latach 1999-2005. Z niej trafił do Celticu. Najpierw na wypożyczenie. Po kilku miesiącach za 1,5 mln euro został jednak wykupiony przez szkocki klub, gdzie przez pięć lat gry rozkochał w sobie katolicką część Glasgow. Dla kibiców Celticu szybko stał się "świętym bramkarzem" ["Holy Goalie"]. Fani śpiewali piosenki na jego cześć, prezentowali oprawy, a on odwdzięczał im się dobrą grą i prowokowaniem znienawidzonych Rangersów.

Z Celticu odszedł po pięciu latach do Fiorentiny, a później znowu wrócił na Wyspy. Najpierw do Southampton, gdzie grał przez dwa sezony, a następnie do Bournemouth, z którym związany był od 2014 roku i w którego barwach rozegrał 129 spotkań (żadnego w tym sezonie), wpuścił 184 gole i zachował 39 czystych kont.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl Live
Sport.pl Live.



Więcej o: