Sebastian Rajalakso udzielił wstrząsającego wywiadu "Aftonbladet". - Gdy rozwiązywałem kontrakt z Jagiellonią, musiałem obiecać, że przez najbliższe pięć lat nie powiem nikomu, co się działo - mówi w rozmowie z jednym z największych szwedzkich dzienników. Wywiad został opublikowany w kwietniu i pewnie w Polsce nikt by go nie zauważył, gdyby nie Piotr Piotrowicz. Były piłkarz, trener i pasjonat ligi szwedzkiej w sobotę zamieścił na Twitterze przetłumaczone fragmenty z "Aftonbladet". Sebastian Rajalakso opowiedział tam o skandalicznym traktowaniu w Jagiellonii Białystok, m.in. o treningach o nieludzkich godzinach, bieganiu po lesie czy podbijaniu niewidzialnej piłki. - Musiałem biegać, podczas gdy rzucali we mnie dyskiem i oszczepami. Zawsze musiałem być czujny - twierdził Szwed.
Dzień po tym, jak w polskich mediach pojawiły się przetłumaczone wypowiedzi Rajalakso, Jagiellonia wydała oficjalny komunikat w tej sprawie. "Od początku do końca Sebastian Rajalakso mocno mija się z prawdą, wprowadzając czytających w błąd, a jednocześnie przedstawiając nasz Klub w bardzo złym świetle. Były zawodnik uskarża się na metody treningowe prowadzonego wówczas przez Piotra Stokowca zespołu, który bardzo zabiegał o pozyskanie szwedzkiego pomocnika po niezłym w jego wykonaniu sparingu z Arką Gdynia. Treningi w trakcie zimowego okresu przygotowawczego nazywa "chorymi". Każdy chyba doskonale zdaje sobie sprawę z charakterystyki okresów przygotowawczych i wysokich obciążeń wiążących się z tym okresem. Zawodnicy przede wszystkim, przynajmniej tak nam się wydawało" - czytamy na początku oświadczenia.
"Rajalakso stwierdza również, że zmiana na stanowisku pierwszego trenera Jagiellonii Białystok była bezpośrednią przyczyną tego, że trafił on do zespołu rezerw. Otóż chcielibyśmy przypomnieć, że trener Stokowiec również delegował zawodnika do drugiego zespołu, chociażby na mecz z Warmią Grajewo. Już wspomniane dwa fragmenty pokazują, że nie mamy do czynienia z poważnym człowiekiem, który na opowiedzenie swojej historii czekał kilka lat. Niezaprzeczalny jest fakt, że po zmianie na stanowisku trenera Jagiellonii Białystok i powrocie Michała Probierza zawodnik nie zagrał już w pierwszym zespole Żółto-Czerwonych. Cały czas jednak sztab szkoleniowy próbował "odzyskać" piłkarza na swoje potrzeby, tak by mógł on jeszcze pomóc pierwszej drużynie w końcówce sezonu, w której czekała nas walka między innymi o finał Pucharu Polski" - dodaje Jagiellonia.
Przedstawiciele Jagielloni skomentowali też wypowiedzi dotyczące jednoosobowej gry w berka czy wspomnianej wcześniej żonglerce niewidzialną piłką. "Najlepsze fragmenty wywiadu, do którego się odnosimy, to bezapelacyjnie jednoosobowa gra w berka, żonglerka niewidzialną piłką, a także igrzyska śmierci, jakie zgotowali Sebatianowi Rajalakso oszczepnicy i dyskobole na stadionie lekkoatletycznym, na którym zawodnik nigdy się nie pojawił, chyba że był fanem królowej sportu i w wolnym czasie przebywał na terenie obiektu, by podpatrywać trenujących tam sportowców, ale w sposoby spędzania wolnego czasu nie ingerujemy".
"Wywiad, który ukazał się w kwietniu w szwedzkim "Aftonbladet" zawiera więcej nieprawdy, niż prawdy. Do zweryfikowania większości tych rewelacji wystarczy porównanie słów Szweda z zapisami wyników drużyny rezerw czy też składami pierwszego zespołu na mecze, w których sam zainteresowany już nie łapał się do składu" - czytamy na końcu komunikatu klubu z Białegostoku.
Rajalakso po odejściu z Jagiellonii w maju 2014 roku występował w dwóch klubach: GIF Sundsvall i Syrianska FC. Od stycznia 2020 roku jest on wolnym zawodnikiem.
Przeczytaj także: