Wstrząsające słowa Rajalakso. Przerwał milczenie po pięciu latach. "Polska mafia"

Sebastian Rajalakso udzielił wstrząsającego wywiadu "Aftonbladet". - Gdy rozwiązywałem kontrakt z Jagiellonią, musiałem obiecać, że przez najbliższe pięć lat nie powiem nikomu, co się działo - mówi w rozmowie z jednym z największych szwedzkich dzienników.

Wywiad został opublikowany w kwietniu i pewnie w Polsce nikt by go nie zauważył, gdyby nie Piotr Piotrowicz. Były piłkarz, trener i pasjonat ligi szwedzkiej w sobotę zamieścił na Twitterze przetłumaczone fragmenty z "Aftonbladet". Sebastian Rajalakso opowiedział tam o skandalicznym traktowaniu w Jagiellonii Białystok.

Zobacz wideo Lech może sprowadzić kolejnego piłkarza. "Lech powinien mieć trzeciego napastnika"

"Czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią"

31-letni Rajalakso, który już porzucił profesjonalną grę w piłkę i został agentem ubezpieczeniowym, większość kariery spędził w rodzimej Szwecji. W styczniu 2014 roku przeniósł się do Jagiellonii, którą prowadził wtedy jeszcze Piotr Stokowiec. W kwietniu Stokowiec został jednak zwolniony, a do klubu z Białegostoku przyszedł Michał Probierz. To w jego oczach Rajalakso nie znalazł uznania, o czym piłkarz opowiedział w "Aftonbladet". - Gdy rozwiązywałem kontrakt z Jagiellonią, musiałem obiecać, że przez najbliższe pięć lat nie powiem nikomu, co się działo - tłumaczy.

I wraca do czasu, który spędził w Jagiellonii. - Od początku treningi były najbardziej chorą rzeczą, w jakiej kiedykolwiek uczestniczyłem. Mieliśmy zajęcia cztery razy dziennie przez trzy tygodnie pod rząd. Wyrzucili trenera, który mnie ściągnął i zaczęły się czystki. Nie chciałem rozwiązać kontaktu, więc wrzucili mnie do rezerw.

- Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią. Wskazywali na papier i kazali podpisywać. Gdy odmówiłem, do pokoju wszedł starszy pan. Przedstawili mi go, jako mojego nowego trenera. Od tego momentu trenowałem codziennie o 6:00 rano od poniedziałku do niedzieli. Biegałem po kilka godzin po lesie. Potem musiałem jechać na drugi koniec miasta, aby się zameldować i na śniadanie - opowiada Szwed.

"Zawsze musiałem być czujny"

- Od 11:00 puszczali mi kasety z teorią piłki nożnej po polsku. Potem lunch i znowu trening przez kilka godzin. Często kazali mi grać w berka samemu przez kilka godzin. Mówili, że będę tak codziennie, póki nie rozwiążę kontraktu. A potem nadeszła faza trzecia. Zabrali mnie na arenę lekkoatletyczną, gdzie trenowałem lekkoatletykę. Musiałem biegać, podczas gdy rzucali we mnie dyskiem i oszczepami. Zawsze musiałem być czujny.

- Pewnego dnia trener rzekł do mnie, że będziemy ćwiczyć technikę. Powiedziałem, że no tak, ale nie mamy piłek. Trener odpowiedział, że no i co z tego! Musiałem żonglować 100 razy, ale bez piłki! Liczyłem na głos, żonglując niewidzialną piłką. Potem trener podawał mi niewidzialną piłkę i kazał strzelać - opowiada Rajalakso, który w barwach Jagiellonii rozegrał siedem meczów. W maju 2014 roku w końcu udało się uzyskać porozumienie i rozwiązać kontrakt z białostockim klubem.

Rajalakso nie rozstał się jeszcze całkowicie z piłką. Poza tym, że jest agentem ubezpieczeniowym, gra półamatorsko w piłkę na piątym poziomie rozgrywkowym w Szwecji. W drużynie Assyriska FF.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .



Więcej o:
Copyright © Agora SA