Do sytuacji doszło w 81. minucie spotkania. Lech Poznań pewnie prowadził 2:0, ale wtedy poważnie skomplikował sobie sytuację. Po wrzucie z autu piłkę dostał Djordje Crnomarković, który podał piłkę do Karola Szymańskiego. Jednak podawał piłkę w światło bramki, w dodatku na śliskiej murawie, a bramkarz Lecha nie opanował jej i bezradnie mógł tylko patrzeć, jak jego drużyna traci gola.
Lech mimo wszystko ma powody do zadowolenia po 36. kolejce ekstraklasy. Nie dość, że zapewnił sobie miejsce na podium ekstraklasy (i tym samym grę w eliminacjach Ligi Europy), to jeszcze jest o krok od wicemistrzostwa Polski. By je sobie zapewnić, musi zdobyć co najmniej punkt w ostatniej kolejce z Jagiellonią Białystok, lub liczyć na to, że Piast Gliwice nie pokona Cracovii.
Mistrzem została Legia Warszawa (69 pkt), Lech jest drugi z 63 pkt, Piast jest trzeci z 60 pkt i te trzy drużyny zagrają w europejskich pucharach. Czwartego pucharowicza wyłoni finał Pucharu Polski, w którym Lechia Gdańsk (5. miejsce, 53 pkt) zmierzy się z Cracovią (7. miejsce, 52 pkt).