Tomas Pekhart opuścił zimą Las Palmas i dołączył do Legii Warszawa. 31-letni Czech bardzo szybko stał się ważną postacią w drużynie. W 11 spotkaniach ligowych zdobył pięć bramek, czym znacząco pomógł stołecznemu klubowi w odzyskaniu mistrzostwa kraju. Jak się okazuje, bardzo się poświęcił dla Legii.
- Grałem z kontuzjami. Każdy, kto miał złamane żebro, zna ten ból. Trudno się oddycha, czuje się każdy ruch, nawet najmniejsze, a co dopiero grać w piłkę. I to przez 90 minut. Bez specjalnych zastrzyków nie byłoby to możliwe. Każdy kontakt z przeciwnikiem był jak dźgnięcie nożem. Nikt jednak nie mógł się o tym dowiedzieć, bo inaczej stałbym się łatwym celem dla rywali na boisku. Byliśmy jednak w takiej sytuacji kadrowej, że praktycznie byłem jedynym napastnikiem, więc zrobiłem wszystko, aby móc pomóc Legii. A to był naprawdę duży ból. Taki, że aż budziłem się w nocy. Nie mogłem w ogóle spać na prawym barku - zdradził Pekhart w rozmowie z portalem isport.blesk.cz.
Czech odniósł się także do świętowania mistrzostwa Polski. - To było coś wyjątkowego. Popłynęliśmy statkiem wzdłuż miasta. Pięć kilometrów w jedną stronę, a potem powrót. Dziesiątki tysięcy kibiców z nami świętowało przy brzegu. Ale słyszałem, że największe świętowanie będzie 19 lipca, gdzie sezon się skończy oficjalnie.
Już 15 lipca Legia zmierzy się w Gdańsku z Lechią, a cztery dni później podejmie w stolicy Pogoń Szczecin, czyli najsłabszy zespół z grupy mistrzowskiej.
Przeczytaj też: