Najpierw jesienią była porażka w Warszawie, gdzie Lech prowadził 1:0, ale przegrał 1:2. A miesiąc temu porażka w Poznaniu, gdzie Lech grał dobrze, może nawet lepiej od Legii, ale przegrał 0:1. Teraz w końcu wygrał. W trzecim meczu, w którym Legii wystarczał remis, by na trzy kolejki przed końcem sezonu świętować mistrzostwo Polski przy Bułgarskiej. To się nie udało, bo zespół Aleksandara Vukovicia w sobotę przegrał w Poznaniu 1:2.
- W końcu! Trzeci mecz z Legią w tym sezonie. Już wcześniej dwa razy byliśmy blisko, aż w końcu wygraliśmy. Po dobrej grze. W pierwszej połowie tworzyliśmy sporo okazji, a przy tym mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, co zaowocowało dwoma strzelonymi golami - powiedział po meczu Dariusz Żuraw.
Po czym dodał, że spodziewał się, że Legia po przerwie ruszy do odrabiania strat. - Po tym, jak strzeliła kontaktowego gola [71. minuta, Igor Lewuczuk] zrobiło się nerwowo, ale i tak wygraliśmy zasłużenie. Wiadomo, że przeciwko Legii nie da się cały czas grać na wysokim tempie, to wręcz niemożliwe. Ale sił nam nie brakuję, proszę się nie obawiać - podkreślił Żuraw
Lech już raczej nie doścignie Legii w tabeli (ekipie Vukovicia do zdobycia mistrzostwa brakuje punktu, zostały trzy kolejki do końca), ale wciąż ma szansę na wicemistrzostwo - (ma trzy punkty więcej od Piasta, który w niedzielę o 17.30 zagra ze Śląskiem). I na zdobycie Pucharu Polski, gdzie Kolejorz w półfinale zmierzy się z Lechią. Już w środę o 20.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .