Na cztery kolejki przed końcem sezonu jest już praktycznie pewne, że Legia Warszawa zostanie mistrzem Polski (ma 11 punktów przewagi nad zajmującym drugie miejsce Piastem Gliwice), a do I ligi spadną ŁKS Łódź, Korona Kielce i Arka Gdynia.
Końcówka tabeli po 33 kolejkach wygląda tak:
W piątek o godz. 18.00 ŁKS zmierzy się z Wisłą Kraków, a o 20.30 Korona podejmie Arkę.
Paweł Golański: Każdy widzi, że nie wygląda to kolorowo, a odpowiedzią jest miejsce Korony w tabeli. Niestety, to są konsekwencje oddania całej władzy trenerowi Gino Lettieremu, który w klubie decydował o wszystkim, w tym o transferach, a nawet o budowaniu marketingu. Takie są informacje bezpośrednio z klubu, tak to wyglądało. W końcu w tym sezonie wszystko poszło w najgorszym kierunku. W najczarniejszych snach się nie spodziewałem, że na cztery kolejki przed zakończeniem ligi praktycznie będzie pozamiatane.
- Jak najbardziej się z tym zgadzam. W profesjonalnym, ekstraklasowym klubie naprawdę nie może być tak, że jedna osoba decyduje o wszystkim. Są przecież w klubie prezes czy rada nadzorcza, a więc powinni się znaleźć ludzie hamujący niektóre, hurraoptymistyczne pomysły trenera. Ale prezes pozwolił trenerowi na tak dużo, że Lettieri robił co chciał. W Koronie naprawdę przez dwa lata przewinęło się około 50 piłkarzy. Do niej zawodnicy byli wypożyczani, żeby się mogli ograć i później za darmo odchodzili do lepszych zespołów. Tak nie może być. Ktoś przychodzi, promuje się i odchodzi, a co ma z tego klub? Absolutnie nic.
- W Kielcach głośno było o tym, że trener Lettieri miał swojego ulubionego współpracownika i z nim działał. Ale nie mi to oceniać. Ja tylko podkreślam, że problem był duży i trzeba było reagować. W zeszłym sezonie Korona miała spokojną końcówkę i powinna w ostatnich meczach postawić na młodych. Był czas, żeby ich sprawdzić, spróbować wprowadzić do drużyny. Ale trener Lettieri nie chciał tego zrobić. I nie dostał takiego polecenia.
- Dokładnie. Wygrali z Legią, Lechem, z Zagłębiem Lubin, które ma bardzo dobrą akademię, mieli nad wszystkimi kilkanaście punktów przewagi. Już to pokazuje, że w Koronie jest młodzież, jest zaplecze. A powiem więcej: jeździłem i na "CLJojtkę", i na drugi zespół, obserwowałem tych chłopców i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że widziałem zawodników, którzy byli gotowi, żeby rywalizować o miejsce w składzie pierwszej drużyny. Nie mówię, że od razu byliby gwiazdami Korony, ale żeby piłkarza zbudować, to przecież trzeba dać mu szansę. Popatrzmy na Lecha Poznań. Moim zdaniem Lech ma zdecydowanie lepszą młodzież niż transfery. Zagraniczni piłkarze przychodzą, a lepiej wyglądają młodzi lechici, których trener Dariusz Żuraw buduje, stawiając na nich. Natomiast w Koronie absolutnie tego nie było. Niestety, jeśli chodzi o zarządzanie to Korona stoi na bardzo słabym poziomie. Długo jedyną myślą było widzimisię trenera. A teraz każdy kolejny trener po Lettierim pije piwo, którego on nawarzył.
- Sławomir Grzesik to ratownik Korony, człowiek związany z klubem od wielu lat, trener drugiego zespołu. Natomiast trener Smyła miał troszkę czasu, żeby drużynę budować i przygotować. Miał okres przygotowawczy, ale nie scalił zespołu, a transfery przeprowadzone w okienku zimowym były nieudane oprócz jednego, bo Petteri Forsell się sprawdza. On robi różnicę też pod kątem charakterologicznym. Piłkarsko daje dużo, to jedno. A drugie - naprawdę biega, pokazuje charakter, widać, że mu zależy.
- Jeżeli chodzi o genetykę, to nie chcę się wypowiadać, bo musiałbym zobaczyć jego badania. Wizualnie Forsell rzeczywiście nie wygląda zbyt dobrze, ale on się zdecydowanie broni sportowo. A nawet powiedziałbym, że nie broni się, tylko daje o wiele więcej niż się wszyscy spodziewali. Dlatego o jego nadwadze czy budowie nie będę mówił. Interesuje mnie aspekt sportowy - chłopak daje zespołowi bardzo dużo. W ogóle jest w Koronie kilku piłkarzy, którym zależy. Ale jest też paru ślizgaczy. Takich, którzy nie powinni mieć miejsca w szatni drużyny z pierwszej ligi, a jednak trafili do klubu ekstraklasowego.
- Dopóki nie będzie konkretnej informacji od właściciela, to nic nie będzie wiadomo. Prezes Zając zapewnia, ale stanowisko powinien zająć właściciel. Absolutnie nikt w Kielcach nie wie co będzie. Mam mnóstwo przyjaciół, którzy są blisko klubu. Wszyscy mówią, że nic nie wiadomo. W Kielcach jest dużo ludzi, którym zależy na Koronie. Ogromne słowa uznania należą się prezesowi Lewiatana i prezesowi Suzuki, którzy wspierają klub jak tylko mogą i byli w najtrudniejszym momencie. Są też inni sponsorzy, mniejsi, również są z klubem na dobre i na złe. Sportowe środowisko Kielc na pewno będzie walczyło o Koronę, jeśli obecny właściciel się wycofa. Wierzę, że ludzie mający możliwości finansowe znajdą takie rozwiązania, które pozwolą klubowi wrócić do normalności. A normalność w Kielcach to jest ekstraklasa.
- Dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe zarządzanie z drugiej linii, bez obecności w klubie, bez zainteresowania co się w nim dzieje.
- To jest strasznie dziwne i zastanawiające dlaczego to tak wyglądało. Było też umówione spotkanie w urzędzie miasta, właściciel miał być, a nie przyjechał. To niepoważne i nie ma się co dziwić, że osoby rządzące miastem poczuły się zlekceważone. Tak naprawdę dzisiaj trzeba się zastanawiać co dalej, porównując się z drugim pewnym już spadku klubem, czyli ŁKS-em. Tam aż demotywująco mówiono, że jeżeli będzie spadek, to się nic nie stanie. Ale chociaż wiadomo, że w klubie byli na to przygotowani i mają jakiś pomysł, żeby wrócić do ekstraklasy. A w Kielcach tego brakuje, tu sytuacja jest - bardzo delikatnie mówiąc - niejasna.