Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
- Trzeba pokazać swoje walory, pamiętać o swoich wartościach i grać to, co się chce grać - przed meczem wyjazdowym Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin mówił Piotr Stokowiec, trener gdańszczan.
Lechia swoje walory rzeczywiście w niedzielę pokazała. Ale tylko w pierwszej połowie. Już od pierwszych minut goście odważnie atakowali, co kilkadziesiąt sekund zagrażając bramce Dante Stipicy. Długo nie mogli się jednak wstrzelić, co doskonale pokazują przykłady akcji Łukasza Zwolińskiego. Były napastnik Pogoni najpierw minimalnie przestrzelił po otrzymaniu dobrego dośrodkowania w pole karne, a później w sytuacji sam na sam oszukał Stipicę, ale strzelił w słupek.
To, co nie udało się Zwolińskiemu, idealnie zrobił jednak Kenny Saief. Amerykański skrzydłowy w 27. minucie perfekcyjnie przyjął piłkę po dośrodkowaniu Conrado, po czym oddał efektowny strzał z woleja. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z obrońców gospodarzy, myląc tym samym Stipicę i wpadając do bramki.
Niecałe 10 minut później Lechia mogła prowadzić już 2:0. Po faulu Konstantinosa Triantafyllopoulosa sędzia podyktował rzut karny dla gości. Do jego wykonania podszedł Zwoliński, ale strzelił on tak, że Stipica zdołał obronić uderzenie.
Drugą połowę Lechia także zaczęła całkiem nieźle. Ale im więcej czasu mijało, tym gorzej grali piłkarze z Gdańska. A Pogoń coraz bardziej przeważała. W pewnym momencie "Portowcy" mieli aż 80 proc. posiadania piłki i stwarzali mnóstwo okazji podbramkowych. W większości z nich podejmowali jednak złe decyzje, np. wtedy, gdy Cibicki mógł posłać piłkę prosto do bramki, a zamiast tego próbować podawać głową do Drygasa. A nawet, jak już gracze gospodarzy podejmowali dobre decyzje, to kapitalnymi interwencjami popisywał się Dusan Kuciak.
Po niedzielnej wygranej Lechia awansowała na 6. miejsce w tabeli, wyprzedzając właśnie Pogoń Szczecin. Piłkarze Piotra Stokowca tracą 6 pkt. do 3. miejsca, dającego prawo gry w kwalifikacjach Ligi Europy.
Przeczytaj także: