W trakcie pierwszej połowy meczu Arki Gdynia z Wisłą Kraków na murawie pojawił się kibic, który złamał wiele procedur bezpieczeństwa, a także wszelkie procedury związane z pandemią koronawirusa. Natychmiast podbiegł do Michała Buchalika, bramkarza "Białej Gwiazdy", chcąc stoczyć z nim pojedynek. W międzyczasie wykrzykiwał swoje zdanie na temat piłkarzy zespołu z Krakowa.
Szczęśliwie, dość szybko został złapany przez ochronę, a Michał Nalepa, zawodnik Arki, sam zaczął sprowadzać go z boiska. Do rękoczynów nie doszło, jednak sytuacja wyglądała na bardzo niebezpieczną. Wydaje się, że duże znaczenie może mieć fakt, że Buchalik to były bramkarz Lechii Gdańsk, której kibice mają mocno na pieńku z fanami Arki Gdynia.
Sprawa jednak z pewnością będzie kontynuowana przez Komisję Ligi. - Zdarzenie zostało odnotowane przez delegata meczowego i będzie podstawą do oceny przez Komisję Ligi, która podejmie decyzję w środę. Klubowi grozi za ten incydent kara, o jej wysokości zadecyduje organ dyscyplinarny - powiedział w rozmowie ze sport.tvp.pl Bartosz Orzechowski, menedżer ds. komunikacji w Ekstraklasie S.A.
- Klub na pewno będzie musiał poprawić zabezpieczenia, aby do takiej sytuacji więcej nie doszło, zwłaszcza że nastąpiło poważne naruszenie strefy zero i w skrajnym przypadku mogło mieć bardzo negatywny wpływ na bezpieczeństwo zawodników, także ze względu na obecną sytuację epidemiczną w Polsce - dodał Orzechowski.
Mecz ostatecznie zakończył się remisem 0:0, co z pewnością ucieszyło piłkarzy Wisły Kraków. Dzięki takiemu wynikowi utrzymali sześć punktów przewagi nad Arką Gdynia, która zajmuje 15. miejsce w tabeli. Obydwa zespoły rozdziela jeszcze Korona Kielce, która do "Białej Gwiazdy" traci pięć "oczek" po zakończeniu rundy zasadniczej.