Korona Kielce prowadziła już 2:1, kiedy w 67. minucie strzał na bramkę odbił przed siebie bramkarz Wisły Thomas Daehne, po czym Alan Uryga głową skierował piłkę w słupek bramki swojej drużyny. Obrońca chciał wybić piłkę poza boisko, ale sprokurował groźną sytuację.
Piłka odbiła się pod nogi Petteriego Forsella, który silnym strzałem po tej kuriozalnej akcji dał swojemu klubowi bramkę na 3:1. To była prawdziwa kwintesencja polskiej piłki. Chwilę po zdarzeniu pojawiły się komentarze kibiców. Większość głosiła, że "wreszcie wróciła prawdziwa ekstraklasa", którą charakteryzują kuriozalne sytuacje.
Wisła ostatecznie przegrała u siebie z Koroną Kielce 1:4 (1:2). Wcześniej dwie bramki dla gości strzelali Adnan Kovacević i Marcin Cebula, a dla klubu z Płocka Dawid Kocyła. Czwartego gola dla Korony zdobył Jacek Kiełb. Dzięki tej wygranej kielczanie tracą już tylko dwa punkty do trzynastej Wisły Kraków i bezpiecznej pozycji w ligowej tabeli. Mają 29 punktów na koncie. Wisła Płock utrzymuje się na dwunastej pozycji, mając 36 punktów w dorobku.
Przeczytaj także: