Po analizie poniedziałkowych testów przesiewowych we wszystkich klubach Komisja Medyczna PZPN pozwoliła w środę rano na rozpoczęcie treningów grupowych Śląskowi Wrocław, Piastowi Gliwice, Górnikowi Zabrze, Rakowowi Częstochowa, Zagłębiu Lubin i Pogoni Szczecin. W pozostałych klubach dozwolone są tylko treningi indywidualne, w oczekiwaniu na wyniki zaplanowanych na środę dodatkowych testów u osób, u których wyniki badań przesiewowych dały niepokojące informacje.
- Nie wiem jeszcze, czy już dziś będzie trening w dozwolonych grupach, zdecyduje o tym trener Marek Papszun. Myślę, że tu nie będzie umowy solidarnościowej i czekania na kluby, w których jeszcze muszą być dokładniejsze testy. Wcześniej nie wszyscy byli solidarni w przestrzeganiu wytycznych. Są podejrzenia, że dwie drużyny mocno się wyłamały. Ale to nie nasza sprawa, żeby to osądzać - mówi Sport.pl Michał Świerczewski, właściciel Rakowa. W jego klubie był w testach przesiewowych jeden niepokojący wynik, u osoby ze sztabu. - To nie jest ani piłkarz, ani trener. Myślę, że generalnie to właśnie te osoby spośród 50 zgłoszonych przez każdy klub do powrotu Ekstraklasy były bardziej narażone na kontakt z wirusem niż piłkarze i trenerzy. Te osoby miały więcej obowiązków w ostatnich dwóch tygodniach, nie zawsze mogły sobie pozwolić na pełną izolację - mówi Świerczewski.
W niektórych klubach Ekstraklasy po poniedziałkowych testach skierowano na dodatkowe badania nawet po kilkanaście osób. - Pamiętajmy, że na razie to były badania pokazujące obecność przeciwciał, niekoniecznie dowód, że ktoś teraz jest chory i może zarażać koronawirusem. Nawet opisy tych pierwszych badań wskazywały, że tu nie ma pewności. Dlatego jeszcze poczekajmy. Wyniki tych dodatkowych badań pewnie będziemy znali najwcześniej w piątek. Myślę, że było we wtorek pewne zaskoczenie, że liczba niepokojących wyników testów była aż tak duża. Ale być może w niektórych klubach były złamane reżimy, do których mieliśmy się stosować od 20 kwietnia. Jeśli gdzieś jest jeden niepokojący wynik, czy dwa, to jeszcze o niczym nie świadczy, bo tu jest duży element przypadku, albo jedna osoba się wyłamała, albo trafiło akurat na nią. Ale jeśli jest tak duża liczba w niektórych klubach to może świadczyć też o tym, że lekceważono zalecenia - mówi Michał Świerczewski.
Przeczytaj także: