To już niemal pewne! Karbownik odejdzie z Legii za rekordową kwotę! "Szybki transfer"

- Zapowiada się szybki transfer - mówią w Legii o Michale Karbowniku, który choć dostał propozycję przedłużenia kontraktu, to raczej z tego nie skorzysta. Latem, a najpóźniej zimą, ale prędzej latem odejdzie z klubu. I pobije kolejny transferowy rekord.

- Czy to będzie rekord transferowy? Wszystko na to wskazuje - mówił Mariusz Piekarski, menedżer Michała Karbownika w ostatnim odcinku Sekcji Piłkarskiej (można go obejrzeć tutaj). Rekordowy i szybki, bo w Legii Warszawa raczej są z tym pogodzeni, że piłkarz, który w marcu dopiero skończył 19 lat, długo nie pogra już przy Łazienkowskiej.

Zobacz wideo

Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej

Sevilla, Betis, Tottenham, Atalanata, PSV Eindhoven, Club Brugge, Napoli, Celtic, a nawet Barcelona czy Real Madryt. - Z Realu nikt nie dzwonił, ale kontakt z Barcelony był - słyszymy w Legii, gdzie pytamy o Karbownika. Niespełna rok temu jeszcze środkowego pomocnika, ale teraz już lewego obrońcę. Na tę pozycję na przedsezonowym zgrupowaniu w Warce przestawił go Aleksandar Vuković, który teraz sam specjalnie nie ukrywa, że gdyby nie zdrowotne i pozasportowe problemy Ivana Obradovicia, Karbownik być może wcale nie byłby teraz najbardziej rozchwytywanym piłkarzem Ekstraklasy.

I być może nawet nie grałby w Legii, bo latem był o mały włos, by jesień spędzić w pierwszej lidze. Miał ofertę z Radomiaka Radom. - Bardzo chciałem się tam przenieść, bo to moje rodzinne strony [Karbownik urodził się w Radomiu], ale usłyszałem w Legii, że ma na mnie plan. I chyba dobrze się stało - mówił kilka miesięcy temu Karbownik, kiedy też nie spodziewał się jeszcze, że ten plan nie tyle wypali, ile tak szybko przyspieszy. Że teraz będzie miała go nie tylko Legia, ale też wiele innych klubów, bo w zasadzie zaraz łatwiej będzie wymienić te, które na Karbownika tego planu nie mają.

Legia chciałaby zatrzymać Karbownika

- Nie chciałbym skupiać się na Barcelonie, bo tutaj konkretów nie ma. Ale są za to z innych klubów. Wiadomo, że teraz nie zdradzę ich nazw, ale wiele z tych, które w kontekście Michała pojawiają się w mediach, to są kluby trafione. Kluby, z którymi prowadziliśmy lub nadal prowadzimy jakieś rozmowy. Kluby, które w przeciwieństwie do Barcelony nie chcą od razu wypożyczać Michała, tylko są gotowe zagwarantować mu grę. Mają na niego jakiś plan, przygotowaną ścieżkę kariery - dodawał Piekarski.

Legia ten plan też cały czas ma: bardzo chciałaby zatrzymać Karbownika u siebie na dłużej. Nawet przedstawiła piłkarzowi ofertę nowego kontraktu, bo ten obecny - juniorski, który wygasa w czerwcu 2021 roku - nie gwarantuje 19-latkowi wysokich zarobków (12 tysięcy złotych miesięcznie), a na pewno nieadekwatnych do tego, ile Karbownik wnosi do drużyny. Poza tym to jeden z najniższych kontraktów w zespole Vukovicia. Tylko że nie zanosi się na to, by Karbownik chciał podpisać nowy. Tym bardziej teraz, kiedy i tak pensje piłkarzy Legii są zamrożone i obcięte o 50 procent, bo za marzec, kwiecień, maj i czerwiec na konta graczy wpłynie maksimum po 20 tysięcy złotych, a minimum po 10 tysięcy.

"Zapowiada się szybki transfer"

Karbownika obniżka pensji więc specjalnie nie dotknęła, a do tego w bliskiej perspektywie ma do zarobienia dużo większe pieniądze w innym klubie. Ale zarobi je także Legia, bo latem, a najpóźniej zimą, ale prędzej latem sprzeda piłkarza z dużym zyskiem. - Zapowiada się szybki transfer - słyszymy przy Łazienkowskiej, gdzie liczą, że na Karbowniku zarobi przynajmniej dziesięć milionów euro, czyli znowu pobije rekord transferowy Ekstraklasy należący teraz do Radosława Majeckiego, który zimą został sprzedany za siedem milionów euro do AS Monaco.

Majecki wciąż gra i trenuje przy Łazienkowskiej. Z klubem pożegna się latem. Teoretycznie miał to zrobić na przełomie maja i czerwca, ale pewnie zostanie o kilka tygodni dłużej. Legia też liczy na to, że UEFA wprowadzi regulacje, które pozwolą piłkarzom dograć sezon do końca. Zarówno tym, którzy już zostali sprzedani (Majecki), jak i tym, których kontrakty wygasają 30 czerwca (Luis Rocha, Mateusz Praszelik, Inaki Astiz). Ale słyszymy, że liczy na to też sam Majecki, który również chciałby zostać i dokończyć sezon. Odejść pod koniec lipca z Legii jako mistrz Polski, a nie opuszczać drużynę na finiszu rozgrywek.

A rozgrywki się wydłużą - to pewne. Obecna sytuacja w sporcie to też największa niewiadoma w przypadku Karbownika, bo w tej chwili nikt do końca nie wie, co się wydarzy, jak będzie wyglądał futbol w czasach pandemii. - Dlatego wszystkie kluby, które teraz są zainteresowane Michałem, też delikatnie wciskają pauzę. Spokojnie czekają na to, bo dzisiaj tak naprawdę nikt nie wie, co się wydarzy w piłce. Więcej jest pytań niż odpowiedzi. My też czekamy. Spokojnie, włącznie z Legią, która wie o wszystkich naszych ruchach. Ma do nas pełne zaufanie tak samo, jak my do niej, bo to działa w obie strony - mówi Piekarski.

"Marzenia są blisko, na wyciągnięcie ręki"

Piekarski znany jest z dobrych kontaktów na wschodzie. Głównie w Rosji, gdzie w przeszłości wytransferował wielu piłkarzy. Także z Legii, skąd latem zeszłego roku za pięć i pół miliona euro sprzedał do Dinama Moskwa Sebastiana Szymańskiego. - Patrzyliśmy na niego z podziwem. Dla nas to wszystkich to był wzór. Teraz sam podążam jego drogą i pokazuję innym, że można w szybki czasie awansować z akademii do pierwszego zespołu. Że warto ciężko pracować, bo marzenia są blisko, na wyciągnięcie ręki - mówił kilka miesięcy temu Karbownik na spotkaniu z dziennikarzami.

Już wtedy był po debiucie w pierwszym zespole. I powoli wyrastał na gwiazdę ligi. Ale nie spodziewał się chyba, że akurat w jego przypadku droga skręci w zupełnie innym kierunku. Tym bardziej prestiżowym, bo sam Piekarski mówi wprost, że kurs na Rosję w przypadku Karbownika jest wykluczony. Że liczy się tylko Zachód, a konkretnie pięć najlepszych lig w Europie: angielska, hiszpańska, niemiecka, włoska i francuska. - Rozmawiamy z wieloma klubami, ale od rozmów do finalizacji transferu droga jeszcze daleka - uspokaja Piekarski.

Ale spokojny jest też sam Karbownik, który o tym, że może pobić transferowy rekord, w wywiadzie dla legia.com niedawno powiedział tak: - Nie zwracam na to uwagi. Jest to dla mnie bez sensu. Wolałbym przejść do klubu bez rekordu, ale w nim grać, niż pobić transferowy rekord ligi, siedzieć na ławce i pozostać jedynie "rekordem".

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Więcej o: