- Miałem ofertę, żeby poprowadzić klub. Miałem okazję rozmawiać z Adamem Mandziarą, który był bardzo blisko prezesa Bogusława Cupiała [były właściciel Wisły Kraków-przyp.red]. Rozmawialiśmy o tym, czy bym nie chciał poprowadzić Wisły Kraków. To było dość dawno temu. Potem miałem propozycje popracowania w Legii na wysokim stołku. Potem była propozycja Lechii Gdańsk. Ostatecznie się na to nie zdecydowałem - mówi Mateusz Borek w programie "Mój pierwszy raz" na Kanale Sportowym
I dodaje: - Może mogłem spróbować i tego doświadczyć. Uczciwie mówiąc, chyba się przestraszyłem tego, że nie będę miał takiego normalnego powrotu do swojego zawodu. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby kibic Legii czy Lecha zaakceptowałby mnie, gdybym zarządzał np. Wisłą. Może się przestraszyłem, może nie byłem gotowy.
46-letni Mateusz Borek jest komentatorem sportowym, a ostatnio także Youtuberem. Od kilku lat prężnie działa także jako promotor bokserski. W przeszłości był też jednym z udziałowców w Motorze Lublin, ale nie do końca dobrze wspomina ten okres. - Miałem kilkanaście procent w Motorze Lublin. Prowadziliśmy ten klub na poziomie drugiej ligi. Zmniejszyliśmy długi, załatwiliśmy bramki, piłki, sztangi, bo nie było niczego. Gdy odchodziliśmy, drużyna była na szóstym miejscu, potem spadła szybko do trzeciej i wciąż tam gra. Ja nie mam do nikogo pretensji, ale wtedy zrozumiałem, że jak nie masz więcej niż 50 procent., to nie ma się co bawić w piłkę, bo możesz chcieć, wiedzieć, umówić się i podać rękę, a na końcu ktoś, kto ma pakiet kontrolny, przychodzi i podejmuje swoje decyzje - powiedział Borek w 2019 roku.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .