- Dla mnie ten wirus może być śmiertelnie niebezpieczny, dla mnie mogłoby to się skończyć tragicznie. Przyjmuję leki immunosupresyjne. One obniżają odporność, a biorę je po to, aby organizm „akceptował” przeszczepioną nerkę. Wiadomo, że organizm traktuje ją jako ciało obce, więc wysyła, jak ja to mówię, obrazowo, „wojsko” do walki z nią. Po to są te leki, żeby to „wojsko” hamować, a to z kolei powoduje, że jest go mniej w organizmie, czyli odporność spada. Dlatego muszę bardzo uważać, żeby nie złapać korona wirusa, bo mogłoby się to skończyć tragicznie, mógłbym też stracić przeszczep - mówi Arkadiusz Onyszko w rozmowie z "Super Expressem".
46-latek - dwukrotny reprezentant Polski - jest obecnie trenerem bramkarzy w Motorze Lublin. W swojej karierze grał w takich klubach, jak: Lech Poznań, Zawisza Bydgoszcz, Viborg FF, Odense BK, czy FC Midtjylland. Ostatni klub rozwiązał z nim umowę po tym, jak ukazała się szeroko komentowana książka bramkarza pt. „Fucking Polak”.
Onyszko dodał, że po przeszczepie nerek nie może robić wielu rzeczy i musi mocno uważać na swoje zdrowie. - W sumie wychodzi na to, że nie wolno mi niczego (śmiech). Na przykład prace w ogródku, grabienie – nie jest absolutnie zalecane dla mnie, bo oznacza bliski kontakt z ziemią, a w ziemi jest mnóstwo bakterii, potencjalnie niebezpiecznych dla mnie. Tych obostrzeń mam więc sporo - dodał.