Kolega Adama Ledwonia: Dzwonił do mnie, mam wyrzuty sumienia. Nie wierzę w jego samobójstwo

- Miał też nawyk, jakiego nienawidziłem. Potrafił zadzwonić do mnie w środku nocy. Akurat były mistrzostwa Europy w Austrii. Dzwonił do mnie. Odrzuciłem to połączenie. Mam wyrzuty sumienia, bo może potrzebował pomocy - mówi Dariusz Wolny w rozmowie z Onetem, gdzie wspomina tragicznie zmarłego Adama Ledwonia.

W klubie nie wiedzieli o jego depresji. Koledzy nie podejrzewali. Kibice pytali: jak to? On? Taki walczak, twardziel, kolekcjoner żółtych kartek? - My widzieliśmy - mówią rodzice Adama Ledwonia, który 12 lat temu popełnił samobójstwo. To był czerwiec 2008 roku, trwało Euro w Austrii i Szwajcarii. Ledwoń był rozchwytywany przez media, bo w Austrii mieszkał od ośmiu lat, znał kraj, ligę, piłkarzy i zawsze powiedział coś ciekawego. Nie gryzł się w język, nie bał się wygłaszać odważnych opinii. 

Zobacz wideo Ile powinni zarabiać piłkarze Ekstraklasy, gdy nie grają?

"Nie wierzę w samobójstwo Ledwonia"

- Bardzo dobrze z nim żyłem. Byliśmy dobrymi kolegami. Kiedy tylko przyjeżdżał do Polski, zawsze zadzwonił i umawiał się na spotkanie. Miał też nawyk, jakiego nienawidziłem. Potrafił zadzwonić do mnie w środku nocy. Akurat były mistrzostwa Europy w Austrii. Dzwonił do mnie. Odrzuciłem to połączenie. Mam wyrzuty sumienia, bo może potrzebował pomocy. Ale teraz możemy tylko gdybać - mówi Dariusz Wolny w rozmowie z Onetem.

On także niczego nie podejrzewał: - Znałem go kupę lat i to był wielki twardziel. Niczym się nie przejmował. Dlatego dla mnie jego śmierć jest niewytłumaczalna. Przecież on był tak mocny psychicznie. Do tego miał podpisany kontrakt na kolejny sezon. Nie mógł na nic narzekać. To był człowiek, który kochał życie pełną gębą. Dlatego nie wierzę w jego samobójstwo.

Wolny w latach 90. był podporą GKS Katowice. W barwach śląskiego klubu wywalczył Puchar i Superpuchar Polski. Dotarł do 1/8 finału Pucharu UEFA. Po drodze pokonał wówczas Inter Cardiff, Aris Saloniki i po - niezapomnianym dwumeczu - Girondins Bordeaux, które naszpikowane było wówczas przyszłymi gwiazdami światowej piłki: Bixente Lizarazu, Christophe Dugarry, Zinedine Zidane. Kilka miesięcy po tym meczu podupadł na zdrowi. Przez problemy z sercem był zmuszony zakończyć karierę w wieku 25 lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.