Sytuacja w Arce Gdynia jest w tym sezonie bardzo zła. Po 26 kolejkach ekstraklasy zespół Krzysztofa Sobieraja, który jest już trzecim trenerem drużyny w obecnych rozgrywkach, zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Gdynianie tracą sześć punktów do pozycji gwarantującej utrzymanie. Ale jeszcze większe problemy klub ma poza boiskiem.
Klub ma ogromne problemy finansowe i potrzebuje zastrzyku finansowego w wysokości co najmniej 9 milionów złotych. Na tę kwotę składa się 7 mln - tyle ma wynosić prognozowana dziura w budżecie na koniec sezonu - oraz 2 mln. Takiej kwoty za przejęcie klubu domaga się jego właściciel, Dominik Midak. - Nie ma większych szans, aby w najbliższych tygodniach znalazł się inwestor, który zakupi większościowy pakiet akcji Arki Gdynia i uratuje przed bankructwem sportową spółkę akcyjną - pisze "Dziennik Bałtycki".
Zainteresowany przejęciem klubu był Roman Walder, ale lokalny biznesmen obecnie "jest zmuszony zabezpieczać interesy swoich firm i zatrudnionych w nim osób". Bankructwo oznaczałoby grę w IV lidze (piąty poziom rozgrywkowy); taką drogę mają za sobą Lechia Gdańsk, Pogoń Szczecin, ŁKS Łódź czy Widzew Łódź.
Arka Gdynia gra w ekstraklasie nieprzerwanie od 2016 roku. W 2017 roku zdobyła Puchar Polski, a rok później doszła do finału. W obu tych latach zdobywała również Superpuchar kraju. W sezonie 2017/18 grała w Lidze Europy, gdzie odpadła w trzeciej rundzie eliminacji po golu straconym w 93. minucie rewanżu z duńskim FC Midtjylland (3:2 i 1:2).