Mecz w Gdyni zaczął się dla ŁKS-u bardzo źle. Już w 7. minucie boisko musiał opuścić Maciej Dąbrowski. Doświadczony obrońca, który wzmocnił drużynę zimą, doznał kuriozalnej kontuzji nosa. Na początku meczu, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zawodnik chciał oddać strzał przewrotką. Dąbrowski nie trafił jednak w piłkę, a kolanem we własny nos. Piłkarz prawdopodobnie go złamał, przez co musiał opuścić boisko, a jego miejsce zajął Jan Sobociński.
Gospodarze objęli prowadzenie w 57. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i niedokładnym wybiciu Sobocińskiego, piłka spadła pod nogi Marko Vejinovicia, który płaskim strzałem pokonał Arkadiusza Malarza. Kiedy wydawało się, że gospodarze zdobędą bezcenne trzy punkty, w doliczonym czasie gry ŁKS uratował remis. Na minutę przed końcem meczu ładnym strzałem popisał się Ricardo Guima.
Po 24 kolejkach łodzianie zajmują ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów. ŁKS traci sześć punktów do Korony i osiem do Arki. Gdynianie wciąż znajdują się w strefie spadkowej z dwoma "oczkami" straty do zajmującej bezpieczną pozycję Wisły Kraków.
Obie drużyny kolejne mecze rozegrają w środę. ŁKS podejmie Zagłębie Lubin (18:00), a Arka zagra na wyjeździe z Piastem Gliwice (20:30).