Lechia Gdańsk strzeliła gola w samej końcówce. Rozpacz w Kielcach

Najpierw strzelała Lechia, potem Korona, a potem znowu Lechia, która w 24. kolejce ekstraklasy pokonała Koronę 2:1 na jej stadionie.

372 minuty. Tyle piłkarzy Korony czekali na gola w ekstraklasie. Ale ten gol nic im nie dał, bo przegrali kolejny mecz. Tym razem z Lechią Gdańsk, która w niedzielę wygrała 2:1. Strzelanie w Kielcach zaczął Flavio Paixao, który w pierwszej połowie wykorzystał dośrodkowanie Filipa Mladenovicia z rzutu rożnego.

Zobacz wideo Flavio Paixao mógł zarabiać dwa razy więcej, ale odmówił.

Korona zaczęła grać lepiej, ale Lechia miała Kuciaka

Po przerwie Korona zaczęła grać lepiej, ale Lechia miała w bramce Dusana Kuciaka, który bronił wyśmienicie. Zresztą podobnie jak Marek Kozioł, który także popisał się dwiema fantastycznymi interwencjami. Bramkarz Korony obronił strzały z bliska Omrana Haydarego oraz Paixao.

W 62. minucie Kuciak w końcu wpuścił bramkę. Pokonał go Michał Papadopulos, który chwilę później mógł trafić znowu, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii uderzył obok słupka. Zwycięstwo gościom zapewnił Maciej Gajos, a może nawet bardziej rezerwowy Jarosław Kubicki, który dograł na trzeci metr do Gajosa, a ten pokonał Kozioła.

Korona wciąż zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Do Wisły Kraków, która jest 13, traci już cztery punkty. W następnej kolejce kielczanie zagrają na wyjeździe ze Śląskiem (środa, godz. 18), a Lechia, która jest szósta w tabeli, podejmie lidera, czyli Legię Warszawa (środa, 20.30).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.