Zmiana formatu rozgrywek została zaproponowana przez kluby na czwartkowym spotkaniu ze Zbigniewem Bońkiem. A stosowne zmiany w przepisach przyjęto na piątkowym posiedzeniu Zarządu PZPN. Na razie ekstraklasa działa jako ESA-37. Ten system funkcjonuje od sezonu 2013/14. Od tego czasu przeszedł jednak kilka zmian. Kluczową było zniesienie podziału punktów po rundzie zasadniczej, co stało się przed sezonem 2017/18 i obowiązuje do dzisiaj.
Według nowego projektu w sezonie przejściowym 2020/2021 z ekstraklasy ma spaść tylko jeden zespół, z I ligi awansują dwa bezpośrednio, a kolejne cztery zagrają w barażach o trzecie miejsce premiowane awansem. Tak, by w kolejnym powiększyć ekstraklasę do 18 zespołów. Od sezonu 2021/22 rywalizacja o tytuł mistrza Polski toczyć się będzie zatem w formacie 34 kolejek, bez dodatkowej rundy finałowej.
- Czwartkowe spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze. Jestem z niego zadowolony - mówi w rozmowie ze Sport.pl prezes PZPN Zbigniew Boniek. - Podyskutowaliśmy w szerszym gronie przez trzy godziny. Padło wiele merytorycznych argumentów. Doszliśmy w końcu wszyscy do wniosku, że ESA-34 będzie na dłuższą metę najlepszym rozwiązaniem. Trzy spadki przy obecnym formacie to za dużo. Przy powiększonych rozgrywkach? W sam raz.
Według Bońka reforma ma przetrwać co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście lat. - Ta zmiana kojarzy mi się z piłkarzem, który ma kontuzję i musi przejść poważną operację. Przed zabiegiem jest źle nastawiony. Myśli negatywnie. Ale po nim już patrzy tylko w przyszłość. Wierzy, że może być tylko lepiej. Tutaj jest podobnie. Polskę stać na takie rozgrywki. Liczę, że nie zmienimy tego systemu przez następne dwadzieścia lat - twierdzi.