Cracovia odwraca losy meczu i dogania Legię. Bardzo ważne zwycięstwo

W pierwszej połowie strzelał Lech, w drugiej strzelała Cracovia. I to ona wygrała ten mecz - pokonała Lecha 2:1 i zrównała się w tabeli punktami z prowadzącą Legią.

Z jednej strony Lech Poznań, który efektownie zainaugurował rok w ekstraklasie. Z drugiej Cracovia, która może tak efektownej inauguracji nie miała, ale też wygrała swoje spotkanie. I na dodatek miała w niedzielę szansę doskoczyć do prowadzącej Legii Warszawa, która w sobotę potknęła się w Bełchatowie. No i doskoczyła, ale to wcale nie było takie oczywiste.

 "Legia nie potrzebowała rewolucji. Pekhart? Spory znak zapytania"

Zobacz wideo

Szybki atak dał Lechowi bramkę, której nic nie zapowiadało

Cracovia od początku miała przewagę. Aktywny był przede wszystkim Sergiu Hanca, który nie tylko podawał, ale też oddawał strzały. Lech w pierwszych minutach odpowiedział jedynie uderzeniem Christiana Gytkjaera, ale piłka po strzale Duńczyka nawet nie doleciała do bramki. To Cracovia atakowała dalej, wydawało się, że bramka dla niej jest kwestią czasu. Ale, no właśnie, wydawało, bo to Lech strzelił gola. W 23. minucie przeprowadził szybką akcję, którą wykończył Kamil Jóźwiak.

Po tym golu Lech przejął inicjatywę. Jeszcze przed przerwą mógł zdobyć drugą bramkę. Doskonałej sytuacji nie wykorzystał jednak Gytkjaer. Duńczyk w 37. minucie dostał podanie przed polem karnym, miał przed sobą tylko bramkarza Cracovii, ale źle przyjął piłkę i Michal Pesković ją złapał.

Piorunujący początek drugiej połowy

Drugą połowę Cracovia rozpoczęła podobnie jak pierwszą. A nawet lepiej, bo już w 47. minucie strzeliła gola. Do wyrównania doprowadził Kamil Pestka, który mocnym strzałem z lewej strony pola karnego pokonał Mickey'a van der Harta. Po tym golu gospodarze odzyskali inicjatywę, ale to Lech znowu mógł prowadzić. Od 60. minuty. Gdyby nie Pesković, który doskonale obronił strzał Tiby.

Kilka minut później goście szykowali się do wykonania rzutu rożnego, ale sędzia Bartosz Frankowski przerwał grę i wrócił do poprzedniej akcji. Po konsultacji z VAR podyktował rzut karny dla Cracovii. Uznał, że Thomas Rogne faulował Rafaela Lopesa. A z 11. metrów zwycięską bramkę dla Cracovii zdobył Hanca.

Cracovia dzięki temu zwycięstwu zrównała się w tabeli punktami z liderującą Legią. W następnej kolejce zagra na wyjeździe z Piastem Gliwice (22 lutego, godz. 20). Lech, który jest piąty w tabeli, podejmie szóstą Lechię Gdańsk (23 lutego, 17.30).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.