Piłkarskie jaja w ekstraklasie. Pięć meczów, pięć komicznych strzałów... w aut [WIDEO]

W każdym z pierwszych pięciu meczach ekstraklasy po przerwie zimowej, piłka po strzale jednego z zawodników, leciała... na aut. To prawdziwe kuriozum, biorąc pod uwagę, że ekstraklasa to jednak najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce.

Ekstraklasa wróciła po przerwie zimowej. I długo nie da o sobie zapomnieć. W pierwszych pięciu meczach doszło do kuriozalnej sytuacji. W każdym ze spotkań piłka po strzale leciała... na aut. Biorąc pod uwagę, że mówimy o najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, takie rzeczy po prostu nie powinny mieć miejsca.

Niechlubną serię rozpoczął Pelle van Amersfoort, w meczu Cracovii z Arką Gdynia. Trudno prostymi słowami wytłumaczyć, jak mógł tak fatalnie uderzyć. Tuż po nim, w starciu Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk fatalnie z woleja uderzał Jakub Łabojko.

Nie inaczej zakończyła się próba Marcina Cebuli, w spotkaniu Korony Kielce z Górnikiem Zabrze.

Całkiem niezłe spotkanie rozgrywał Kamil Jóźwiak. Jemu jednak także, w meczu z Rakowem Częstochowa, także nie udał się jeden ze strzałów.

Kuriozalną serię podtrzymał w meczu Wisły Kraków z Jagiellonią Białystok Bartosz Bida.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.