Gdyby piłkarskie AS Monaco, które właśnie pozyskało Radosława Majeckiego przyrównać do sklepu, to trzeba by o nim pisać jako o największym hipermarkecie Europy. Jednym z najprężniej działających, posiadającym wiele oryginalnych produktów, towarów wyselekcjonowanych, gwarantujących jakość, ale też elitarnych. Nie każdego na wyeksponowane na monakijskich półkach towary stać. Hipermarket Monaco to w dodatku maszynka do zarabiania pieniędzy i tak trzeba też traktować kupno Majeckiego.
Wpływy ze sprzedaży w minionej dekadzie przekroczyły tam już miliard euro. Według raportu CIES Football Observatory na sprzedaży graczy do 5 najlepszych lig Europy Monaco w samych tylko latach 2010-18 zarobiło 950 mln Euro! Drugi na liście był Liverpool (683 mln), a trzecia Roma (680 mln). Wśród najlepiej zarabiających na transferach francuski klub niemal o jedną trzecią długości wyprzedził też Barcelonę (628 mln) czy Real Madryt (625 mln). Środki, które wędrowały do Księstwa w dużej części były inwestowane. Dużo sprzedawano i wypożyczano, kupowano nie mniej.
- Monaco ma teraz na kontrakcie ponad 70 piłkarzy. Duża grupa jest wypożyczona. Taka była i jest polityka rosyjskich właścicieli, by klub miał obroty i zawodników, z których za jakiś czas można będzie czerpać zyski - mówi nam Tadeusz Fogiel, menedżer piłkarski i korespondent Polsatu Sport.
Monaco chętnie stawia na graczy młodych i perspektywicznych, ale często też już w jakiś sposób zweryfikowanych. Potem ich szlifuje, promuje w lidze i europejskich pucharach i zwykle nie ma problemów ze znalezieniem dla nich nowych pracodawców. Dlatego też często kwoty wydawane na piłkarskich młokosów są spore.
Nawet jeśli 16-latek czy 19-latek mają kosztować od kilku (Jonathan Panzo, Thomas Lemar) przez kilkanaście (Rony Lopes, Strahinja Pavlović) po 20 milionów euro (Willem Geubbels, Pietro Pellegri), to nie stanowi to problemu. Pobicie rekordu ekstraklasy i wyłożenie najwyższej w jej historii sumy za piłkarza, ekstrawagancją w wydawaniu pieniędzy przez Monaco nie jest. Po dobrym szkoleniu i znakomitej ekspozycji może okazać się okazją. Monaco na kupowaniu i sprzedawaniu potrafi zarabiać. Patrząc z tej perspektywy sprowadzenie przez Monaco za 7 mln euro 20-letniego bramkarza czołowej drużyny polskiej ekstraklasy, ale też młodzieżowego reprezentanta Polski i zawodnika powoływanego na kadrę seniorską jest ruchem wpisującym się w klubową strategię. Majecki po to idzie do Monaco za 7 mln euro (plus bonusy), by za parę lat można za niego wyciągnąć dwa razy więcej.
Monaco na chwilę obecną na obsadę bramki nie narzeka. W szerokim składzie drużyny jest pięciu bramkarzy, ale drużyna traci sporo goli. - Ostatnie słabsze wyniki ekipy z Księstwa, to także wina gorszej gry ich defensywy. Monaco sporo strzela, ale też dużo traci - zauważa Fogiel, przyznając, że numer jeden Monaco Benjamin Lecomte, który nie robi w bramce wielkiej różnicy.
Z Lecomte wiązane są jednak nadzieje. Od półtora roku ociera się o reprezentację Francji. Był do niej kilka razy powołany, choć nie zdołał w niej zadebiutować. 28-latek jest natomiast podstawowym wyborem trenera Roberta Moreno, zarówno w lidze jak i w pucharach. Na ławce rezerwowych siedzi aktualny wicemistrz świata Danijel Subasić. Tyle, że 35-letni Chorwat kontrakt z Monaco ma ważny jeszcze tylko do lata. Podobnie jak o rok starszy Szwajcar Diego Benaglio. Seydou Sy również jest w klubie tylko do czerwca. 24-latek jest w Monaco wprawdzie od sześciu lat, ale w świadomości kibiców i działaczy nie zaistniał. “L’Equipe” już w poprzednim sezonie informował, że Monakijczykom bliżej jest do rozstania z nim niż przedłużenia umowy. Do Księstwa wrócił za to z wypożyczenia 21-letni Loic Badiashile, który w ostatnim czasie grał w Cercle Brugge.
Majecki, który najbliższe miesiące spędzi jeszcze w Legii (bo transfer zakłada jego półroczne wypożyczenie) na Stade Luis II pojawi się w lipcu, kiedy na treningach bramkarzy takiego tłoku już nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że o wyjściowy skład będzie rywalizował z Lecomtem. Monaco za Francuza w letnim okienku transferowym zapłaciło Montpellier 13 mln euro. Choć drużyna Kamila Glika w tym sezonie traci sporo goli (36, co jest 18. najgorszym wynikiem w lidze) to Lecomte nie ma na chwilę obecną groźnego konkurenta do gry. Majecki przychodzi, by tę rywalizację trochę zaostrzyć.
- Lecomte z tej grupy jest najlepszy, ale Majecki nie będzie przy nim wiecznie skazany na siedzenia na ławce rezerwowych. Uważam, że ma większe szanse do gry niż Marcin Bułka w PSG. To nie będzie ten sam przypadek co w Paryżu - skomentował Fogiel. - Cieszmy się z kolejnego Polaka w Ligue 1, bo ten kierunek dla naszych graczy jest ostatnio zamknięty - dodaje.
Monaco licząc na sprzedaż z dużym zyskiem Majeckiego, wchodzi jednak na nieco nowy dla siebie obszar transferowy. Łatwiej było sprzedać za duże pieniądze napastników Yannicka Carrasco za 25 mln euro czy Rachida Ghezzala za 14 mln, pomocnika Geoffreya Kondogbię za 36 mln, czy Soualiho Meite za 12 mln lub nawet obrońcę Terence Kongolo za 20 mln, niż zarobić tyle na bramkarzu. Golkiperami francuski klub w ostatnich latach raczej w ogóle nie handlował, tzn. na nich nie zarabiał. No chyba, że cofniemy się o dwie dekady, do czasów Fabiena Bartheza i jego przejścia do Manchesteru United za kilkanaście milionów euro. Polscy bramkarze, mimo że nie są nad Sekwaną popularni, to mają tam wyrobioną markę, co przyznaje Fogiel, który sam polecił kiedyś do PSG Przemysława Tytonia.
- Poproszono mnie bym zaproponował jakiegoś golkipera. Wskazałem na Tytonia. Polscy bramkarze już wtedy mieli niezłą renomę. Sam fakt, że zaprosili go do siebie już o czymś świadczył. Przemek był na testach przez tydzień, ale ostatecznie PSG się na niego nie zdecydowało. Paul le Guen stwierdził, że na tamtą chwilę, to jeszcze nie była ta klasa bramkarza. Nie wiem czy w grę wchodziły tylko kryteria sportowe - mówi nam menadżer. - PSG jest specyficznym klubem, odrzuca wielu graczy – dodaje. Jego zdaniem Monaco jest dla Polaków o wiele lepszą przystanią. Oprócz kwestii sportowych ważne są te około sportowe. Południe Francji jest znakomitym miejscem do życia. Poza tym w Monaco nie płaci się podatków. Majecki z ekipą z Księstwa podpisał czteroletnią umowę.