Lech Poznań lada dzień ogłosi transfer! Trener wybrał nowego kapitana

Dariusz Żuraw jest w niełatwej sytuacji. Ma braki na kilku pozycjach, wąską kadrę, sprzedanego kapitana i żadnego nowego piłkarza na obozie. Jeżeli Kolejorz kogoś sprowadzi, będzie już po meczach sparingowych. - Cóż, zaczynam się przyzwyczajać - mówi Dariusz Żuraw i zapewnia, że lada moment ktoś Lecha wzmocni. Taki był warunek sprzedaży Darko Jevticia.

W meczu z Szachterem Donieck na prawej obronie wystawił pan Jakuba Kamińskiego, nominalnego skrzydłowego. Może on rozwiązać problem z obsadą tej pozycji po kontuzji Roberta Gumnego?

- Na pewno robi postępy i radzi sobie coraz lepiej, ale wiadomo, że ten sparing był dla niego trudny, bo Szachtar na lewej stronie ma klasowych zawodników: Ismaily’ego i Taisona. Szukam rozwiązania na teraz, bo muszę szukać. Mówiłem od początku, że jest nam potrzebny prawy obrońca i wierzę, że Alan Czerwiński do nas dołączy. Ale muszę też brać pod uwagę takie rozwiązanie, że kogoś na szybko będziemy musieli wypożyczyć. 

Lech stracił miliony z powodu kontuzji piłkarza:

Zobacz wideo

To duży problem, że Lech nie przeprowadził jeszcze transferów i nie ma pan nowych zawodników na obozie?

- Cóż, zaczynam się przyzwyczajać. Musieliśmy czekać na transfer z klubu, żeby móc ruszyć ze swoimi. Sprzedaż Darko Jevticia nam na to pozwala. Nie jest to sytuacja komfortowa, czas leci, do pierwszego meczu kilkanaście dni, ale jestem trenerem, mam grupę zawodników i z tą grupą staram się zrobić jak najwięcej. Z ich pracy jestem zadowolony, wszystko udało się dotychczas zrealizować, bo też warunki mieliśmy i w Polsce, i w Turcji bardzo dobre. W wielu aspektach widzimy poprawę w naszej grze. Ale podkreślam: wszyscy jesteśmy zgodni - dyrektor, prezesi i ja, że potrzebujemy wzmocnień.

Jest pan gotowy takiego zawodnika, który nie zagra w meczach sparingowych od razu wystawić w spotkaniu ligowym?

- Zobaczymy jak będą ci piłkarze wyglądać. Mamy przygotowane prezentacje jak gramy, ale też konkretne materiały na dane pozycje. Jeśli chodzi o Alana Czerwińskiego to nie będzie żadnego problemu, bo wie jak gramy. Prawy obrońca u nas ma podobne zadania jak w Zagłębiu Lubin. 

Jest jeszcze jakaś pozycja poza prawą obroną i „dziesiątką”, którą chciałby pan wzmocnić?

- Szukamy jeszcze napastnika. Właściwie to ‘’szukamy’’ nie jest odpowiednim słowem, bo mamy już znalezionego i jesteśmy blisko porozumienia.

Wtedy Paweł Tomczyk odejdzie?

- Możliwe. Szkoda, żeby nasz wychowanek nie grał. Mamy jeszcze Filipa Szymczaka i nie chcemy, żeby grał tylko w drugiej lidze. Paweł natomiast musi dostać szansę w klubie z ekstraklasy i pokazać czy da radę, czy nie. Dotychczas te wypożyczenia nie do końca zdawały egzamin, bo grał za mało. Ma ambicję, żeby występować regularnie i żeby się zweryfikować. 

A gdyby jednoosobowo mógł pan decydować o transferach, to wyraziłby pan zgodę na odejście Jevticia?

- Wyraziłem zgodę pod warunkiem, że ściągniemy konkretnego piłkarza na tę pozycję. 

Na razie jednak do Lecha nie przeszedł. Filip Marchwiński jest gotowy, żeby grać regularnie w pierwszym składzie?

- Nie wiem, to jest młody piłkarz, który robi postępy. Ale jesteśmy blisko porozumienia z tym zawodnikiem, którego wskazałem i myślę, że lada dzień będziemy go mogli ogłosić.

Odszedł Jevtić, więc zamieszanie z opaską kapitana trwa. Kto teraz? Pan go wybierze czy zespół?

- Sprawa jest już rozwiązana, ale na razie nie chcę mówić kto nim będzie. Najpierw usłyszy o tym zespół. Mamy wybranego pierwszego, drugiego, trzeciego i czwartego kapitana, więc wszystko jest w tej kwestii jasne. Porozmawiamy o tym z zawodnikami na koniec zgrupowania.

A ma pan wśród piłkarzy takiego jednego czy dwóch, którzy są pana przedłużeniem ręki na boisku? Z którymi rozmawia pan o taktyce?

- Kimś takim pewnie będzie kapitan, ale zasadniczo chcę rozmawiać ze wszystkimi i na to też uczulam mój sztab. 

Jest w Lechu kandydat na przyszłego trenera? Piłkarz, po którym widać, że rozumie więcej i ma to zacięcie.

- Kimś takim jest Thomas Rogne. Dużo myśli i analizuje. Bardzo dużo na boisku widzi. Ma swoje zdanie w wielu kwestiach. Ale to nigdy nie jest powiedziane, bo ja sam jak kończyłem granie, to byłem tym zmęczony i nie zakładałem, że zostanę trenerem. Odpocząłem i zacząłem tęsknić.  

A jak radzi sobie Kamil Jóźwiak? Wydawało się, że odejdzie. Dostał oferty, zastanawiał się, ale klub sprzedał Jevticia i sytuacja się zmieniła. 

- Rozmawiałem z nim. Kamil wie, że do Euro zostało kilka miesięcy, a on bardzo chce na nie pojechać. Ale żeby był powołany, musi regularnie grać. Zmiana klubu byłaby ryzykowna. On nie pali się do wyjazdu. Może oferty nie były dla niego wystarczająco atrakcyjne. Wydaje mi się, że zostanie z nami i zrobi wszystko, żeby latem pojechać na mistrzostwa i trafić do dużego klubu.

Podobno był zaskoczony takim obrotem spraw i musi to wszystko jeszcze przetrawić.

- Ta sytuacja jest podobna do tej z Robertem Gumnym, który też był blisko odejścia i później przez jakiś czas głowa nie funkcjonowała jak należy. To młodzi chłopcy. Pierwszy raz mieli okazję wyjechać za granicę. Kamil trenuje, ale widać, że czasami myśli uciekają. 

Jak pan podchodzi do wyników meczów sparingowych?

- Wiele lat spędziłem w Bundeslidze, a tam zawsze gra się o coś i każdy mecz jest ważny. Nasiąknąłem tym i też tak uważam. Tam nawet jak się gra te pierwsze mecze ze słabszymi zespołami przy dużych obciążeniach na treningach, to i tak trzeba wygrać. W Lechu myślimy podobnie.

Nie bał się pan, że ewentualna porażka z Szachtarem może podłamać drużynę? W zeszłym roku zespół Adama Nawałki przegrał 0:3, a mógł jeszcze więcej. Nic nie działało. Kilka tygodni później doszło do zmiany trenera.

- Chcieliśmy sprawdzić się z mocnym zespołem. Powiedziałem zawodnikom, że mają zagrać tak, jak trenują. Nie bać się. Jestem z tego meczu zadowolony. Nie pozwoliliśmy rywalom ostrzeliwać naszej bramki, nie stwarzali wielu okazji. Jeśli już, to po naszych głupich stratach, gdy wyprowadzali kontry. Mają do tego znakomitych piłkarzy. Wiadomo, że kultura gry i wyszkolenie techniczne były po ich stronie, nie ma co dyskutować. Bramkę straciliśmy w naiwny sposób. Na pewno musimy pracować nad koncentracją.

Władze Lecha na początku sezonu nie chciały deklarować o co zespół gra w tym sezonie. Teraz zaczynają mówić, że celem są puchary. A jak jest według pana?

- Nie chciałbym grać dla samego grania. Nie jest to nie do zrobienia, gdy uda nam się przeprowadzić te trzy transfery, o których mówiłem wcześniej. Bez nich kadra może okazać się za krótka.

Lech zdecydował się na obóz w Turcji przede wszystkim przez wzgląd na jakość boisk?

- Nie tylko. Również dlatego, że boisko mamy bardzo blisko hotelu. Dwie minuty drogi na pieszo. Warunki są bardzo dobre, mamy tutaj wielu sparingpartnerów. Murawy świetne. Trudno znaleźć coś lepszego w tym okresie. Niewiadomą zawsze jest pogoda, bo może padać jak przed rokiem, ale akurat nam się poszczęściło i przez cały czas było pięknie. Gorzej jest na Cyprze, bo wczoraj akurat rozmawiałem o tym ze znajomymi, którzy tam są. 

Na zgrupowaniu piłkarzom i trenerom towarzyszy pani psycholog. Jaka jest jej rola?

- To jest osoba, która pomaga mi i sztabowi. Nie pracuje z poszczególnymi piłkarzami indywidualnie. Wiadomo, rozmawia z nimi, ale nie w takim typowym psychologicznym celu, tylko żeby nam doradzać. Chodzi o dobro całego zespołu. Przyjeżdża do nas raz na miesiąc, rozmawia ze sztabem, sugeruje pewne rozwiązania, które możemy wdrożyć, ale nie musimy. Rozmawia też z piłkarzami, ale nie narzucamy im tych spotkań. Ja na pewno na tym korzystam, bo dostaję wiele przydatnych informacji od kogoś kto ma inny punkt widzenia. Praca trenera w dużej mierze opiera się na psychologii. Zarządzanie tak dużą grupą ludzi jest skomplikowane. Ale z jej pomocy korzysta też dział skautingu, bo potrafi bardzo celnie i obszernie scharakteryzować nam zawodników, którymi jesteśmy zainteresowani. Robi to niesamowicie. Są prześwietleni, o ich mentalu wiemy właściwie wszystko. 

Więcej o: